Kocie sprawy się dzieją.
Niby ciągle na blogu koty się przewijają, ale dawno nie było o naszym stadzie.
Nie było, bo wieści mamy hiobowe i ciężko nam było :(
Zapewne szanowni PT Blogoczytacze pamiętają, że w zeszłe wakacje pojawili się u nas kolejno panowie: Fraczek, Lord, Łatek i Jean-Paul zwany Rzępolem. Poza Fraczysławem, któren jest franca z charakterkiem i konsekwentnie nie życzy sobie towarzystwa, pozostała trójka miała charaktery wyjątkowe. To chyba były jakieś kocie anioły, zesłane na ten padół łez. Przytulne i bez pretensji, eleganckie w obyciu, urokliwe i mądre.
Fraczysław ma się świetnie, nawet przeprowadza się do większego mieszkania z większym balkonem i jak zeznaje personel, chyba się porusza. Dlaczego chyba? Ano dlatego, że za każdym razem widzą go leżącego w innym miejscu, więc zakładają, że musi się przemieszczać między miejscówkami. Ale nikt tego nie wie na pewno, bo kocisko głównie zalega.