Ulubione strony

wtorek, 8 lutego 2022

Pocieszki czasów zarazy czyli chwalipięctwo wyczynowe

Kiedyś już obiecałam ten post. Post jest z założenia mało ambitny, rozrywkowy, pocieszkowy w związku ciekawymi czasami, w jakich przyszło nam żyć i w założeniu ma być głównie wizualny. 

Czyli PT Czytacze mają się rozerwać wzrokowo bez nadmiernego obciążania zwojów analizą tekstu.

Nic szczególnego. Będzie chwalipięctwo wyczynowe. Czyli o zakupach na poprawę humoru (i nie tylko zakupach), które uprawiałam w czasie plandemii.

Siedziała baba dwa lata na czterech literach przeważnie w domu, z dostępem do neta i firm kurierskich wszelkiej maści, no to się działo :)

Oczywiście bolesławieckich łupów, które tutaj prezentowałam w stosownym czasie, przypominać nie będę. Ale oprócz łupów bolesławieckich przybyło mi różnych innych dóbr. Czy ja już wspominałam, że raczej staram się rzeczy pozbywać i idę w minimalizm? No bo taki mam plan. Patrząc jednak na zdjęcia poniżej staję w zadziwieniu, co do rozmiarów mojego minimalizmu ;)

Na początek dowód, że anioły spadają z nieba. Anioł do mnie przyleciał na otarcie łez, pokazać, że troszczy się o moje zwierzaki, które już są po drugiej stronie tęczowego mostu. Jest tam i Fox, i Bazyl, Pixel, Mamba i Łazanka, a Tusia anioł trzyma na kolanach. Reszta towarzystwa, czyli Kreska, Jupi, Rzępol i Jojo pewnie schowały się pod jego skrzydłami, to ich nie widać. Anioł jest prawdziwy, bo przyleciał spod samej Jasnej Góry, o!


W ramach przygotowań na czas głodu (co wydaje się być całkiem niedługo) wzięło nas na produkcję żywności. Zaraz na początku zarazy zakupilim baloty z grzybnią boczniaków. Uskrzydleni sukcesem z powodzeniem uprawiamy nadal. Szczerze polecam!


Potem zebrało mi się na ptaszyska. Tzn. ja mam takie ptasie ciągotki, ale nie żeby ptactwo ozdobne hodować. Kury będą prawdopodobnie już w tym roku, a reszta ptactwa zawsze mnie kręciła w wymiarze artystycznym. Poszukując prezentów witraży i zawieszek na okna (żeby ptaki nam o szyby nie uderzały, bo nie mamy firanek) natrafiłam na takie witraże. Ponieważ rodzimych artystów i rzemieślników wspierać należy, napisałam do pana, wybrałam wzory i zakupiłam w półhurcie co następuje:

Wróbla


Dziwonię



Kowaliki


Dzięcioła



Zimorodka


i Gila



Pozostając nadal w ptasim usposobieniu, wywlekłam z czeluści pudeł moje zbiory "stryszawskich" ptaszków, uzupełniłam zakupowo o nowe egzemplarze i zabrałam się do ustrajania domostwa. Nawet ptaki naścienne, które przyjechały z nami jeszcze z Wro, zostały wreszcie z pudeł uwolnione :)



(a kwiatek sobie rósł...)







Z szafy wydobyty został kilim "Ptasi raj" utkany jeszcze przez Pilsko - oddział Cepelii w Żywcu. Doczekał się zgrabnej listewki do zawieszenia i miejsca na ścianie :)



Przyszło jedno Boże Narodzenie, potem drugie,a ptaszyny zmieniały tylko rodzaj gałązek :)








Zaczęły się również szaleństwa w żywieckiej Cepelii. Już kiedyś o niej pisałam. Jeśli jeszcze istnieje, to jest już jedną z ostatnich Cepelii w Polsce. Ludowych twórców też ubywa. Udało mi się kilka perełek upolować.

Na gzymsie kominka przygrywa mi anioł siedzący na grzbiecie krowy ;)


To jest KROWA, a nie jak twierdzą niektórzy - diabeł!


Książek pilnuje mi anioł nieżyjącej już niestety pani Anny Padoł z Paszyna. Mam jeszcze Chrystusa Frasobliwego i perliczkę jej autorstwa.


Obok perliczki stoi gąska - dzieło Marysi naszej utalentowanej koleżanki blogowej :)



Anna Padoł to niezwykle ciekawa postać. O jej twórczości i Paszynie oraz paszyńskich rzeźbiarzach  można przeczytać TU i TU


Bardzo żałuję, że nie trafiłam na jej rzeźby wcześniej. Jeśli gdzieś je zobaczycie - są bardzo charakterystyczne - na kramach czy jarmarkach lub w internecie, to nie przegapcie!
W Ostatniej Wieczerzy i Pietach jestem po prostu zakochana.




A jak będziecie w okolicach Nowego Sącza, to zajedźcie koniecznie do Paszyna!

Perliczka dostała koleżankę i koguta do towarzystwa:



Widoczki i kapliczki malowane na rzecznych kamieniach. Nie wiem, co mnie bardziej ujęło, czy widoczki znane z dzieciństwa, czy te płaskie rzeczne kamienie, też kojarzące się z beztroskimi wakacjami. Biegało się po takich boso nad rzeką. Jak one cudownie się nagrzewały od słońca!






A to jest rzeźba, która znajduje się przed wejściem do Cepelii w Żywcu.
 Jeśli ktoś ją kiedyś ukradnie, to ja będę pierwszą podejrzaną :))))))



Nic na to nie poradzę. Ja strasznie czuła na ludyczność jestem!

Zachorowałam też ciężko na kilim, bo ciągle byłam przez zwierzyniec w łóżku dociskana do zimnej ściany. Kilimy mają jednak ceny zaporowe i upolowanie czegoś w cenie ludzkiej graniczy z cudem.
Dlatego jak na olx zobaczyłam kilim - prawdziwy, wełniany - za 30 PLN (słownie: trzydzieści nowych złotych polskich!) + koszta wysyłki paczkomatem 11,99 (zdzierstwo!) proces decyzyjny przebiegł z prędkością światła, ominął ośrodki wahania i namysłu i pocwałował wprost do prawej dłoni, dzierżącej mysz.
 A ona zrobiła "klik" na "kup teraz z przesyłką"




Następnie musiałam zaspokoić podstawowe kobiece potrzeby. A czegóż potrzebuje kobieta? Ano kobieta potrzebuje torebek. Przynajmniej jednej rocznie. Oczywiście potrzebuje torebek z Dębicy od pana Jana Lewartowskiego (Kochaniutkie! Jakie on ma piękne torebki w tym roku! Z krajobrazami i z Małym Księciem!)

Żeby trochę odejść od ptasiej tematyki zakupiłam torebkę w kwieciu. Czekoladowy brąz i migdałek japoński.



Ale jak długo kobieta może się cieszyć jedną torebką? W dodatku w kwieciu? Rok się pocieszyłam i oczywiście musiało być coś z ptakami. A tu za oknem raniuszki się pojawiły, więc temat nasunął się tak jakby sam.
Do mojej kolekcji ptasich torebek, z gilami, z zimorodkami, ze szczygłami dołączyły raniuszki:




W okolicy Wielkanocy 2021 natknęłam się na baranka. Natknęłam się, bo poszukiwałam baranka do koszyczka. Baranek jest świecznikiem, pochodzi ze Szwecji, nie pamiętam tylko czy Kosta Boda, czy Pukeberg, ale cenę miał zupełnie nieadekwatną więc beczał do mnie rozpaczliwie: weź mnie! Na Alledrogo jest jeszcze owieczka do kompletu, ale cenę ma adekwatną, czyli zaporową, więc dynda na tym Allegro już trzeci rok.


Do koszyczka świecznik się nie nadawał, ale wreszcie znalazłam odpowiednie zwierzątko, dla odmiany porcelanowe, z manufaktury Połonne. Za całe 8 ziko, co uważam za cenę milutką :)


A jak już jesteśmy przy porcelanie... 
Kochaniutkie Wy moje, Wy wiecie, że nie mogło zabraknąć Pangzikotków. 
Żeby pani Karolina miała pracownię w Gdańsku, w Suwałkach, a choćby w Rzeszowie, ale nie! Ma we Wro! To tak jakby alkoholik mieszkał nad gorzelnią! No co ja Wam będę opowiadać cuda wianki - same zobaczcie! Dodam, że na zdjęciach nie ma wszystkich Pangzikotków, a są też takie, które już ze mną nie mieszkają, bo część kotków została sprezentowana i poszła w świat cieszyć ludzi, a część jeszcze nie sfocona. Jest za to Pangzipieseł ;)






Pangzikotki (i pieski też) są wykonywane na zamówienie na szczególne okazje.
Poniżej Pangzi Jojo w wersji złotej. Powyżej Pangzi Mamba w wersji anielskiej.



A to oczywiście Pangzi Tusio










Niektórzy (nie będę Rabarbary pokazywać palcami) myśleli, że Pangzikotki są bardziejsze. Nie, Pangzikotki są małe i subtelne, wielkości pudełka tic-taców.



Ale nie tylko na drobiazgi szastało się w pandemii piniądzem. Otóż w naszej tranciarni, która jest mi źródłem donic, osłonek i drobnych mebli, pojawiła się taka oto szafeczka. Drewniana, z lat 40-50, niestety mocno woniejąca stęchlizną i zaatakowana z tyłu i z boku pleśnią. Za to ślicznie, ręcznie malowana. Trochę trwało doczyszczenie szafeczki, ale w dobie wszechobecnych środków do dezynfekcji pozbycie się pleśni to była mięta z bóbrem. Szafeczkę wyszarpałam za dwie stówki, ale uważam, że warto było :)



W ślad za szafeczką pojawił się w kuchni nowy, zgrabniejszy stół sosnowy, za całe 50 ziko. Odnowiony głównie przy pomocy ścierki i mydlin (zastanawia mnie dlaczego ludziom nie przyjdzie do głowy umycie mebla, tylko go wyrzucają i kupują nowy...?), blat został zeszlifowany i pomalowany od nowa.



Następnie za całe 80 ziko został nabyty (głównie dla kotów) narożnik drewniany w stanie idealnym, którego nawet ścierką i mydlinami odnawiać nie trzeba było, ale przetarłam, bo jednak się godzi.



W tejże samej tranciarni nabyłam Kreskę, która siedzi obecnie obok schodów i pilnuje wejścia :)
Kilka osób się nabrało :))))




Z fanaberii - okleiłam sobie samochód stosownymi naklejkami :)


Poprzerabiałam trochę odzieży, uszyłam ściereczki z lnianych obrusów i prześcieradeł przetartych środkiem, a także uszyłam kieszeń na klamerki do prania i pokrowiec na maszynę do szycia.




Z zakupionych książek spowiadać się nie będę, bo nigdy nie wiadomo, kto tu czyta. Prawda jest taka, że gdybym chciała napisać o zakupionych, przeczytanych i zachomikowanych na zaś książkach, to wyszłoby z tego przynajmniej kilka pokaźnych postów.
Ilość i rodzaje zakupionej herbaty też litościwie pomińmy milczeniem :)








101 komentarzy:

  1. Przypaliłam pustą ( na szczęście !) patelnię. Przyglądając się i czytając opisy zdobyczy. Ustosunkuję się później, bo teraz muszę oczyścić patelnię i rozpuścić następne masło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejuśku, skarby, skarby!
    Ten kilim naprawdę za 30 zeta? Albo ktoś bardzo go nie lubił, albo się sypnął o jedno zero, nie widzę innej możliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiam na to pierwsze, bo kilim przyszedł złożony w kostkę i upchany w karton, bez żadnego worka foliowego, za to zaimpregnowany kurzem z co najmniej trzech dekad. Sądzę, że ktoś odziedziczył mieszkanie i wywalał wszystko jak leci, nie zastanawiając się nawet co to, żeby potem spokojnie pojechać do ikei i zakupić "dywan tkany na płasko" z czegoś wełnopodobnego.

      Usuń
  3. Toż to czas urodzaju był 🙂ale rozumiem bo ja również dwa lata siedząca na tyłku wraz z druga połówką prawie połowé wyposażenia domowego podmiany dokonała …. A i kotom nowy penthouse się dostał …szał ogonów ciał …😻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Więc mnie doskonale rozumiesz! Muszę ściągnąć jakiś program, aplikacje może w stylu kontroli rodzicielskiej na olx. Dostęp 20 minut dziennie max. Albo jakiś abonament za korzystanie z serwisów aukcyjnych. W przeciwnym razie mój minimalizm przekroczy wszelkie granice wraz z ludzkim pojęciem ;)

      Usuń
  4. Nie no książkowy post być musi! Aż patrzę co tam za figurkami stoi...
    Te KOTKI SĄ CUDOWNE!!! PIĘkne!

    OdpowiedzUsuń
  5. PS. Ja z racji, że wydawnictwa szaleją z cenami nowości odkryłam vinted i olx :) Często znajduję tam polecane przez Romanę autorki za 5 zł ! W ogóle nieczytane... Że też ktoś tak tanio wystawia. Może odsprzedaje nietrafione kto wie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posty książkowe zajmują za dużo czasu, który można przeznaczyć na czytanie ;)
      Ja zwykle kupuję książki na allegro i też używki, bo literki jeszcze w żadnej nie zniknęły, bo przede mną ktoś ją czytał ;)

      Usuń
    2. Na allegro to ja sobie obserwuje skupszop i tantis - opis się zgadza zazwyczaj w 100% i zabezpieczają dobrze :)

      Usuń
  6. Noooo!!!! Piesie piękny ten twój...minimalizm ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no. Zdjęcia grzbietów książek to już wiele da, a no i możesz wymienić co polecasz i już ksiażkoholicy sobie poradzą 🤣

    OdpowiedzUsuń
  8. Minimalizm prawdziwy Psie,cuś jak u mnie. Minimalne wahania przed zakupem.
    Ale zanabyłas skarbów wszelakich.A ten kilim za trzy dyszki to już mistrzostwo. Ja głównie nabywam piach i wapno oraz drewno.Taki trend teraz. Książki ofkors, głównie zaś czyjeś, wypożyczone do czytania.
    Przychylam się do sugestii Wiewiórki. Choć grzbiety...
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Minimalne wahania przed zakupem." ryczę do bólu przepony! My głównie nabywamy drewno, kafle, rurki miedziane, arkusze blachy i różne inne "drobiazgi". Trochę jak w ustroju słusznie minionym, nabywamy nie tylko planowo ale też okazyjnie, bo zapewne się przyda. Zastanawiam się, kiedy dojdziemy do etapu "bo do Mrówki rzucili".

      Boga w sercu nie macie! Jakie grzbiety? Nie będę tu robiła żadnego książkowego coming outu! Jak kupuję książki, to każdą z osobna wciskam w różne wolne miejsca na półkach, żeby en masse nie rzucały się w oczy tylko, że one "od zawsze tu stały". O rotacji nie wspominając. Nawet mnie samej byłoby teraz ciężko pozbierać do kupy dwuletnie nabytki! Część nabytków - lwia część - jeszcze stoi i czeka w kolejce, więc nie napiszę, co polecam, bo nie wszystko zdążyłam przeczytać. I niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie ma stosiku wstydu na komodzie przy łóżku i zdąży wszystko czytać na bieżąco.

      Usuń
    2. Tsundoku wśród nas panuje 😉

      Usuń
    3. No nie, bo my jednak czytamy, a nie tylko gromadzimy :)

      Usuń
    4. Nie no grzbiety wszystkie! O! :D
      A co do polecania to ja czasami coś znajdę i sprawdzam sobie opinie na necie. A czasem pytam się kogoś 😆

      Usuń
    5. PS. W Sercu mam same kłaczki. I słabość do grzybów i ogórków konserwowych. Taki lajf.
      I do tuńczyka.

      Usuń
  9. Cudów niewidów w bród!:-) Najbardziej spodobały mi się te ptaszki witrażowe. No i baloty do produkcji boczniaków.I ta szafla do życia na nowo przywrócona też! A najbardziej widok dużej ilości książek! :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duma mą wątłą pierś rozpiera! - że zacytuję klasyka ;)

      Usuń
  10. Psie kochany, ja tez dopiero zajarzylam, ze Ty piszesz :))
    Anioly cudowny, zwierzatkowy , bardzo mi sie podoba.
    Cos tu wspominasz o Boleslawcu?? gdzie on???

    A reszta po prostu cudeNKA, chcialam nawet pokazac chlopu, bo on uwaza, ze ja mam o tony za duzo, ale po namysle stwierdzam, ze nie moge - zabroni mi ogladac i czytac !!! :)
    A ja tu widze tyle inspiracji, po prostu juz ukladam plan w glowie jakby tu dobrac sie do tych ludowosci, gdzie to znalezc, albo po prostu na Kaszuby pojechac i zakupic podobne ...:))
    Ptaszki po prostu odlotowe, zakochalam sie w nich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uchylę rąbka tajemnicy, że autorką Anioła jest Romana https://romananna.blogspot.com/
      Żeby pooglądać sobie wszystkie Bolesławce od 2016 bodaj, weź sobie urlop lub chorobowe, wleź na mojego loga, na post dowolny, po prawej stronie masz kalendarium bloga, a pod nim "na skróty" czyli etykiety, przypisane do postów. Klikasz w "skorupy" (9) i wyskakują Ci wszystkie posty o skorupach, przeważnie Bolesławce.
      Linki do pitaszków podam Ci mailowo, bo muszę odgrzebać :) I nie ciągaj mnie na świadka w sprawie o rozwód ;)

      Usuń
    2. He he, nie bede, bo cie musze ukryc gleboko przed chlopem , zszedlby na zawal przedwczesnie, ja mu juz wystarczajaco zagrazam :))

      Usuń
    3. Dobra, bede jechac po kolei:))

      Usuń
    4. No i sie teraz pochoruje przez ten Boleslawiec... Czy to byla ta wyprzedaz fabryki? Myslalam, ze mi serce peknie, ze zamykaja...
      No takich cudow i takiej kolorystyki nie widzialam nigdy przedtem - doniczki???
      Ja bym wywiozla pol tego kramu, albo i wiecej ( hipoteke druga chyba bym musiala wziac )...
      Nie moge sie napatrzec - ide na ebaya, moze cos sie da kupic...chlip chlip

      Usuń
    5. JAKA WYPRZEDAŻ? JAKIE SIĘ ZAMYKAJĄ? Coś najwyraźniej przegapiłam! Posty są z kolejnych lat Święta Ceramiki w Bolesławcu. A w samym Bolesławcu jest cała masa manufaktur i malarni niezależnych.

      Usuń
    6. Ty mnie nie strasz! Sprawdziłam! Wszystko stoi jak stało!

      Usuń
    7. Psie, ojaprdle,a to mnie na manowce wyprowadzila pewna " wspolna" blogerka - jak babcie kocham przed czasem zarazy dala posta o wyprzedazy z poeodu zamkniecia fabryki ! Byla masa zdjec rowniez:) I ja glupia od paru lat zyje w zalobie, ze TAKA fabryke tez nam zamkneli... Ide sie upic ze szczescia 😁🥂🥂🥂💪

      Usuń
    8. Malo tego - wlasnie odkrylam, ze mamy sklep z boleslawcem w samym centtum Gdanska. Jak to dobrze, ze wlasnie kupilam dzis wielka walize:)) 👍😂Bedzie bonanza :))

      Usuń
    9. Sprawdziłam. Jeśli informacja pochodziła od Amyszki, która jest z Bolesławca, to zapewne prawdę pisała. Faktycznie były zamknięcia i wstrzymanie produkcji. W największym chyba zakładzie (tam jest podział na zakłady, które robią ceramikę i malarnie; one są połączone różnymi zależnościami; niektóre zakłady produkują swoje wyroby i je ozdabiają, a inne kupują ceramikę i ją zdobią; tych różnych zakładów jest cała masa) były konflikty kierownictwa ze związkami, wstrzymanie produkcji, wypłata 50% poborów i zwolnienia z powodu zatrzymania produkcji w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw w plandemii. Jednym słowem nie było zbytu. Mieli się starać o fundusze z tarczy od państwa. Nie wiem, jak to się skończyło dla załóg poszczególnych zakładów, ale wchodzę na strony internetowe różnych manufaktur i działają, jest sprzedaż. I nawet znalazłam informację o otwarciu jakiegoś ogromnego magazynu wyrobów bolesławieckich w Lublinie.
      Zarżnęli nam gospodarkę tą plandemią i długo się nie podniesiemy, ale coś do cholery musiało przetrwać!

      Usuń
    10. No nie od Amyszki, ale sie uspokoilam podwojnie👍 raz ze blogerka prawde pisala i ze tak calkiem jeszcze nie zdurnialam, a dwa, najwazniejsze , ze cos przetrwalo👏🙏👏 Juz sie nie moge doczekac wyjazdu! W domu mam slownie 5 sztuk boleslawca, w tym jedna troszke odlupana, ale zal wyrzucic bylo, kubek moze robic za flakonik:)) Po obejrzeniu tego repertuaru slina mi cieknie na insze kolory i insze ksztalty, zachorowalam na doniczke, jakakolwiek😍

      Usuń
  11. Yeżu, jakie ptoszki urodne! To so ptoszki właściwe, drewniane a śpiewające. I nowe Pangziki i Kreska. No i witrażyki. Aleś obłów miała. No i anielstwo w niebiewskiej ramce i Święta Familija. Przy kilimku odjechałam, ale Ci się udało urodność dorwać! Lezę do Mamelona, może jutro pojedziemy na rynek, też chcę się bawić. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anielstwo autorstwa tej pani, co wiesz. Tej tam, co komentuje pod spodem :) Ona wielce utalentowana nie tylko hafciarsko, ale się czai ;)
      Weź pod uwagę droga Tabo, że ja te cudności łowiłam przez dwa lata. Pójść z Mamelonem na ryneczek i przehuśtać kwotę na dwuletnią zabawę, to słaby temat ;) A jak przelecisz po swoim blogasku, to się okaże, że w tym czasie bawiłaś się tak samo dobrze, tylko bardziej systematyczna jesteś w prezentacji łupów.
      P.S. Już mnie zazdrość gniecie, że jutro będziecie szalały z Mamelonem!

      Usuń
  12. Stos wstydu, to żaden wstyd, to roztropność dobrze pojętą. Po prostu świetny plan emerytalny. A czemu, czemu dopiero teraz przyuważyłam żeś ptaszkowa, aaa!!! No nic, co się wydało, to się przyda😀. Kilim przecudny!!! I czy w mieszkaniu da się hodować boczniaki? W bloku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaszki już tutaj bywały. Chyba nawet część witrażowych pokazywałam, a drewniane zawsze są umajeniem Bożego Narodzenia. No kocham po prostu choinki w paszkach!
      Można hodować boczniaki w mieszkaniu. Najlepiej w łazience, jak się ma w niej okno. Jak się nie ma, można w kuchni. My mamy takie większe baloty, ale są też takie mniejsze. Można w internetach szukać, można w Castoramach lub Obi, bo bywają, albo w centrach ogrodniczych. Stawiasz na naczynku z wodą lub wręcz w naczynku z wodą tak na centymetr i czekasz. Samo rośnie :)
      Dzięki za Riley! Super się czyta. Ja mam jej Księgę Małgorzaty (nie mam pamięci do nazwisk, to trochę zeszło zanim skojarzyłam), ale Czarę czyta mi się lepiej. Może ardziej lubię o czarownicach niż o świętych ;)

      Usuń
    2. Riley. Nie będzie więcej książek tej pani. Ogromna szkoda i krzywda. Musi starczyć to co zdążyła napisać, czyli trylogia "Księga Małgorzaty", "W poszukiwaniu Szmaragdowego Lwa", "Diabeł wodny". Oraz "Ogród węża", "Tajemnica Nostradamusa" no i "Czara wyroczni". Tylko tyle. Lubię wszystkie, choć "Czarę wyroczni" uważam za najlepszą. Jako pierwszą trafiłam "Ogród węża", dluuuugo uważając że to jedyny tytuł 😀
      Boczniaki przemyślę, czy one dają jakiś zapach? Wolałabym nie.
      Ptaszki tak, były, ale tym razem czad! Robią wrażenie😀.

      Usuń
    3. To ja znałam tylko Księgę Małgorzaty i też byłam przekonana, że to jedyny tytuł :)
      Nie, boczniaki nie pachną. Trzeba tylko złapać moment, żeby je ściąć, bo potrafią jednej nocy wypuścić tyle zarodników, jakby ktoś gładź szlifował. Wszystko w bieli.

      Usuń
  13. Pangdzi jakiekolwiek są piękne! a te ze skrzydełkami przepiękne. Kilim ..ejej zazdrość mnie bierze. Piety ludowe...umarnęłam.. pandemia w Twoim wypadku okazała się nadzwyczaj pożyteczna i owocna. Taki minimalizm to ja rozumiem.
    Jeszcze się zachwyciłam nalepką na samochodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Piety to mi się upolować nie udało, to tylko przykłady twórczości Anny Padoł. Mam anioła, Chrystusa i perliczkę. Kilim mi się trafił, jak ślepej kurce :) Wisi trochę na bakier, bo w poprzednim domu wisiał na dłuższym boku i tam miał kółeczka i trochę się w kierunku bocznym powyciągał. U mnie wisi zgodnie ze wzorem, czyli kółeczka ma wszyte wzdłuż frędzli na krótszym boku, bo domostwo mam wysokie, to sobie mogłam zaszaleć i wyeksponować całość.
      Nalepeczki zacne :) Jeszcze na klapie z tyłu mam takiego zjeżonego kota.

      Usuń
  14. No to teraz, po kilku dniach, mogę już skomentować bez palpitacji spowodowanych zazdrością.
    Ale żeby nie było, zaglądam tu parę razy na dzień i sobie podziwiam.
    Te boczniaki to trzymasz w przyszłej łazience? Ciekawie wyglądają wśród rurek i zaślepek.
    Kilim, jak już napisały wszystkie powyżej, świetny. Rzuciłam się w wir poszukiwań internetowych ale nic. Trzeba trafu. Kiedyś przyjdzie. Albo i nie.
    Pangzi kotki śliczne, i jak miło, że artystka produkuje na zamówienie. Zdjęcia jej wysyłałaś?
    Rzeźby ludowe, ptaszki witrażowe i inne też mi się spodobały.

    Powiem Ci, że taki minimalizm to ja rozumiem i akceptuję.
    Rogatej definicja minimalizmu również bardzo mi odpowiada.
    Pokazuj dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łazienka już jest skończona i prezentuje się okazalej, ale nie miałam potrzeby focenia wszystkich kolejnych zbiorów, więc użyłam pierwszej i jedynej fotki z pierwszych sukcesów hodowlanych. Łazienka jest ok, bo jest światło, temperatura i wilgotność odpowiednia, zdecydowana nieobecność kotów.

      Pani Pangzi dostaje albo zdjęcia, albo rysunki, a ja potem odbieram gotowe kiciunie :) Bywa, że ja składam zamówienie, a kiciunie potem już bez mojego pośrednictwa są wysyłane do nowych właścicieli bezpośrednio.

      Na razie koniec szaleństw. I tak dużo się nazbierało przez te dwa lata :)
      Agniecha, a gdzieś w Twojej okolicy nie ma jakiegoś muzeum, galerii z lokalną ludowością? Bo mam wrażenie, że coś kiepsko u nas z ludowymi artystami.

      Usuń
    2. Piesie, niezbyt się orientuję w sprawach galerii z lokalną ludowością. Pewnie gdzieś są. Ale lokalna ludowość na ziemiach zachodnich to dla mnie takie raczej abstrakcyjne pojęcię...

      Chcesz powiedzieć, że koty sikałby Ci na boczniaki?

      Usuń
    3. Agniecha, tak kojarze ze Ziemie Zachodnie zasiedlone zostaly w duzej mierze repatriantami ze Wschodu, ktorzy oprocz jednej krowy inwentarza na pewno przywiezli ze soba swoja wspaniala ludowosc 👍😉To z ludzi nie ucieka tak latwo ... mysle ze cos przetrwalo w roznych formach ..

      Usuń
    4. Sugeruję, że koty mogłyby oznaczyć balot, a na pewno spróbowałyby pazurkiem ;)

      Niby powinno coś ludowego przyjechać z tych kresów, ale mam wrażenie, że właśnie gdzieś wysiadło z pociągu po drodze. Mało tu tego. Ruszysz się w kierunku Opolszczyzny i Śląska i już jakby lepiej. A tutaj jakoś niemrawo.
      Owszem, na jarmarkach coś jest, ale mnie nie interesuje ludyczność wycinana w sklejce wyrzynarką i podrasowana opalarką. Jest kilku twórców, którzy dłubią w drewnie ale takie rzeczy więcej okazałe, jak misy, wielkie deski do krojenia - zbyt ozdobne, żeby je używać - meble. Ale na takie drobne ludowości to się nie natknęłam.

      Usuń
    5. Kitty Katty, jestem potomkiem repatriantów ze wschodu, i mieszkam wśród nich. I mam wrażenie, że wspaniała ludowość została w tych miejscach skąd ich wypędzono. Ale to ogromnie wielki skrót myślowy i nie będę się rozwodzić.

      Usuń
    6. Agniecha, na tych ziemiach autochtonów jak na lekarstwo, więc znakomita większość to napływowi. Albo repatrianci, albo napływowi za chlebem, bądź ludzie, którzy wracali z robót w Niemczech i tu zostali, bo np. nie mieli do czego wracać - jak dziadkowie mojego byłego, którzy pochodzili z Warmii.
      Ale jest jak piszesz, nie zabrali ze sobą swojej sztuki. A może taka moda była na nowoczesność, że "wiocha" była passe? W każdym razie mapa mówi sama za siebie https://zgstl.pl/tworcy-ludowi/
      Czasem tu i tam coś gdzieś niemrawo pełza w tkaninie i ceramice, ale korzonków jeszcze nie puściło, bo na to trzeba pokoleń. No i zwykle jest tworzone przez profesjonalnych, że tak powiem artystów plastyków, jak np. haft wrocławski, który umarł śmiercią naturalną, choć miał duży potencjał. Haft wrocławski został stworzony przez Czesława Rodziewicza, jeśli ten artysta jeszcze żyje, to jest już bardzo wiekowy...

      Usuń
    7. Podejrzałam. Rodziewicz jest wielki. Mistrz wdzięku.

      Usuń
  15. Romana, o ile dobrze zrozumialam to Ty jestes autorka tego cudnego aniola ze zwierzatkani? Przepiekny jest , podziwiam goraco 👏👏👏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romana skromne dziewczę :)

      Usuń
    2. Tak, moja wina😀. Bardzo się cieszę że Ci się podoba, a jeszcze bardziej że podoba się Piesce 😀. W końcu mazany dla niej😀. To nie jest duży obrazek, kredki, ołówek, flamastry i akryle, te na tyle słabej struktury że musiały być podrysowane i pokreślone. Jedynym porządnym akrylem jest turkusowy, ten z ramki. Obiecałam sobie, że raz na miesiąc kupię jeden porządny kolor, więc kto wie, może będą następne malunki😀

      Usuń
  16. Jestem oszołomiona ilością Twoich nabytków,ale wpadł mi w oko anioł na krowie,Ostatnia Wieczerza i kogutek i inne dzieła Pani Anny.Malunki na płaskich kamieniach też fajne.No i kilimy;Ptasi raj baaardzo realistyczny a ten za trzy dychy to już gratka nad gratkami i złoty interes;)I kolory stonowane. Aaa i piesio stróżujący bardzo wzruszający.Wszystko udatne Dorotko i propatriotyczne.
    Mój syn też mi kazał kupować polskie.Sam dał przykład zamawiając młynek do kawy i czajnik Łucznika;)
    Ja się już mocno powstrzymuję przed kupowaniem cacuszek,bo za dużo mam.A toreb nie zliczę,ciągle znajduję coś zapomnianego w szafie.I Stary narzeka,że zajmuję całą szafę;)
    A ile zbierasz tych boczniaków z hektara? Co i raz na obiad wystarcza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anioł na krowie nie zapisałam sobie czyj. Są jakieś inicjały ale nic mi nie mówią, tak samo kogutek i żółta perliczka. Pani Anny mam tylko albo aż anioła, Chrystusa i czarną perliczkę, reszta zdjęć jej dzieł wklejona z internetów, poglądowo. Zakochana jestem w jej twórczości. Zagapiłam się wtedy w tej Cepelii, a była jeszcze Matka Boska Różańcowa, jak po nią wróciłam, to już jej nie było :(
      Jak jest wysyp boczniaków to rozdaję, bo wystarcza na kilka obiadów :)
      Teraz już trzymamy jeden balot, bo jak mieliśmy dwa to nie mogliśmy przejeść, a rozdawałam jeszcze sąsiadom, siostrze mojej i potencjalnej synowej. Potem 3-4 tygodnie przerwy i jest następny wysyp. Każdy następny jest słabszy, a myśmy jeszcze do końca nie opanowali obsługi grzybni, więc co 4-5 miesięcy kupujemy nową. I tak się opłaca, bo balot kosztuje ok 25-30 PLN, a tacka 500g w sklepie około 10 PLN

      Usuń
  17. Melduje sie... 😉
    Oooo, zezarlo mnie z zazdrosci. Pangzikotki i ptaszkowe zawieszki z luboscia bym przytulila, nie mówiac juz o Kresce, ale pojemnosc chalupy skutecznie mnie broni od takich zakusów 😥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba coś zostało i nie zeżarło Cię tak całkiem? Pangzikotki są wielkości dwóch orzechów włoskich, albo jednego dużego z łebkiem, łapkami i ogonkiem. Powinny Ci się zmieścić ;)

      Usuń
  18. Dobrze, że Hanna zachwyciła się Aniołem na Krowie na Rowie, bo mnie w natłoku wrażeń umknęło, że też wyjątkowo mi się podoba. I nie dziwię się tym, którzy widzą tam Anioła na Diable. Ta Krowa nie jest milutką krówką, o nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta krowa to poczciwa potulna mućka i będę ją bronić przed pomówieniami, o!

      Usuń
    2. Mnie tez ta Mucka straszy, przypomina mi diabla od kolednikow :)) Dobrze, ze ten Aniol na nim siedzi:)

      Usuń
    3. O właśnie! Anioł na Turoniu!

      Usuń
    4. Na turoniu też się nie znasz! Przecież turoń ma zębiska w paszczy i kosmate futro :)

      Usuń
    5. Turon!!! tego slowa mi brakowalo:) No Turon jak nic :) A skad wiesz, ze autorka jednak nie miala go na mysli? :))
      tylko nie wiem , czy turon moze byc laciaty :))?
      ja to sie troche boje zwierzatek, ktore maja "ludzkie" locy - tak mnie jakos ciary przechodza...

      Usuń
    6. To chyba jakiś samiec strugał, to może i krowa miała być turem, a nawet turoniem. Tak, turonie mogą być łaciate - zależy jakim kożuchem dysponują kolędnicy :) Turoń może być nawet w kratę z koca!
      Ale turoń ma zębiska! I rogi bardziej kozie.
      https://demotywatory.pl/4596620/Turon-najpiekniejszy-z-kolednikow

      Dlatego nie wiem, czy dla poczciwej mućki ubranie w futro turonia to komplement, czy obelga... ;)

      Usuń
    7. No dam juz tej mucce spokoj, choc osobiscie uwazam, ze awansowala :)

      Usuń
    8. To, że do rzeźby zamknęła paszczę, wcale nie znaczy, że nie ma straszliwych kłów w środku. Turoń i już.

      Usuń
  19. Inwazja ptaszków dosłownie ;-))))
    Wszystko piękne niesłychanie,łącznie z kilimem :D
    Dałaś czadu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki amyszko! Wyżej w komentarzach byłaś wywołana do odpowiedzi, bo masz zapewne wiadomości z pierwszej ręki nt. zamknięcia fabryki ceramiki w Bolesławcu. Piśniesz coś więcej?

      Usuń
    2. Nic mi na ten temat nie wiadomo Piesku w Swetrze ;-)

      Usuń
  20. Ale się naoglądałam! Cuda, cudeńka. Uczta dla oczu i rozgrzeszenie dla moich sroczych zakupów. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Dzisiaj siostra mnie też rozgrzeszyła mówiąc, że skoro coś kupiłam to znaczy, że organizm się tego domagał - czyli nie może to być niepotrzebne :)

      Usuń
  21. Te ptaki, cudne. TEN KILIM, oranykoguta!

    Ale moim absolutnym faworytem jest Anioł na Krowie (od razu widziałam, ze to krowa, diabeł, no też coś!). Anioł na Krowie rządzi i wymiata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilim się trafił jak ślepej kurce. Jak to pisała Kanionek, "to jak kupę rozumu w lesie znaleźć", raczej się nie zdarzy ale docenić potrafię ;).
      Był jeszcze w Cepelii anioł na owcy, dmący w tzw. melodykę (rodzaj klawiszowych organków). Ale właśnie przez ten instrument, kojarzący mi się z keyboardem, wyglądał zbyt współcześnie jak na chóry anielskie. W Piśmie Świętym jest o trąbach, a o organkach klawiszowych nic nie wspominają :)

      Usuń
  22. Dużo urokliwości. ♥
    Ale.
    To zdjęcie z zielistką to mogłoby być zrobione u mnie! Mam takie same ptaszki, część siedzi na takim samym (bardzo podobnym? koraliki jasne mam) makramowym kwietniku z zielistką... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślij zdjęcie swoich ptaszków (jestem ich bardzo ciekawa, a źródła ich pochodzenia jeszcze bardziej) i zielistki na maila, to dodam do posta jako "zanętę" dla innych, coby się zachwycili i wspierali rodzimą sztukę i jej twórców.

      Usuń
    2. Ech, miało być na maila. Ajjj, a ja zrobiłam ptasi wpis.

      Usuń
  23. Jak na minimalizm, to zupelnie niezle ;)
    Od kilimu/ow dostalam wypiekow. I nie schodzo....
    Nie wiem, gdzie patrzec, bo chyba ze dwa tuziny ucz sa potrzebne, nie wiem, gdzie leciec (alledrogo?, olksy?, leciec na ulice? wyszarpywac zamki i okna w klamociarniach (nie wiem nawet, gdzie sa najblizsze) czy zajac sie zarabianiem na taki minimalizm. Moje zarobki sa wysokosci adekwatnej do wydatkow takich, nie wiecej. Nowej szafy bym za nie nie kupila, a pierwsza emerytura jeszcze nie wplynela. Z reszta i tak by nie wystarczyla ;) No i jeszcze musze zrobic zamowienie na dwie wanny czasu. Ament.

    P.S. Kto to wszystko z prochow omiata?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Grunt to dobre wrażenie i człowiek może wyjść na krezusa ;) Dwa lata wydawania drobnych kwot zebrane w jednym miejscu daje efekt zakupowego szaleństwa! Minimalizm ma to do siebie, że sam człowiekowi nogę podstawia, zdybie w zaułku olxa, mignie w oddali na allegro, wlezie przed oczy na jakimś kiermaszu, albo zaatakuje frontalnie w Bolesławcu. Nie bój nic Opakowana, Twój minimalizm już opracowuje plan akcji i przypuści atak, że nie będziesz wiedziała jak i kiedy :)

      P.S.
      Możesz trzy razy zgadywać. Podpowiedź: w moim domu tylko koty myją się same ;)

      Usuń
    2. Psie! Mnie minimalizm omija z daleka, na moj widok ucieka z krzykiem przeciez. Marze o minimalizmie i porzadku, w zwiazku z czym na Insta kupilam talerzyki, talerze, swiecznik drewniany i 3 lyzki. Wlasnie, wlasnie, Insta to nastepne zuo - czasem mam nadzieje, ze ktos mnie ubiegnie i zarezerwuje cos tam.

      Nie bede zgadywac, bo popadne w kompleksy ;)

      Usuń
    3. A nie nie nie, Złociutka! Minimalizm wziął Cię w posiadanie i nawet tego nie zauważyłaś - podstępna bestia. Jak pisała Rogata "minimalne wahanie przed zakupem". Minimalizm ma różne oblicza ;)
      Na szczęście z lenistwa jeszcze nie ma mnie na Insta i Vinted, ale na olx robię tak samo, jak Ty na Insta. Dłuuuugo obserwuję, bo a nuż rozchodzę...?

      Czyli trafiłaś za pierwszym razem, he, he. Tylko nie wiem, skąd te kompleksy? Zdradzę Ci tajemnicę - za zdjęciach robionych telefonem, zwłaszcza w sztucznym świetle, kurzu nie widać. Ba! Nawet jakby się chciało uchwycić ten ulotny dowód marności nad marnościami, to trzeba się nieźle nagimnastykować. Poza tym już rok wybieram się po mocniejsze okulary. Przez ten czas odniosłam wrażenie, że rzeczywistość wokół mnie jest coraz bardziej miękka, przyjazna, jakby mniej kanciasta i marzycielsko zamglona... Widzisz jak to nietrudno wyjść w blogosferze na perfekcyjną panią domu?

      Usuń
    4. No prawda co do tego minimalizmu. Cus czuje, ze jest jeszcze sporo odmian, ale nie wglebiam sie, bo moze te inne warianty tez mie opanujo...

      No kompleksy, bo mam wyraznie za dobre okurary (maja z miesiac..glupia baba jestem, ale z drugiej strony, jak prowadze samochod, to dobrze jest widziec droge i znaki drogowe) ale na Twoich zdjeciach blask od glansu bije. To, co on - tak sam z siebie? Nature ma tako blyszczaco? Ale musze pocwiczyc fotografowanie kurzu w swietle sztucznym. U mnie jest bonus - pajeczyny, ktorych nie ruszam. Niekoniecznie z lenistwa i flondrowatosci, ale ja lubie pajaki i dopiero, jak pajeczyna wyglada na nieuzywana, to ja likwiduje.

      Usuń
    5. Słusznie, naukowo i ekologicznie! Sfotografuj swoje pajęczyny, wrzuć na Insta a będziesz trendseterką (czy jak się ta seterka zwie, nie mylić z seterką irlandzką ;)) bądź i influenserką (nie mylić z chorą na influenzę ;))

      Usuń
    6. Swietny pomysl. Podziele sie majetnoscia, jak ja zdobede za to. Juz widze, jak firmy przerozne pchaja sie drzwiami i oknami, zebym ich tylko zalekramowala. I beda wysylac tony (nie)potrzebnych gratow. Ku temu minimalizmowi... A seterko trochu jestem na glowie, choc teraz to juz sztucznom, bez tej sztucznosci (w 100% naturalnej nota bene) wygladam jak stary nieco wylinialy foxterrier.

      Usuń
    7. Co to jest wanna czasu i dlaczego dwie? Czy w jednej czas leci do przodu, a w drugiej do tyłu?
      Opakowana wyjaśniaj.
      A w sprawie minimalizmu, znacie taką stronę Catawiki? Straszliwe miejsce pełne pokus.

      Usuń
    8. Agniecha - woda wew wannie zazwyczaj STOI. Wiec trzyma ten extra czas. Doszlam do wniosku, ze jedna cysterna badz wanna czasu to jednak troszke za malo, wiec dlatego zamawiam dwie.

      Jak pokusy, to juz lece. A Catawiki to nie o kotach???

      Usuń
    9. Agniecha - pokusy tam nie na moja porponetkie.

      Usuń
    10. Auć! Catawiki ma ceny zaporowe zaraz na głównej stronie.
      Opakowana, ale jeśli gdzieś będzie czas na wanny sprzedawany to daj znać - abonament wykupię :)

      Usuń
    11. Na moją też nie. Ale popatrzeć można za darmo.

      Usuń
  24. Jak mi był potrzebny taki post... Uśmiałam się jak głupia. Taki minimalizm ROZUMIEM, bo jest taki mój:). DZIĘKUJĘ. DZIĘKUJĘ. DZIĘKUJĘ.

    OdpowiedzUsuń
  25. Czy mogę prosić o namiary na koty - anioły? Nie, żebym chciała zamówić i kupić:))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anonimowa, jak człek sobie posłucha wiadomości (nie mówimy o tych w tv), poczyta internety, to post o pocieszkach jest potrzebny jak haust świeżego powietrza, także samej autorce ;)
      Rozumiem, że chodzi Ci o Pangzikotki. Najłatwiej przez fejsbuka: https://www.facebook.com/pangziceramics i trzeba do pani Karoliny pisać (można na sms), bo ostatnio miała problem z materiałem. Też czekam na moje zamówienie. W kontakcie można powołać się na Psa w swetrze ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za infromację. Nie mam FB, ale zagaję z kimś kto ma:).

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Pangzi ma jeszcze taką stronę:
      https://pangziceramics.shopshood.com/?fbclid=IwAR1gfoOR4Gk_hJfxtGSJ7qMougo7Ek2zVOUjoNnVGzoiYjK1eqzv5r6grI8

      Usuń
  26. Tym postem trafiłaś w moje serce.
    Rozgościłam się:)
    Serdecznie pozdrawiam i lecę szperać w postach ze starsza datą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Kicia! Polazłam od razu nazad do Ciebie i też będę zaglądać w Twoje blogowe zakamarki, bo widzę, że my po tych samych piniądzach - a w zasadzie ludowościach i rękodziele!
      Jak mi jeszcze jakiś kot u Ciebie na blogu wychynie to i po tych samych futrach ;)

      Usuń
  27. Witam serdecznie.
    Błądząc po blogosferze to tu, to tam, trafiam na tak piękne blogi z duszą, z pasją. To jest niesamowite. Kolekcja ptaków wymiata, a twórców ludowych prace przepiękne! W Zebrzydowicach, w wiosce sąsiedniej przy zameczku, na dziedzińcu też jeden rzeźbiarz swoje dzieła zamieścił. Padam do nóg z szacunku co człowiek potrafi zrobić, jak przyozdobić przeróżne przedmioty.

    Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zbłądziłaś pod moją strzechę, zostań jak Ci się spodoba :)
      Trafiłaś w sedno - Zebrzydowice - czyli woj. Śląskie jak mniemam. Rękodzieło z tradycjami zaczyna się od Opolskiego na wschód.
      U nas na Dolnym Śląsku straszna posucha w ludowości :(

      Usuń
  28. Piękna kopalnia skarbów. Pomyśleć, że ja mam tylko półkę kominkową i ołtarzyk, jak to mawia mój małżonek i to juz wg niektórych za wiele kurzołapów...
    Torba w raniuszki debeściarska, a i kowalik witrażowy cud mniód!

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak dobrze, żeś mię tu przekierowała! Na razie jestem przy fotkach na półce z książkami (i ptactwo, i książki zarąbiste! w tym moje ulubione tyż). Te wszystkie "stwari" (to słoweńskie słowo oznacza "rzeczy", ale ono bardziej pasuje do tych przedmiotów z duszą) są takie piękne... Ja dobrze otaczać się pięknymi, naturalnymi przedmiotami, w których ktoś zawarł cząstkę siebie...
    P.S. szkoda, że ta pani rzeźbiarka umarła :-(

    OdpowiedzUsuń