Ulubione strony

sobota, 7 lutego 2015

Wyznaczniki statusu ekonomicznego :)

   Kocham moje sąsiadki z osiedla!
Naprawdę! Spojrzenie na świat niektórych nieodmiennie potrafi mnie zaskoczyć i ćwieka zabić :)

    Mieszkam sobie w typowym blokowisku - wczesny Gierek. No wiecie - młode małżeństwa dostawały mieszkania spółdzielcze, dzieciaków z wyżu demograficznego przybywało w postępie geometrycznym, 1000 szkół na tysiąclecie i niech się mury pną do góry. Obecnie ówczesne młode małżeństwa (zwłaszcza małżonki, bo małżonkowie statystycznie i realnie krócej żyją) pobierają zasłużone emerytury, okupują ławeczki w parku i po brzegi wypełniają osiedlowe POZ-ty. Ale przede wszystkim tworzą klimat, miejscowy folklor i ogólnie bez osiedlowej Agencji JPP (Jedna Pani Powiedziała) trudno mi sobie wyobrazić nasz mały światek.

   Znamy się z widzenia, uśmiechu na dzień dobry, spacerów z psami i porad/uwag/celnych spostrzeżeń, jakich mi - jako smarkuli - starsze panie nie skąpią :) Z niektórymi jestem nieco bliżej, ze względu na bliskie zamieszkanie, kontakty psie lub dzieciowe (bo mój Tofik i ich wnuczęta to ta sama liga).
Dobre to kobiety i życzliwe, a przy tym pragmatyczne i bezpośrednie do bólu...
 
   Maszeruję sobie kiedyś na spacer z Foxem i świeżo zaadoptowanym Bazylkiem. Słoneczko świeci, cieplutka wczesnojesienna aura, myślę o niebieskich migdałach, gapiąc się jak cielę w zieleń. Z naprzeciwka idzie jedna z sąsiadek - przesympatyczna kobieta, bardzo ciepły człowiek, babcia koleżanki Tofika. Z promiennym uśmiechem witam się grzecznie. Sąsiadka również w promiennych uśmiechach zaczyna stosownie zachwycać się moim nowym psim nabytkiem - ładniutki, mały, młodziutki jeszcze, jaki słodki, jak merda, puchaty taki, ach!
- No, to jak pani ma teraz tego małego rudego pieska, to tego dużego może pani gdzieś na wieś oddać!
- ..... !?
Wiem, że porada płynęła z głębi serca. Coś wybełkotałam w odpowiedzi. Odetkało mnie po jakichś 20 minutach.



 



    Kilka lat później. Te same okoliczności przyrody, ta sama sąsiadka, tym razem już trzy psy koło mnie - Fox, Bazyl i Pixel.
Znowu witamy się w promiennych uśmiechach, mijając się w parku. Nagle sąsiadka przystaje, obrzuca mnie fachowym, krytycznym spojrzeniem od stóp do głów i z powrotem.
- A pani to zawsze taka ubrana - (hura, niech żyją lumpeksy!) - i samochód pani zmieniła - (skąd wie, że udało mi się kupić 11-letnie kombi?) - i trzy psy pani ma. Hmm.., pani to musi dobrze zarabiać!
- ..... !? Tak. Muszę.


    Ten tekścior zawsze poprawia mi humor, gdy pod koniec miesiąca wchodzę na stronę banku i sprawdzam stan konta :)
I co z tego, że na koncie zostało mi tylko parę złotych do końca debetu, ale za to wciąż mam psy! Co prawda obecnie dwa nie trzy, stare, liniejące, posiwiałe kundle, ale jednak lansik jest.
Wyznaczniki statusu :)))

Kreska i Morda

7 komentarzy:

  1. Tjaaa...ja to słyszałam często, że jestem wielką właścicielką, bo mam dom.
    Na kredyt. Ale nie ważne! Mam dom! :)
    Dobre rady są w ceni, u nas na wsi czasem słyszę, że "ten wielki pies to pewnie zjada dwa wiadra dziennie". Odpowiadam, że tak, ale jak plastikowe to ze cztery.
    :)
    pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Z tymi wiadrami to dobre jest! Ale wiesz, ja naprawdę lubię te starsze panie, bo wbrew pozorom ich uwagi płyną głównie z życzliwości, a nie ze złośliwości. Mamy po prosty inny ogląd na pogląd ;) Przez wiele lat spotykałam się z życzliwym podziwem, że sobie radzę sama z dzieckiem i trzema psami. To, co dla mnie stanowi czystą przyjemność, dla nich jest obciążeniem. Aż kiedyś jednej wytłumaczyłam, że mam trzy psy dla ochrony Tofika - żeby nikt nie wszedł za nim do mieszkania i mu krzywdy nie zrobił, kiedy sam wraca ze szkoły. Oczywiście dzięki agencji JPP na drugi dzień wiedziały o tym wszystkie zainteresowane. I to im przemówiło do wyobraźni, bo całkowicie wpasowało się w ich system wartości.Wiesz jak dodatkowo urosłam w oczach sąsiadek? Nie dość, że taka pracowita samotna matka, to jeszcze jaka przezorna, jaka troskliwa! :))) Powiedz po prostu, że Garipa na wełnę trzymasz, bo jest droższa niż alpaka, kaszmir i merynos razem wzięte. Z miejsca awansujesz z dziwoląga, co wielkie psisko za bezdurno karmi, dzieciom od ust zabierając, na łebską kobitkę interesu ;)

      Usuń
    2. Eee...lepiej nic o wełnie, bo mi go jeszcze ukraść zechcą. :)
      A panie JPP pewnie i u mnie, tylko rozsiane po wsi :)

      Usuń
  2. Nooo, jak masz kombi to tych psów możesz jeszcze nabrać a nabrać, 11 się nawet zmieści ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, spoko :) Jakbym mojego Tatę słyszała... Teraz co prawda nie mam już kombi ale... vana ;) Następny będzie chyba bus :))) Nie ukrywam, że kombi/vana kupowałam dla psów. Ale to jeszcze nie jest wyznacznik największego skrzywienia - mój mechanik kupował samochód z klimą dla... koszatniczki. Bo w przeciwnym razie na urlop z rodziną musiał jechać nocą, ponieważ zwierzak nie wytrzymuje temperatur powyżej 25 st.C! O!

      Usuń
    2. Całe szczęście, że nie miał rybki. Musieliby jeździć cysterną ;-)

      Usuń
    3. Z filtrem i napowietrzaczem wody ;) A kto zabroni miłości do zwierząt? :)

      Usuń