Ulubione strony

sobota, 13 lutego 2016

Serniczek na smutki

Specjalnie dla Was, wychodząc na przeciw oczekiwaniom Joanny Z., przepis na serniczek.
Przepis spisany przez Mężczyznę, więc z aptekarską dokładnością (tak, że każdy inny samiec da sobie radę z materią serniczą ;)

Sernik

Składniki potrzebne do wypieku:
- 1,5 kg sera białego
- 2 jajka
- 4 żółtka jajek
- 0,5 szklanki oleju
- 1 szklanka cukru (ja dałem 0,5 szklanki)
- budyń waniliowy lub śmietankowy
- trzy lub cztery kropelki smaku waniliowego do ciast
- bakalie (nie miałem bakalii, więc nie dodawałem)
- herbatniki lub biszkopty (na spód wypieku)

Ceremonia przygotowania:
Poniżej potrzebne składniki do wypieku:




Kupiłem gotowy ser w wiaderku właśnie do pieczenia sernika. Jest on już przetarty i stosunkowo niedrogi. (Kupcie od razu trzy wiaderka po kilogramie - będzie na homeopatyczną dawkę dwóch serników PwS) Olej słonecznikowy, herbatniki kakaowe ale można dać maślane czy klasyczne – jakie kto lubi.

W pierwszej kolejności przygotowałem żółtka i całe jajka (jajka były duże i trafiły się podwójne żółtka dlatego w miseczce jest ich więcej)



Białka można ubić na piane i ją dodać jako BEZĘ ok 5 min przed końcem pieczenia sernika (wylać na wierzch sernika i piec jeszcze ok 5 min). Z racji braku zdolności w ubijaniu piany z białek BEZĘ sobie podarowałem :)

Do miseczki wkładamy ser, wsypujemy cukier, budyń, dodajemy zapach waniliowy, wlewamy olej, dodajemy jajka i żółtka. Całość mieszamy mikserem na wolnych obrotach przez ok 10 min.



Po wymieszaniu otrzymujemy białą masę sernika.



Następnie przechodzimy do wyłożenia foremki papierem do wypieków (spinacze na bieliznę pomagały w ułożeniu papieru – dobrze jest je usunąć przed pieczeniem :)




(Ja oczywiście nigdy nie bawię się w takie wycinanki łowickie papieru do pieczenia, tylko hojnie odwijam pół rolki, a potem szukam pod tym blaszki. Ale to nie ja piekłam... ;)  PwS)

Po wyłożeniu papierem dokonujemy skomplikowanej operacji wyłożenia spodu wypieku herbatnikami.





Następnie wkładamy masę sernikową do foremki (polecam użycie łyżki i przekładanie pomału masy do foremki, aby herbatniki nam nie odfrunęły)


Po skończonej operacji wkładamy sernik do piekarnika i pieczemy go w temp. 200 oC przez 45-50 min. Jeśli ktoś dodaję bezę to w 45 minucie wlewamy ją na wierzch wypieku i pieczemy go jeszcze ok 5 min.

Poniżej gotowy sennik jeszcze w piekarniku.



Pierwsze krojenie wypieku.


(Tak, tym razem poczekałam, aż przestygnie. ;)
 Niestety sernik lubi się plaskacić, więc jeśli komuś to bardzo wizualnie i/lub w konsumpcji przeszkadza, to polecam nie dodawać całych jajek, tylko żółtka i pianę ubitą z białek oraz łyżkę kaszy manny lub mąki pszennej. PwS)

Mamba też dorwała się do sernika.













27 komentarzy:

  1. Co za smakowity wpis! Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A DZIĘKOWAĆ,DZIĘKOWAĆ :))))
    Z braku niezbędnych wiktuałów przepis wykorzystam dopiero jutro.
    Kocham pitrasić ale w kwestii pieczenia ciast jestem zupełnie aspołeczna. Skusiła mnie jednak prostota (hahaha pół dnia mi to zajęło ;)) wcześniejszego przepisu i serniczek wyszedł baaaaardzo mniamuśny.
    I uwaga! NIE opadł. I wcale, ale to wcale nie jest to miejska legenda - serniczek stygł sobie w piekarniku przy uchylonej klapie; troszku wierch mu się mocniej opalił, ale cukrem się upudrowało i było git.
    Zapiekanka z pyrów tyż została przetrenowana (w spisie do jadła zajmuje jedną z czołowych pozycji) i ciociowe ogórki i szarlotka z orzechami tyż:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo! Nasze zawsze na nasz widok robią padnij! Ale nam to w ogóle w konsumpcji nie przeszkadza ;)

      To znaczy, że co? Że niby mam szansę wcielić się w Nigellę Lawson?

      Usuń
    2. Moja droga, Nigella to się może od Ciebie uczyć, o! :)))

      Usuń
    3. Moja droga, Nigella to się może od Ciebie uczyć, o! :)))

      Usuń
    4. No w sumie... mogłabym ją przyjąć na kurs... ;)

      Usuń
  3. Jak to, to nie był Jej kawałek?
    Personel się nie popisał powinno być 5 kawałków na 5 talerzykach z rodzinnej zastawy, tej dla najlepszych gości :) i kawusia ze śmietanką do kompletu
    Zdolny ten Mężczyzna, mój pan Mąż doskonale sprawdza się w zestawach obiadowych ale słodkości nie tyka
    Smacznego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mężczyzna, uwięziony w domu na dłużej, znalazł sobie nowe hobby :) I nie mam serca wyhamowywać go przy Wielkim Poście.

      Usuń
    2. Machniom? Ja Wam zrobię domowy hummus w zamian za serniczek? :P

      Usuń
    3. Oczywiście, że machniom! :)

      Usuń
  4. Ciemna noc wokół, ćwierć rodziny śpi, połowa rodziny poza domem, a ja mam soki żołądkowe od dwunastnicy aż po siekacze!
    Uwielbiam takie puchate serniki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Powinno mi być przykro?
      Nie jest :)
      Na Twoim miejscu byłabym już w drodze do lodówki (ja też właśnie tam wyruszam ;)

      Usuń
  5. Ha! Pokonałam tu siebie po raz enty. Albowiem nie jem słodkiego od Świąt, a tu tylko miałam dwukrotny napływ śliny, ale taki do opanowania :) (normalnie nie mam żadnego!) Uwielbiam najbardziej surowe ciasto sernikowe, mmmmmm :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Aleś Ty dzielna!
      ...ale to już tak na zawsze?!

      Usuń
    2. No, oby nie na zawsze, bo to by znaczyło, że ducha wyzionę. Jeszcze 9 kilo :D
      Surowe w ogóle jest the best, nie rozumiem po co się piecze doskonałość ;)

      Usuń
    3. Ja wiem, że to nieładnie dopytywać, ale kilo już pożegnałaś? (Bo widzisz, motywacji szukam)

      Usuń
    4. Podziwiam!! :)
      Ja walczę by pare pożegnać, ale cos się zadomowiły:/.

      Usuń
    5. Gratulacje Skorpionie!
      Ja to jednak musiałabym użyć plastrów na odchudzanie. Około 8cm długie i tak ze 4cm szerokie. Przykleja się pod nosem, tak by obejmowały również część podbródka ;)

      Usuń
  6. Płaczę, bo nie mam piekarnika.
    BU.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojojojoj! I nic nie da się z tym zrobić? Bo piekarnik to bardzo przydatna sprawa - i to nie tylko w kontekście sernika, ale także wszelkich duszonek i ogrzewania kubatury również.

      Usuń
  7. Nie mogę tego czytać. Mam szlaban na słodkości aż do lipca. O!
    Wytrwam, a co! Dlatego nie będę czytać ;-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewno, pewno, a pizza na śniadanie to niby dietetyczna jest :D

      Matko kochana, Ty też się odchudzasz, jako Skorpion?
      To może i ja dam sobie pyszcz zadrutować...?

      Usuń
    2. Nie mówię o dietetycznościach, tylko o słodyczach.
      W lipcu jadę tam, gdzie odmówić się nie da.
      Muszę się przygotować ;-)
      Więc nie "odchudzam" się, lecz "przygotowuję" ;-p
      W zeszłym roku mi się ta sztuka udała! :-)

      Usuń