Jak niektórzy Czytelnicy wiedzą, Jarecka, zamieszkała w >>>Deszczowym Domu<<< na Zaogoniu, obchodziła niedawno urodziny. W konspiracyjnym spisku uknutym przez Jareckiego (poślubionego kiedyś tam Jareckiej) wzięli udział przyjaciele Deszczowego Domu, zasypując Jarecką lawiną urodzinowych kartek. Dziękuję z tego miejsca Jareckiemu, że zafundował mi mnóstwo frajdy, dając mi możliwość wzięcia udziału w operacji pod kryptonimem JB (Jarecka Birthday).
Kartka dla Jareckiej powstała siłami całej ekipy Psa w Swetrze czyli: Kreski - MODELING i zdobnictwo artystyczne; Foxa - zdobnictwo i wsparcie duchowe oraz mojej skromnej osoby - koncepcja, choreografia, produkcja :)
Dzięki uprzejmości Zacnej Jubilatki, która jest obecnie właścicielką praw autorskich do rzeczonej kartki, otrzymałam zgodę na upublicznienie prywatnej, urodzinowej korespondencji.
Zeszłam na psy, obrosłam kotami, mam szafy pełne ulubionych swetrów hmmm... zobaczymy, co będzie dalej :)
Ulubione strony
▼
piątek, 27 lutego 2015
środa, 25 lutego 2015
Masz babo placek... z jabłkami :)
Ponieważ leniwcem jestem nieprzeciętnym, a przy tym żerne ze mnie stworzenie, przeto wypracować musiałam kompromis między moim lenistwem wrodzonym a potrzebami kubków smakowych. Altruistycznie zamierzam się tu na blogu dzielić efektami tegoż kompromisu, albowiem z moich obserwacji wynika, że jest nas - leniwych z apetytem - więcej.
Dzisiaj banalnie prosty przepis - jak kto ma dzieci chętne do kuchennych zajęć, spokojnie może dzieciakom ten przepis powierzyć. Z zadaniem upieczenia placka poradzi sobie średnio rozgarnięty kilkulatek, trzeba tylko zerkać, żeby sobie nożem palców nie pociął i włączyć piekarnik :)))
Potrzebne będą:
jabłka w ilości 6 sporych (jak mało soczyste, może być 7) najlepiej różnych odmian (kwaśne dają dużo soku, słodkie się nie rozpadają);
szklanka bakalii - ale przynajmniej pół szklanki powinny stanowić orzechy wszelkiej maści/migdały; reszta może być miękkich - rodzynki, figi, daktyle, morele - słowem, co kto tam ma;
szklanka cukru;
3 jajka;
2 szklanki mąki;
po łyżeczce proszku i sody (dawałam sam proszek i też było ok.);
w wersji świątecznej lub jeśli ktoś lubi pierniki można dać przyprawy piernikowej lub cynamonu - to moja własna inwencja, która dała zaskakująco dobry efekt.
No to jedziemy psze Państwa z tym plackiem!
Dzisiaj banalnie prosty przepis - jak kto ma dzieci chętne do kuchennych zajęć, spokojnie może dzieciakom ten przepis powierzyć. Z zadaniem upieczenia placka poradzi sobie średnio rozgarnięty kilkulatek, trzeba tylko zerkać, żeby sobie nożem palców nie pociął i włączyć piekarnik :)))
Potrzebne będą:
jabłka w ilości 6 sporych (jak mało soczyste, może być 7) najlepiej różnych odmian (kwaśne dają dużo soku, słodkie się nie rozpadają);
szklanka bakalii - ale przynajmniej pół szklanki powinny stanowić orzechy wszelkiej maści/migdały; reszta może być miękkich - rodzynki, figi, daktyle, morele - słowem, co kto tam ma;
szklanka cukru;
3 jajka;
2 szklanki mąki;
po łyżeczce proszku i sody (dawałam sam proszek i też było ok.);
w wersji świątecznej lub jeśli ktoś lubi pierniki można dać przyprawy piernikowej lub cynamonu - to moja własna inwencja, która dała zaskakująco dobry efekt.
No to jedziemy psze Państwa z tym plackiem!
wtorek, 17 lutego 2015
Aligator bojowy!
Kreska bojowa. Zdjęcie z cyklu - A podskocz mi który!
Hip hip i hura!!!
Dzisiaj wpis na cześć Kreski. Kreski obrończyni! Aligatora wielce bojowego!
Otóż co następuje: Kreska jest u nas równo pół roku. Przez ten okres relacje między psami układały się różnie. W końcu stanęło na tym, że mam w domu dwoje zgryźliwych tetryków. Jak kto nie wie, na czym to polega, z całego serca polecam film pt "Dwaj zgryźliwi tetrycy" z Jackiem Lemmonem i Walterem Matthau (w rzeczywistości Władysławem Matuszewskim) w rolach głównych.
Fox z upodobaniem robi na złość rozpieszczonej, jazgotliwej, burkliwej jedynaczce, jednak na spacerach podąża za nią, bo sucz lepiej widzi.
Jednocześnie kłótliwy babsztyl poniewiera starego Foxa szczerząc zęby i burcząc przy każdej okazji, do póki dziadek nie straci cierpliwości i nie warknie/burknie/szczeknie. Wtedy Kresiulec żwawo a chyłkiem wycofuje się na "z góry upatrzone pozycje", kłapiąc zajadle acz bezgłośnie, że jednak ostatnie słowo jej. Za to na spacerach Krecha zawsze rozgląda się za Foxem, żeby jej ten stary dywan z oczu nie zniknął. Jednym słowem cyrk i komedia.
Dzisiaj jednak zdarzyła się rzecz, która me serce napełniła bezmiarem radości.
czwartek, 12 lutego 2015
Za co ja uwielbiam ideę second hand'u (1)
Oczywiście przede wszystkim za poczucie, że nic się nie marnuje, że coś można ponownie wykorzystać, że świadomie lub mniej świadomie ograniczamy popełnianie grzechów ekologicznych. Ot takie maniakalne podejście do ochrony środowiska - mojego środowiska, mojego dziecka, moich przyszłych wnuków i Waszego też!
Również za dreszczyk emocji! Za atawistyczną radość łowów, rozpalającą żądzę poszukiwacza złota i radość zdobywcy. Co jakiś czas czuję wewnętrzny imperatyw i muszę, no po prostu M U S Z Ę wyruszyć na polowanie (czasami tylko wirtualne) - z determinacją świni poszukującej trufli. A oto ile radości można sobie sprawić za kilka złociszy:
Zacznę zwyczajnie po babsku - czyli o ciuchach. Jestem nałogowym czytaczem metek ubraniowych i radość z upolowania SWETRA z np. takimi metkami, za całe 5 złotych polskich od sztuki, jest porównywalna z radością odnalezienia Bursztynowej Komnaty.
Również za dreszczyk emocji! Za atawistyczną radość łowów, rozpalającą żądzę poszukiwacza złota i radość zdobywcy. Co jakiś czas czuję wewnętrzny imperatyw i muszę, no po prostu M U S Z Ę wyruszyć na polowanie (czasami tylko wirtualne) - z determinacją świni poszukującej trufli. A oto ile radości można sobie sprawić za kilka złociszy:
Zacznę zwyczajnie po babsku - czyli o ciuchach. Jestem nałogowym czytaczem metek ubraniowych i radość z upolowania SWETRA z np. takimi metkami, za całe 5 złotych polskich od sztuki, jest porównywalna z radością odnalezienia Bursztynowej Komnaty.
(Państwo widzą? Ręcznie! Z mięciusiej alpaki! Ten sweter otaczam czcią i szacunkiem. Jak sobie pomyślę, że jakieś troskliwe dłonie przesuwały pracowicie te drobniutkie oczka na drucie w dalekich Andach. Na mnie takie rzeczy robią wrażenie!)
Lektura metek zostaje czasami wynagrodzona również takimi kwiatkami:
Metka na spodniach :))))
sobota, 7 lutego 2015
Wyznaczniki statusu ekonomicznego :)
Kocham moje sąsiadki z osiedla!
Naprawdę! Spojrzenie na świat niektórych nieodmiennie potrafi mnie zaskoczyć i ćwieka zabić :)
Mieszkam sobie w typowym blokowisku - wczesny Gierek. No wiecie - młode małżeństwa dostawały mieszkania spółdzielcze, dzieciaków z wyżu demograficznego przybywało w postępie geometrycznym, 1000 szkół na tysiąclecie i niech się mury pną do góry. Obecnie ówczesne młode małżeństwa (zwłaszcza małżonki, bo małżonkowie statystycznie i realnie krócej żyją) pobierają zasłużone emerytury, okupują ławeczki w parku i po brzegi wypełniają osiedlowe POZ-ty. Ale przede wszystkim tworzą klimat, miejscowy folklor i ogólnie bez osiedlowej Agencji JPP (Jedna Pani Powiedziała) trudno mi sobie wyobrazić nasz mały światek.
Naprawdę! Spojrzenie na świat niektórych nieodmiennie potrafi mnie zaskoczyć i ćwieka zabić :)
Mieszkam sobie w typowym blokowisku - wczesny Gierek. No wiecie - młode małżeństwa dostawały mieszkania spółdzielcze, dzieciaków z wyżu demograficznego przybywało w postępie geometrycznym, 1000 szkół na tysiąclecie i niech się mury pną do góry. Obecnie ówczesne młode małżeństwa (zwłaszcza małżonki, bo małżonkowie statystycznie i realnie krócej żyją) pobierają zasłużone emerytury, okupują ławeczki w parku i po brzegi wypełniają osiedlowe POZ-ty. Ale przede wszystkim tworzą klimat, miejscowy folklor i ogólnie bez osiedlowej Agencji JPP (Jedna Pani Powiedziała) trudno mi sobie wyobrazić nasz mały światek.
środa, 4 lutego 2015
Masz babo... sernik
Proszę Państwa Bardzo Szanownego,
stała się rzecz straszna! Czarna rozpacz mnię zalała z kretesem!
Myślałam, że będę się oto chwalić moimi nowymi krawieckimi wyczynami, a tu nici! W dodatku porwane nici... Padła mi maszyna. Bębenek się rozleciał czy cuś. Wypadła z niego taka maciupieńka śrubeczka, którą ledwo dojrzeć można i czekam na nowy. Mam nadzieję, że to tylko problem bębenka... Eh!
W dodatku zostanę pozbawiona jutro ostrości widzenia na kilka dni... Płakać mi się chce, bo cudeńko mi wychodziło i było już na ukończeniu. A teraz z wykończeniem cudeńka muszę poczekać do nie wiem kiedy. Buuuuuuuuuuuuuuu!
Trzeba było coś na pociechę wymyślić. A przecież powszechnie wiadomo, że najlepiej pociesza podniesienie poziomu cukru we krwi. Sernik jest w takich sytuacjach niezastąpiony!
stała się rzecz straszna! Czarna rozpacz mnię zalała z kretesem!
Myślałam, że będę się oto chwalić moimi nowymi krawieckimi wyczynami, a tu nici! W dodatku porwane nici... Padła mi maszyna. Bębenek się rozleciał czy cuś. Wypadła z niego taka maciupieńka śrubeczka, którą ledwo dojrzeć można i czekam na nowy. Mam nadzieję, że to tylko problem bębenka... Eh!
W dodatku zostanę pozbawiona jutro ostrości widzenia na kilka dni... Płakać mi się chce, bo cudeńko mi wychodziło i było już na ukończeniu. A teraz z wykończeniem cudeńka muszę poczekać do nie wiem kiedy. Buuuuuuuuuuuuuuu!
Trzeba było coś na pociechę wymyślić. A przecież powszechnie wiadomo, że najlepiej pociesza podniesienie poziomu cukru we krwi. Sernik jest w takich sytuacjach niezastąpiony!