Ulubione strony

niedziela, 15 lipca 2018

Jeden dzień wakacji - część I - 23. Bolesławieckie Święto Ceramiki

Urlop się proszę Państwa zbliża.
Dokładnie za tydzień minie rok odkąd osiedliśmy na nowych włościach.
Wiele się zdarzyło w tym czasie i wiele się jeszcze wydarzy, bo życie pędzi jak oszalałe.
Teraz też się zdarzyło i dopadł nas smętek, ale nie mam siły o tym pisać.
Jeszcze nie.
Na razie wracam do czasu sprzed roku i tematu, który już dawno czeka na opisanie.
Otóż co roku tzw. "wakacje" mamy pracowite - a to remontowe, a to remontowo-przeprowadzkowe. Z powodu logistyki, braku czasu i kulejących finansów nigdzie nie wyjeżdżamy, ale co roku organizujemy sobie jeden dzień wakacji.
No i PT Blogoczytacze zapewne wiedzą dokąd się udajemy - mianowicie do Bolesławca.
W zeszłym roku był to nasz drugi wypad, w tym roku już mamy zaplanowany trzeci na 24. Bolesławieckie Święto Ceramiki.
O tu można zobaczyć kiedy: swietoceramiki.pl





No to pojechalim.
Nauczeni poprzednim doświadczeniem, zabraliśmy ze sobą worek gotówki, a pierwszy zakup uczyniliśmy na stoisku z wikliną. Jedno jest takie stoisko, asortyment imponujący i ceny więcej niż przystępne.
Kosz kupiliśmy. Taki ogrodowo-opałowo-ozdobny. Słusznych rozmiarów.
Bo za poprzednią bytnością rąk nam brakło do trzymania pakunków, to teraz postanowiliśmy najsamprzód zaopatrzyć się w kosz na zakupy ;)

Kochani! Czego tam nie było!
Tzn. nie było ceramicznych, malowanych we wzorki czarownic na miotle dyń (o tych tu) - bo takie pomarańczowe były.
No i sobie w brodę plułam, że rok wcześniej nie nabyłam.
Za to było innych cudów moc.

Jak zwykle nie zawiodły koty:




I pierdylion naczyń wszelakich





Dwa lata temu się zagapiłam i nie kupiłam nic, słownie NIC, z kociego asortymentu. Rok temu rozum mi wrócił!

Asortyment ozdabiany kocimi stempelkami jest robiony na rynek japoński i właściwie poza Świętem Ceramiki nie do dostania w Polsce - szukałam.
Japończyków jest też Bolesławcu niemal tylu, co w Tokio!






Teraz Kochani przyjrzyjcie się dobrze zdjęciu poniżej - można sobie powiększyć ile komu pasuje - i powiedzcie, czy Was szlag nie trafia?! Bo mnie trafił!


Dla tych niewyprowadzonych z równowagi objaśniam:
- po lewej stronie zdjęcia znajdują się kubeczki z czarnymi kotami i dookoła kotów są odciski łapek - PSICH łapek MAĆ!
analogicznie
- po prawej stronie w głębi są kubeczki z czarnym jamniczkiem (wygląda jak wydra, ale niech tam) i dookoła jamniurka są odciski KOCICH łapek!
Tak bardzo podobały mi się oba kubeczki, ale nie mogłam patrzeć na ten oczywisty błąd. No nie mogłam! Buntowała się cała moja biologiczna, zoologiczna dusza!
Psy zawsze pozostawiają tropy z odciskiem pazurów, kocie tropy NIGDY nie mają odciśniętych pazurów, bo kot je chowa.

Dopisały też stoiska anielskie. W poniżej prezentowanych aniołach po prostu się zakochałam!
Można trzy razy zgadywać, który obecnie pełni na mojej szafce nocnej rolę mojego osobistego anioła stróża :). Rozwiązanie znajdziecie na końcu.



 Absolutnym hitem były naczynia pod zbiorczym tytułem Arka Noego. Niestety znowu mnie dopadła pomroczność jasna, i znowu nie zakupiłam, i znowu żałuję, i znowu się modlę, żeby za miesiąc było to stoisko:




A oto kubeczek z Arką:
Czyż nie cudny?




A to nasz koszyczek:


Dla porównania koszyczek przy moich stópkach, rozmiar 37, gdym go sobie niemal na odciski upuściła, taszcząc do samochodu ten ciężar.


A teraz przedstawię Państwu łupy:

Moja śliczna, błękitna Anielica Stróżująca (druga po Matyldzie) z turkusowym kotem.
Niemożliwością było wrócić do domu bez tej pary ;)


Zielony kameleon.
Lat temu dokładnie 11, w Żywcu, w nieistniejącej obecnie galerii Konik na biegunach, nabyłam drogą kupna pomarańczowego kota (poniżej) i czerwonego jamnika (doczeka się zdjęcia jeszcze). Okazało się, że pani, która je stworzyła robi je nadal. I nie tylko koty i jamniki, bo inne zwierza też.
Kameleony na ten przykład ;)



 Kubasek w kota i łapki


Miseczkę w czarne i białe kotki.


I całe mnóstwo magnesów na lodówkę, których zwykle kupujemy tysiącpięćsetstodziewięćset - i mamy na prezenty.








Na tym nie skończył się nasz jeden dzień wakacji, ale c.d.n.

80 komentarzy:

  1. Uwielbiam Bolesławiec! Chciałabym tego kota z pierwszego zdjęcia! Och!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ten drugi, bez prążków się podobał, ale ceny były dla mnie zaporowe. To są wyroby naprawdę dużych rozmiarów.

      Usuń
  2. W ceramice ukryta jest jakaś magia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się idzie między tymi straganami można oszaleć :)

      Usuń
  3. ANI JEDNEGO KOTA, KUBKA I TALERZA WIECEJ !!! Dobrze, ze mam za daleko do Boleslawca i innych takich, gdzie sa fajne wyroby, bo pewnie bym sie nie powstrzymala, a potem zostalabym wyrzucona wraz z nabytkiem z domu przez wlasnego slubnego. No moze gdybym dysponowala domem, jak Ty... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko. Ceny sprzyjają zwłaszcza patrzeniu niż kupowaniu. My głównie szalejemy w magnesach na lodówkę, bo potem przydają się na prezenty.

      Usuń
  4. Dzieckiem będąc jeździłam na kolonie letnie w okolice Bolesławca. W ramach atrakcji prowadzano nas do ceramicznych wytwórni, produkowano w nich brązowo szkliwione wyroby, bez malunków. Porobiłam wtedy wazonowe zakupy, które są w domu do dzisiaj :)
    Twoje zakupy superowskie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się nie mylę to musiało być jeszcze geometryczne wzornictwo w stylu art deco - to majątek masz w domu! Zobacz po ile to chodzi teraz na aukcjach :)

      Usuń
    2. Eeeee to są dwa najzwyczajniejsze wazony, te przywiezione z koloni. Mam kilka sztuk kupionych pod koniec lat siedemdziesiątych, też brązowo szkliwione, te jak na mój gust ciekawsze ;)

      Usuń
    3. Hehehehehehe Psie natchłaś mnie i sprawdziłam, no i mam. Dawno temu znajoma mamy przyniosła nam dzbanek, widziałam na nim sygnaturę, ale nie przyszło mi do głowy sprawdzić. No i okazuje się, ze to jest to: http://antyczek.pl/antyki-ceramika-boleslawiecka-dawny-bunzlau-antyk-dzbanek.html!!!!

      Usuń
    4. Hre, hre, hre, że się tak zaśmieję po francusku :]
      Nie powiem "a nie mówiłam", bo po pierwsze pisałam, a nie mówiła, po drugie to nudne mieć zawsze rację ;]
      Te z lat późniejszych tez możesz sprawdzić i może się okazać, że masz przyjemną sumkę w wazonach na czarną godzinę. Nie za dużą ale jednak.

      Usuń
    5. No właśnie tak powiedziałam bratu, że zachowamy na czarną godzinę ;)

      Usuń
  5. Jejciu, ale sezam,pobuszowałabym!!
    Psie,z tymi śladami na kubku to wytłumaczenie jest takie,że kot zostawił ślady i jamnik węszy:kto zacz na moim terytorium!?;)
    Koszyk piękny,też mam hopla na punkcie wikliny.Stary mi zapowiedział,że jeszcze jeden koszyk i mnie puści w świat z tymi koszami;))Ostatnio jeden przemalowałam w pasy pastelowe,nawet ładnie wyszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że te skorupy to tylko raz do roku, bo ja bym też koczowała pod mostem :)

      Usuń
  6. Ja chce kota z trzeciego zdjecia, i kameleona i magnesiki!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daleko masz do Bolesławca? Bo wiesz, za miesiąc możesz tam bobrować w psach, kotach, kameleonach i innych zwierzach :)

      Usuń
  7. Ja to bym tam zakupiła koszy wiele, ale walory finansowe nie te. No i owiec nie majo. Psie, teraz to juz musisz mnie nawiedzić. Tylko 30 km od Bolesławca. Widzisz, jak Ci ułatwiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walory finansowe i nas powstrzymują przed totalnym szaleństwem.
      Rogata, ja już kombinowałam jak Ci znowu o sobie przypomnieć i się wprosić - od przyszłego tygodnia mam urlop.
      I nie zamierzam tego łączyć z Bolesławcem, bo doba jest za krótka. Ot, myślałam o próbnym przegonieniu samochodu na trasie ;)

      Usuń
    2. Jestem na placu boju cały czas. Przegoń ten samochód. Trasa malownicza niezwykle. A4 z Wro, Złotoryja, Pielgrzymka, Twardocice, Sobota, Pławna.

      Usuń
    3. Znalazłam Twój adres mailowy i dalsze ustalenia via e-mail :)
      Dzięki za zaproszenie, ale bez zaproszenia też bym Ci się zwaliła prędzej czy później z czystego owczego wścibstwa!

      Usuń
    4. OK. E maile dadza sie odebrac. Z telefonami już gorzej. Czarna dziura.

      Usuń
  8. Ojacie....ale drogie wakacje tak na dluzsza mete, hrehreherer.
    mam kilka rzeczy z kotkami z Boleslawca. nie wiem czy sa odciski lapecek...musze poszukac. ale pomylka lapecek jest strasna!
    a wiecej kameleonow nie bylo? i czy byly tylko kameleony dekoracyjne a nie uzytkowe? ale i tak piekny, bo kameleon.
    I ogolnie to tyle tego , ze pewnie zez rozbiezny grozil.. W sumie dobrze, ze nie mam dostepu to tak hurtowego Boleslawca i koszykow....ostatnio slubny mnie zapytal, czy mamy koszyk na cos tam. I wielkosci pasujacej nie bylo w moim Koszykowie...popatrzyl na mnie ze zrozumieniem i WIEM, ze mam wolna reke w kupnine koszykow. dowolnych. A na Boleslawiec nie trzeba go namawiac, mowil, ze fajnie by b ylo miec komplet wszystkiego w Boleslawiec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana, dobrze, że to tylko jeden dzień tych szaleństw i znając już przedziały cenowe robimy wstępne plany i oszczędności wcześniej. Bo faktycznie można tam kupić fajne prezenty i mieć na zaś.
      Zez rozbieżny i nogi wchodzą do szyi - bo zarządziłam, że najpierw robimy rozpoznanie wstępnym bojem, a za drugim oblatywaniem dopiero kupujemy. I wydajemy tyle, co weźmiemy w portfelu.
      Z grubsza udaje nam się tego trzymać, he, he, he... ;]

      Usuń
    2. Podoba mi sie tu w tym kontekscie "z grubsza"...dzis bylam z Coreczka w Hennesie i naszlam dzinszy SZEROKIE w nogawicy. usiadly przed sklepem, bo Zieciaszek se garderobe uzupelnial. i mowie Jej, tej Coreczce mojej, widzialam dzinsy. ona - i co? ano nic, moze za stara jestem na najswiezsza (juz nawet i nie dla niej, bo pamietam podszywanie potwornie szerokich spodni...) mode. No to ona - a idz popatrz dokladnie. ja - dobra, ale moze torebke zostawie. Ona - a idz do licha z takimi pomyslami.

      Usuń
    3. Hłe, hłe, cwaniara z Ciebie, że niby bez torebki to nie poszalejesz. Zapewne jutro kłusikiem wrócisz po dżinsy.

      Usuń
    4. Jutro klusikiem lete do Carry ODDAC bluzeczke, bo pomimo atrakcyjnej ceny usiluje mnie przerznac nawpol...a Carry jest wizawi hennesa.....

      Usuń
    5. Bo wiesz, jak oddasz te bluzeczkie to przecież tak jakbyś zaoszczędziła kasę - no nie? A za zaoszczędzone to na otarcie łez i leczenie ran po rozczarowaniu bluzęsią to musowo te dżinsy - logiczne!

      Usuń
    6. Psie - to jest dokladnie moje yslenie. poszlam, kupilam i czuje sie jakbym miala 19 lat, bo w takich wtedy chodzilam...nie tyle dzwony, co bardziej szwedy - szerokie od samej gory. Tyle, ze 45 lat pozniej moje udka wypelniaja szwedowatosc portek, ale i tak mi sie podobaja...ciekawe, czy jest wiecej starych bab w najmodniejszych dzinsach. Dodam, bo trzeba, ze portki defaultowo sa z tych, co koncza sie nad kostka iles centymetrow. U mnie NIE koncza sie nigdzie nad kostka, hrehrehrehreh.

      Usuń
  9. Oj Psie, ja to lubię takie rzeczy. Lubię tak sobie grzebać w skorupach i kupować jakieś wyjątkowe okazy. Mam sporo różnej maści zwierzaków i kubków. Lubię jak kubki są różne, a nie wszystkie z jednego kompletu ustawione pod linijkę. Ja mam trochę bzika na punkcie zwierząt gospodarczych, mam kubki z krowami, owcami, świnkami i kurami. Lubię też konie porcelanowe. Fajnie w tym Bolesławcu, nigdy nie byłam. A takie targi to często tam się odbywają? No i zastrzeliłaś mnie tymi Japończykami, że oni wielbią naszego Chopina to wiem, ale że również nasze ceramiczne koty - to zupełna nowość dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Venus - mnie kiedys jedna baba krytykowala namietnie, ze nie mam NAWET kompletu obiadowego, ze kazdy talerz inny etc. No to jej powiedzialam, ze owszem mam - wszystkie talerze sa niebieskie.

      Usuń
    2. U mnie też każdy kubek z innej parafii.
      Ale np serwis śniadaniowo-herbaciany to sobie celowo zbierałam kupując tzw. zestawy śniadaniowe różnych manufaktur i z różnych epok. U mnie motywem przewodnim są kwiaty.
      Japończycy nie tylko naszego Bolesławca, ale u nich na aukcjach po zupełnie nieprawdopodobnych cenach chodzą nasze kolorowe wyroby szklane z lat 60., 70. Oni to potrafią docenić, my jeszcze nie do końca. Bo nasze huty szkła zostały rozwalone po '89 i zalała nas chińszczyzna :(
      Venus takie szaleństwo zawsze raz do roku w sierpniu.

      Usuń
    3. Opakowana - już cię lubię. Pięknie odpowiedziałaś durnej babie. :)

      Usuń
    4. Psie - przyznaj się, co to za koneksje masz z Japończykami, że tak się dobrze orientujesz, co lubią a co nie? Masz jakiegoś Japończyka, co to bym mogła poznać? I może się zakochać? ;)

      Usuń
    5. Venus, dziecko mam wkręcone w Japonię, a że moje dziecko jest mocno ekonomiczne (nie wiem po kim?) to handel z Japonią jest najlepiej rozeznanym tematem :)

      Usuń
    6. Pozdrów swoje dziecko ode mnie wobec tego i jak jakiś samotny Japończyk się pojawi w Bolesławcu daj mi znać. ;)

      Usuń
    7. Venus, a nie prościej zakotwiczyć w Bolesławcu na te kilka dni i pod pozorem zakupów ceramicznych wyruszyć na japońskie łowy matrymonialne? (Nie upieram się od razu przy finalizacji relacji międzynarodowej w USC, ale taki miły japoński czasoumilacz może da się oswoić na dłużej?)
      Bo wiesz, już przepatrywanie stoisk grozi mi zezem rozbieżnym, jak jeszcze będę musiała usidlić dla Ciebie Japończyka, to nie dość, że dostanę kręćka, to mój chłop może mieć coś naprzeciw. A jak opacznie zrozumie całą akcję, to może jeszcze przetrącić skośnookiego nieboraka, a mój wzrostu i postury jest słusznej, i wyjdzie mi z tego jakaś międzynarodowa draka ;)

      Usuń
    8. Psie - a kiedy to dokładnie jest? Bo ja daleko jak diabli mieszkam, ja znad morza jestem. :) Ale będę jechać do i z Austrii w połowie sierpnia, kurczę może spróbuję?

      Usuń
    9. Kochana, przepraszam, że dopiero teraz, ale od kiedy blogger nie powiadamia mailowo o nowych komentarzach to się gubię.
      No to donoszę uprzejmie, że w tym roku od 15. do 19. sierpnia.

      Usuń
  10. Pieknie tam, i z pewnoscia bym oszalala i ochrona musialaby mnie wyrzucac na sile...
    ALE: albo ja jestem jeszcze za bardzo zmeczona w ten poniedzialkowy poranek albo czegos nie doczytalam, no bo skoro to swieto jest w sierpniu, to jakim cudem wy juz tam byliscie?!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diable - przeciez wszystko w tym roku jest wczesniej, i lipy i jarzebina, to dlaczego nie sierpien?

      Usuń
    2. To reminiscencje zeszloroczne sa Diable.

      Usuń
    3. Diabeł, musisz se drugą kawę strzelić ;) Tak, to ubiegłoroczne wspomnienia, które się wreszcie doczekały, bo głupio by je było publikować razem z tegorocznymi - a wybieramy się :)
      Takich oszalałych to ochrona nagania bliżej stoisk.
      A propos ochrony - myśmy byli tam w zeszłym roku w czwartek lub piątek, a następnego dnia było w wiadomościach, że zatrzymano niezrównoważonego psychicznie gościa, który rzucił się na ludzi w tym tłumie z nożem i ranił kilka osób, jedną kobietę poważnie, wykrzykując islamskie hasła... poczułam się tak europejsko :( Tylko ludzie zamiast w popłochu uciekać, pomogli go obezwładnić.

      Usuń
    4. Opakowana: trafna uwaga :)))))

      No, w poniedzialki rano to ja zyje tyko polowicznie. Ale juz jest lepiej, juz widze na oczy.
      W ogóle to dzisiaj budzik zadzwonil wlasnie w momencie, jak mialam zjesc we snie czekoladowe ciasto - no szczyt chamstwa to jest, moglam zezrec mega-kawal ciasta BEZ KALORII !!!!! AAaaaa!!!!!

      Usuń
    5. Diable! Wspólczuwam! Może jutro będziesz mogła za to pochłonąć nad ranem PODWÓJNY kawał ciasta, z podwójnym kremem czekoladowym, zanim to bydle zacznie dzwonić!

      Usuń
    6. Bydle, o-to, to. BYDLE. Szuja i szczezuja.

      Usuń
  11. Mnie zauroczył magnes- pies, szklisty i zielony. I generalnie to wszystko chciałabym zakupić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest zielony! Jest mlecznokawowy:)

      Usuń
    2. Duecik pies z kotem budzą emocje u wszystkich odwiedzających naszą kuchnię. Na szczęście jeszcze się żaden kleptoman nie trafił ;]

      Usuń
  12. Mniam, klasyczny bolesławiec palce lizać :) A ten z kotami, łapkami (z pazurkami, czy też bez nich) mniam, mniam :)Połknęłabym wszystkie cudowności, ale... szafeczki malutkie, półeczki ciaśniutkie i już zastawione. Wyrobiłam sobie nawyk: weź, pogłaszcz, odstaw. Zatem od kilku już lat pozostaję jedynie biernym zakupowiczem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój malzonek "usluznie" pyta w takich wypadkach: To który kubek ci stluc zeby ten pasowal do szafki?
      Bestia jedna zlosliwa.
      A u jego siostry czeka na znów jeden mnie piekny nowy, scandinavian style, buaaa-ha-haaa!!!! :D
      I zadnego nie pozwole stluc, nie nie nie.

      Usuń
    2. Ja już też się mocno powstrzymuję, więc skończyło się na jednym kubku i jednej miseczce - bo w koty. Ale oglądam, pasę wzrok i odstawiam, bo szafki z gumy nie są, a u nas rzadko coś się tłucze. Poza tym trumna kieszeni nie ma i tylko potem jest problem, co zrobić z nadmiarem rzeczy, jak ktoś takie zbiory zostawia po sobie, przenosząc się do lepszego świata. Likwidowałam już mieszkania po samotnych krewnych i dochodzę do wniosku, że to nie fair tego garba Tofikowi przyprawiać. A tego, co mam, starczy mi do końca tego życia i na 8 kolejnych żywotów, gdybym miała tak jak kot.

      Usuń
    3. Ja kiedys glowa podbila niska polke na m ocnym stelazu, ino sie drewno deczko rozeschlo i poleczka odstawala nieco. schylalam sie zrobic porzadek w torbie (takiej wielkiej ikejowskiej) ze sniegowcami wszelakich rozmiarow i podnioslam nieco w/w glowe. no i bec, polka zleciala z podporki, krzywo, przez co mi sie porcelit osunal z wizgiem na leb ustawiajac sie przy tym w kolejce i tak leciala zastawa (kazda inna, natjurelmont). Zbila sie polowa a ja sie ucieszylam, bo mogalm dokupic nowych (srednio nowych, bo ze szmateksu), za to w porzadkach tekstylnych i welnianych skutecznie pomagaja myszy... Mojemu mlodszemu dziecku pomogl kierowca idiota, ktory przenosil ja na nowe pielesze i dziad wzial zakret ostro vanem pol pelnym. nie bardzo to pomoglo, bo dziecko w polowie szlag trafil a w polowie sie rozplakalo....

      Usuń
    4. Już na początku tej historyji miałam Ci pisać, że powinnaś się cieszyć, bo miałaś pretekst do nowych zakupów - co ja piszę! pretekst?! powód jak się patrzy!- a Ty się wzięłaś i ucieszyłaś sama z siebie :)
      A takie zbieraninkowe zastawy są najlepsiejsze, bo można je kompletować bez końca i nie ma paniki, gdy coś się stłucze, bo zawsze się coś dobierze.

      Usuń
    5. No dziewczyny, a ja myślałam, że to tylko moja przypadłość - cieszyć się jak coś się zbije. :D Zazwyczaj mówię: "nareszcie się stłukło, bo już mi się dawno znudziło." ;)

      Usuń
    6. Venus - moja Babcia i Mama z biedy wyszly ostrej przed i powojennej. Wiec, jak sie paltot badz jesioneczke obstalowywalo, to mialy one sluzyc na pierdylion lat. I pamietam, jak moja Mama pozna jesienia wywlekala z naftaliny jeden taki plaszcz, ktory juz znienawidzila, ale jej glupio bylo oddawac, a w dobrym stanie byl. Babcia by ja wydziedziczyla alboco. Mama w desperacji przyniosla z pracy jakis kwasik czy moze ksylen i czy inne swinstwo i przypadkiem rozlala na w/w jesioneczce, Babcia sie splakala, ze taki porzadny plaszcz i ma tylko 15 lat. No ale co bylo robic, jak jej corka taka nieuwazna...

      Usuń
    7. Pacz no, jakie nieszczęście... ;)

      Usuń
    8. 15 lat - to nie jest dużo. Mój były teść ma jeden garnitur, w którym zalicza wszystkie większe uroczystości rodzinne. Nie wiem, ile on ma lat, ale mniemam, że więcej niż 20. ;)

      Usuń
    9. Tesciu czy garniak? Moj Tatko mial tak samo....jeden, dwurzedowy, szaro granatowy w paski tenisowe.

      Usuń
    10. Ale to jest możliwe tylko u takiego typu ludzi, co to całe życie wyglądają jakby tasiemca mieli i nie tyją - jak mój chrzestny. Kupił sobie na ślub garnitur (bo na długość wyrósł z tego od Pierwszej Komunii) czarny, to się wszyscy śmiali, że będzie uniwersalny - aż do trumny. I coś w tym jest, bo odpękał w tym wszystkie uroczystości rodzinne i państwowe, łącznie z chrztem własnych wnucząt.

      Usuń
    11. Psie - masz rację, bo ja sama tak mam. Właściwie mam taką sama figurę jak zawsze, i to jest ból, bo mam kupę ciuchów, w których dawno nie chodzę i trzymam nie wiem po co. Ale one wszystkie na mnie dobre to czasem mi żal wyrzucić. I powiem wam, co zrobiłam pewnego dnia. poprosiłam córkę o pomoc. Wywaliłam wszystko z szafy na podłogę i każdą rzecz, co do której miałam wątpliwości pokazywałam córce i pytałam: "co myślisz?" A ona na to:"no nie, mama, to jest okropne wywal to zaraz" I wtedy po raz pierwszy zrobiłam porządki w ciuchach i wywaliłam (prawie) całe barachło. Spróbujcie tego samego jak macie jakąś córkę pod ręką. ;)

      Usuń
    12. Ja mam corke, ale ona mowi odwrotnie....a jak ciuchow sie nie lubi juz, a sa ok, to sie oddaje zaprzyjaznionym osobom. Ja z wielu wyroslam, wiec poszly w swiat.

      Usuń
    13. Ja nienawidziłam jesionkę po babci, z popielatym barankiem. Mama uważała, że ten paltocik świetnie chroni nerki, a babcia dodawała: co ty Kasiu opowiadasz, że nieładna, wszyscy, jak byłam na studiach, zachwycali sie tą jesionką! Był naonczas rok 1931, a jesionka spokojnie dożyła 1987.

      Usuń
  13. Boszszsz, o boszszszsz, omójboszszszsz!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nie wzywaj imienia na daremno, tylko montuj ekipę i wyskoczcie do Bolesławca na szaleństwo zakupowe :)
      Trochu Was tam blogowych siedzi po zakamarkach Wielkopolski, to na Dolny Śląsk pióra przewietrzyć możeta wyskoczyć.

      Usuń
  14. O jak fajnie powspominać nasze Święto Bolesławieckie ;-)))
    Bo ja własnie proszę Psa z Bolesławca jestam ! ;-)
    Jak chcesz jeszcze powspominać to rzuć okiem na mój zeszłoroczny wpis TUTAJ
    Też zawsze coś kupię , ale samo oglądanie też daje dużo radości :-)
    A to już za miesiąc kolejne szaleństwo ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jesteś z Bolesławca, bo już raz żeśmy się na ten temat rozpisały po 22. Święcie Ceramiki.
      Wlazłam w Twój link i się uśmiałam jak norka! Na Twoim drugim zdjęciu jest MÓJ magnes na lodówkę - kolorowy dinozaur - widoczny u mnie na czwartym zdjęciu od końca. A jeden taki był łaciaty!
      I swojego kameleona tez u Ciebie znalazłam! :)
      No i z Twojego wpisu wnioskuję, że kiermasz rozpoczyna się przed oficjalnym świętem czy tak?
      Czyli jak w tym roku jest od 15-19.08, to kiermasz zaczyna się wcześniej?

      Usuń
    2. Wiem że wiesz ,tylko nie wiedziałam czy widziałaś ten post ;-)
      Nie zawsze robię zdjęcia , ale przekonałam się że czasem dopiero na zdjęciach mogę się przyjrzeć co tam faktycznie było ;-)))
      Super że wypatrzyłaś swoje fanty :-)
      Ja kupiłam dwa aniołki dla córci , które są też na moich zdjęciach :-)
      Kiedyś kupiłam te kubeczki i miseczki z kotami co pokazałaś powyżej. Innym razem piękny kosz wiklinowy od tych samych wikliniarzy ...;-)
      Ciekawe co tym razem mnie skusi ? ;-)))

      Usuń
    3. Co do tego kiedy się zacznie , to pewnie nieoficjalnie już od czwartku ;-)

      Usuń
    4. We czwartek się właśnie wybieramy, albo we piątek.
      No właśnie te miseczki z kotami widziałam dwa lata temu i je minęłam jak ciul jamisty, a potem me oko zawisło na zastawie, z której Mikesz albo Karmel wciągał mięcho i do rozumu przyszłam :)

      Usuń
    5. Rychło w czas ;-)
      Może tym razem się uda :D

      Usuń
    6. No udało się właśnie w tamtym roku :D
      i mam michę i kubek;
      A w tym roku chcę zapolować na te zwierzaki z arki Noego i może będą wzory halloween, które przegapiłam dwa lata temu, a w zeszłym roku nie było.

      Usuń
  15. Lo matulu. Jak dobrze, ze to tak daleko, bo bym z torbami poszla...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leciwa - rozumiem, ze torby by byly pelne skorup....

      Usuń
    2. Przecież z pustymi by nie leciała taki szmat drogi nazad ;))))

      Usuń
  16. UUuu, dobrze, że tam nie jeżdzę, bo jednak mieszkanie nie jest z gumy! Piękne rzeczy, anioły, kota i jeszcze parę innych - brałabym bez okiem mrugnięcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zawsze pojechać możesz... No wiesz, jeden dzień wakacji każdemu się należy ;]
      A przy okazji byś mnie odwiedziła, o!

      Usuń
    2. Obawiam się, że narobiłabym wstydu. Gdybym do ciebie zajechała, to z pewnością zaległabym wśród zwierzyny i nie dała się usunąć ani przemocą, ani po dobroci. Wyobrażam sobie te sceny kiedy przyjeżdża moja rodzina - płacze, prosi, straszy konsekwencjami...a ja nic, a ja zalegam ze zwierzyną i palę mentalną faję.

      Usuń
    3. Jeśli tego właśnie potrzebujesz - to zapraszamy! :D
      Zwierzyna się ucieszy w każdym razie, a na tej powierzchni nawet nie zauważymy, że osiadłaś z nami na stałe więc absolutnie ten stan rzeczy nie będzie nam przeszkadzał :)

      Usuń