sobota, 15 kwietnia 2017

Wielkanoc

Ja wiem. Nie bywam. Nie czytam, nie komentuję i nie piszę.
Ale tęsknię.
To jeszcze trochę potrwa, chociaż pisać to naprawdę miałabym o czym.
Może się uda trochę nadgonić, żeby z Wami znów móc się spotkać.
Czasu brak przeokrutnie. Nawet na to, żeby napisać "przerwa techniczna" lub "przepraszamy za usterki".
Niedługo stracicie cierpliwość i o mnie zapomnicie i już nikt tu nie zajrzy.
Ale takie jest ryzyko. Ryzyko zmian.
A zmiany idą wielkie i mam nadzieję, że wkrótce objawią się WIELKĄ NIESPODZIANKĄ :)
Może wtedy uzyskam przebaczenie za takie zniknięcie w angielskim stylu.
Niektórzy Blogoczytacze mili, którzy znają Psa w realu (jak to cudownie, kiedy blogowe znajomości wychodzą poza monitor!!!), wiedzą że Pies gania z wywieszonym ozorem i obłędem w oczach.
Trzymają kciuki i sekundują. Wspierają dobrym słowem i ostrożnym entuzjazmem. Dzięki Kochani!
Pozostałych proszę o cierpliwość. Niecierpliwych zachęcam do kontaktu mailowego ;)
Wiedzcie, że tęsknię za Wami wszystkimi i bardzo bym chciała być obecna, ale nie mam teraz jak. No i czasami muszę spać ;)
Ale moją Wielkanocą muszę, po prostu muszę się z Wami podzielić!

Wielkanoc.
Teraz powinny się tu pojawić cukrowe baranki, jarmarczne pisanki i puchate królisie.
Ale się nie pojawią.