sobota, 17 sierpnia 2024

30. Bolesławieckie Święto Ceramiki

 Uff! Byłam! 



I nawet nie w największy upał.

Niestety nasze drogie Koleżanki nie dopisały. Ani Rabarbara, ani Kitty Katy w tym roku nie dotarły z przyczyn obiektywnych (sypią się), moją siostrę tykło w pleckach i ma jedną nóżkę bardziej - dokładnie jak ja trzy tygodnie temu - i na tę okoliczność musiałam powlec własnego dzikiego Chłopa, który wleczony być nie lubi. Musiałam, nie musiałam. Tzn musiałam, bo odkąd mnie tykło w pleckach będzie kilka lat temu, mam problem bezboleśnie zrobić tę trasę samochodem w te i nazad sama. Chłopię moje z kolei, gdy za długo prowadzi, boli noga, przeceniona w czasie sławetnego wypadku, tak że jak rasowe dziadostwo musimy się zmieniać za kółkiem w dłuższych trasach. Ponieważ wybieramy się we wrześniu nad morze, by sprawdzić, czy już nie ma dzikich plaż, będziemy chyba musieli wyjechać z dwudniowym wyprzedzeniem ;) 

Pomarudziłam, a teraz czas do merituma, bo wiem, że niektórzy tu siedzą jak na tłuczonym szkle.

Pojechalim 15 sierpnia, więc przezornie poświęciłam bukiet 14. wieczorem, bo to równocześnie rocznica śmierci mojej Mamy - już siedemnasta... 



Bolesławiec nie zawiódł. Było dużo i kolorowo.
Jednak jak ktoś bywał w ubiegłych latach, to zauważył, że nieco straganów stopniało, asortyment też się ciut skurczył, ceny podskoczyły, ludzie się bardziej za kieszenie trzymają, więc widok obładowanych torbami i ciągnących za sobą torby na kółkach (głównie Japończyków) dużo rzadszy.




Ruch jest, frajda jest, ale sprzedaż bardziej detaliczna, klienci dłużej miętoszą kubeczki i spodeczki w rękach i oglądają uważniej zanim podejdą z nimi do kasy. Aż strach pomyśleć, co to będzie, gdy ceny energii znowu podskoczą. Ale na razie cieszmy się tym, co jest.
W tym roku przybyło ceramiki z kotami i drobiem, widoczny był wysyp żab, biedronki i jaskółki wymarły, a sowy są na wymarciu. Oczywiście mam na myśli dekory i figurki.

Rozpoczęliśmy tradycyjnie od stoiska z ceramiką z Wodzisławia Śląskiego, robioną na rynek UK. Trochę nowych wzorów i dekorów było :) Widoczny na środku zdjęcia kubeczek z leśnymi zwierzakami jest już w moich zbiorach :)








Cena małych kubeczków zrównała się z dużymi - wszystkie były po 20 PLN, co i tak było najniższą ceną za kubeczek na rynku.











Starałam się (przetresowana przez Rabarbarę) porobić zdjęcia wizytówek wystawców, żebyście mogli PT Blogoczytacze wyszukać ich sobie w internetach. Wielu chętnie sprzedaje również wysyłkowo. Niestety z różnych względów nie wszędzie mi się to udawało - czasem szyld był zasłonięty, ludzi mrowie i wystawionych wizytówek brak.


Bombki choinkowe, wcale nie największe...



Było kolorowo, owocowo, po włosku 




Były zwierzaki Mart Art czyli Marta Baron-Drozdek. Wróciłam z rudym kotem :)























Była Pngzi z całym stadem pangzi-kotków :)














Kubeczki MRUKI, które zawsze były wg mnie drogie obecnie po 76 PLN za sztukę. No cóż.













Cudowny zimorodek, jednak cena sprawiła, że się zawahałam.. 


Oczywiście upitoliłam literkę A ;)
W tym roku motyw wieloryba z miastem na grzbiecie pojawił się na kilku stoiskach.










































Kot na sznurze z praniem mój! (II albo i III gatunek 50 PLN, pełnowartościowy 80)











Front zajączka - nosek widać


Zadnia część zajączka, ta z ogonkiem.















































Stolik z zatopionymi w żywicy naczynkami z kawusią :)









A jak nas już dokumentnie ochwaciło i nogi poczuliśmy w podniebieniu to uliczką obstawioną straganami ze wszelkim innym dobrem, w tym tym odpustowym, udaliśmy się na goloneczkę i szaszłyczka z grilla. Goloneczka i szaszłyk, skądinąd bardzo smaczne ceną nas zabiły - zapłaciliśmy 70 ziko od łba! Następnym razem jedziemy z kanapkami.



Syci wrażeń i mięsiwa powróciliśmy do domu :)





37 komentarzy:

  1. O rany kota!!! Toz to jest ogladania na pare godzin, i na duzym porzadnym ekranie, wiec musze to odlozyc na pozniej. Natrzaskalas zdjec ilosci niesamowite i chyle czola i bede ogladac i ogladac😍A co do sypania sie i reperacji pewnych czlonkow , to jak wiesz po naprawie nalezy sie regeneracja , wiec w tym roku regeneracja wziela gore i nie wyszlo, ale w przyszlym musi 🤞🤞🤞Przyjade z wielka waliza i bede pakowac co sie da:)) Aha, pytanie , bo nie widzialam : zubry jakies byly? Martwie sie, ze ceny energii moga dobic wszystko , ale moze ludzie cos wymysla. 🙏🏻 Cudownosci nam pokazalas , a goloneczka wam sie nalezala jak piesu micha 🤗👌👌👌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żubr żaden przed oczy mi nie wlazł na tyle skutecznie bym go zapamiętała, ale nie wykluczone, że były.

      Usuń
    2. Dojechalam do polowy, bo mam zal taki, ze tam nie moglam byc i slinotok mam tez niezgorszy , i musze ochlonac... wszystko co bialo-niebieskie i zielono-niebiesko-szmaragdowe przyciaga mnie jak magnes... Zimorodek przecudny, mi sie jeszcze taka dluga szmaragdowa lodka typu "canoe" podoba i sto innych rzeczy😍Kitty

      Usuń
  2. Jak co roku czekałam na Twoją relację :-) Dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O oo ooo!
    Fajnie się ogląda :)
    Hmmmm zawalam se chaupe własną tfurczością i jakoś straciłam zainteresowanie do nabywania twórczości innych ;)
    Tak że ten tego ze wszystkich tych cudeniek wybrałabym sobie to cuś w kształcie jaja z temi kurkami co to jest na zdjęciu z napisem Arkadia "znajdź nas"
    Czy ta ławka niebieska z białymi motywami to też ceramiczna??? (konewka przy niej) Czy się tylko podszywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszym razem, jak byłam w Bolesławcu, miałam ochotę wywieźć stamtąd WSZYSTKO! Wywieźliśmy faktycznie sporo, co zostało udokumentowane zresztą na tym blogu ;) Natomiast teraz jeżdżę głównie rozrywkowo kultury nieco liznąć, gofra zjeść, zdjęcia porobić, nowe wzory obwąchać i zapolować na "okazje". Gromadzimy sobie różne takie fajnotki po szafach i kredensach - nie tylko zresztą z Bolesławca i nie tylko z ceramiki - żeby potem mieć na jakieś miłe upominki. Z tego wyjazdu w sumie żałuję tylko tego zimorodka. Lubię takie ptaszyska. No i naczynie do zapiekanek by mi się przydało, ale jakoś nie wpadło mi w łapy w ludzkiej cenie.
      Ławka drewniana, konewka babcina metalowa. Jeszcze były takie duże szablony z wymalowanymi skrzydłami w bolesławieckie wzory. Można się było wpasować pleckami i być albo aniołem, albo motylem. Wszystko do robienia sobie selfików lub innych zdjęć okolicznościowych. Osobiście przy mojej tuszy nie skorzystałam, bo taki kulisty stwór ze skrzydłami, żeby nie wiem jak wielkimi, wyglądałby komicznie. A skrzydła były faktycznie imponujących rozmiarów - ponad 2m wysokie.

      Usuń
  4. Pewnie nie opuściłabym imprezy bez kotka, tego białego, zaskoczonego złotym deszczykiem. Na pewno moje futra by spróbowały go na powitanie stłuc, jak je znam to możliwe że by im się udało.. Przefajny dla mnie jest, przytuliłabym, on by tak nie szkudził. Ale czy by ocalał? Hmm... Ale dobrze że pokazałaś. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie i nie jest to w tym wypadku tylko zwrot grzecznościowy ;) Ten kotek przykuwał wzrok i uwagę. Był jedynym kotkiem na całym stoisku i dodatkowo wybijał na tle. Ceny nie sprawdziłam.
      Kotek w sumie niewielki, może z 12-15 cm wysokości, to pewnie byś gdzieś za szybkę upchnęła na pohybel kociemu wietkongowi.

      Usuń
  5. Piękności! Nie mam żadnego kubka aż tak cennego. Ani figurki. Pewnie by mi zaraz potłukły łobuzy. Piękne zdjęcia. Jeszcze sobie powiększone na komputerze pooglądać, bo na telefonie to nie to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie ładne ciajcia, zwłaszcza użytkowe. U nas naprawdę tylko sporadycznie coś się tłucze.

      Usuń
    2. Śmiem twierdzić, że raczej przegęszczenie.

      Usuń
  6. Ja się pytam, gdzie ten rudy kot z którym wróciłaś, hmm?

    Nawet sobie sprawy nie zdajesz z tego, jak mi dobrze zrobiłaś tym wpisem - uwielbiam piękną ceramikę, a moje niedomykające się kuchenne szafki wymownie poświadczają moje słowa. Mimo to... brałabym te cudeńka jak rolnik unijne dotacje! Ile tam skarbów! Bóg mi świadkiem, że musieliby wysłać po mnie holownik, bo sama bym stamtąd dobrowolnie nie wyszła!

    Nawet irlandzki kubek mieli z czterolistną koniczyną! Co do kubków, to chyba najbardziej podobały mi się te z florą i fauną, ale ten z niebieskim stateczkiem też bym chętnie przytuliła. (jego i sto innych...)

    Zazdroszczę wrześniowego wyjazdu nad morze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudy kot jeszcze się objawi. Na razie dokonałam bohaterskiego sparingu z bloggerem, żeby zamieścić zdjęcia z wyjazdu. No szlag mnie jasny z tym bloggerem trafia! Zmienia kolejność, obraca jak chce, wczytuje i myśli nad zdjęciami godzinami. Ja wiem, że mam starszy system, ale w pracy mam nowszy i czasem mi się zdarzało coś z pracowego kompa wklejać, gdy miałam posiedzenia całodniowe, a blogger jak ten muł bagienny!

      Po kilku wyjazdach gorączka mija. Po zderzeniu z cenami mija jeszcze szybciej. Tzn. ja nie marudzę, że za drogo, bo to przecież wypieszczone rękodzieło, a wytwarzanie tego naprawdę jest kosztowne. Ja po prostu przykładam te ceny do możliwości Kowalskiego i z roku na rok te możliwości są mniejsze. Co z kolei oznacza, że wielu utalentowanych twórców, którzy tam prezentują naprawdę oryginalne i pracochłonne rzeczy, po prostu za jakiś czas padnie. I jest mi smutno z tego powodu, bo tak być nie powinno. Rękodzieło jest unikatowym pięknem i nie powinno być wypierane przez bezpłciową masówkę tylko ze względów ekonomicznych. Hut szkła już nie mamy, porcelana padła - ostatnio Wałbrzych się zamknął - Chodzież i Ćmielów jakoś przędą, Bolesławieckie zakłady też się skurczyły w skutek plandemii i wzrostu cen energii. Przyjdzie nam jeść na rodowych serwisach z chińskiej melaminy :(

      Morza nie masz co zazdrościć. Ja się ślinię ilekroć wejdę do Ciebie, a tam na zdjęciach zieleń i błękit po horyzont! Oj, połaziłabym po tej trawie zielonej, nawdychała się tego jodu! Z Twoich zdjęć słychać ten szum oceanu! Ja zobaczę morze po raz pierwszy od 19 lat! Bo jakoś się nie składało... Jak był czas, to nie było kasy, a jak była kasa, to nie było czasu. A przez długie lata nie było ani tego, ani tego ;) Ale na życie nie ma się co obrażać, bo było zawsze coś innego :D

      Usuń
  7. No i mła się doczekała! Rabarbara miala dobry pomysł z foceniem tych namiarów, bardzo, bardzo. Mła namiętnie obgląda wodzisławskie stempelkowe kubeczki i te wieloryby z domkami na grzbiecie, oraz Pangziowe stworki, tym razem mła powaliły pieski. Dobrze mła zrobił ten Twój reportaż na jestestwo, uratowałaś nadwątloną upałami mła. Oblookuję i tak jakby mi chęć do zrobienia czegoś wracała. Co do kanapków, w ten upał to by trza je w lodówce przewozić a zimne kanapki są brrr. Jak będziesz pilnie oszczędzać top zaoszczędzisz na przyszłoroczny szaszłyczek, w kolejnej powalającej cenowo odsłonie. Hym... to jest niestety radość miejsc imprezowych, ceny brzydko rosną. :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rabarbara to mnię od razu kapciem naprostowała! Co siła fachowa, to siła fachowa. Cieszę się, że zdjęcia Ci dostarczają trochę frajdy. Ja też sobie obejrzałam je kilka razy. Bo jak się robi foty i jak człowiek jest tam na miejscu, to w tej ferii barw prawie nic nie widzi! Ile rzeczy ja zobaczyłam dopiero na swoich zdjęciach, to głowa mała!
      Ostatnio wróciłam do zdjęć sprzed dwóch lat - bo w tamtym roku nie byłam. Sprawdziłam ceny kubków MRUKI, bo na warunki Bolesławca są to jedne z droższych kubeczków. Wtedy kosztowały 47 PLN, w tym roku 76 PLN. No więc tak, że tak. Ceny podskoczyły, jedne znacząco, inne trochę mniej, ale podskoczyły. Oczywiście nie bez powodu. I ja nie marudzę, bo rękodzieło kosztować musi z przyczyn oczywistych, ale jest mi smutno, bo jak tak dalej pójdzie, to wielu rękodzielników padnie :(
      A szaszłyczek sobie darujemy, bo obiad w restauracjach na bolesławieckim rynku można zjeść taniej lub w cenie porównywalnej (a tam dobrze w mordę dają, oj dobrze - tylko tym razem były dzikie tłumy i dlatego pognało nas w kierunku szaszłyczka) i w bardziej cywilizowanych warunkach. Po prostu tam jest jedno stoisko, monopoliści po prostu i faktycznie sobie cenowo poszaleli. Za to gofry były w cenach ogólnie przyjętych, w dodatku bardzo dobre i choć na codzień nie jemy węglowodanowo, a na pewno nie z pszenną mąką, to wyjazd wakacyjny bez gofra się nie liczy! :)

      Usuń
  8. Wspaniała fotorelacja! Wpadnę jeszcze jutro pooglądac na spokojnie, wiele cudeniek znalazłam:)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Zrób sobie herbatkę, rozsiądź się wygodnie, okulary przetrzyj, zdjęcia sobie powiększ na cały monitor i sobie oglądaj do woli! :D

      Usuń
    2. Ha ha! Dokładnie tak zrobiłam:D

      Usuń
  9. Ogladam po raz trzeci, czwarty, piąty i za każdym razem dostrzegam coś nowego i jeszcze piękniejszego. Prawdziwa uczta dla oczu. Doceniam ilość i różnorodność zdjęć, które zrobiłaś, przepiękna ta relacja! Jednocześnie można potrenować " wybiórczośc", zawczasu pomyslec, zastanowić się co tak naprawdę będzie się uzywac i czym sie można będzie cieszyć na codzień. Już nie kupuje rzeczy , aby tylko stały w witrynach , a już nie daj co schowane. Musza być używane, dotykane, wyciągane na światło dzienne, albo maja dawać piękno na codzień czyli stać w takim miejscu , ze codziennie można się na nie natykać i je podziwiać ...Jak np. wielki pękaty ceramiczny dzban na samej górze szafek w kuchni , z którego spuszcza się jakaś roślinka. Dojrzałam do tego, ze żadna ceramika nie może się w domu marnować :). Buziaki Kitty

    OdpowiedzUsuń
  10. Bolesławskie święto ceramiki znam z wielu blogów. I za każdym wpisem na ten temat zachwycam się prezentowanymi na zdjęciach cudeńkami, jakie można na nim zobaczyć. Cieszę się, że mogłaś tam być. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. O Jezusicku, żeś Ty to Piesku wszystko uwiecznił! Na razie podelektowałam się narracją (rewelka!) i zaczęłam przeglądać piękne fotki, alem utknęła przy spasionym Manulu jakiegosik Pangzi czy cóś, i załkałam: TAKIEGO CHCĘ!!!
    Wracam jutro, bo już późno. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pangzi-kotki są mniamniuśne. Już kilka razy o nich pisałam. Tu będzie chyba najwięcej zdjęć moich pangzi-kotków: https://pieswswetrze.blogspot.com/2022/02/pocieszki-czasow-zarazy-czyli.html
      Byłam w pracowni u pani Karoliny i jak coś, służę kontaktem. Należy podkreślić, że pangzi-kotki to nie jest zwykła ceramika, tylko rasowa porcelana. Pani Karolina z koleżanką jako jedyne lub jedne z nielicznych robią rzeczy z porcelany. Filiżanki cudo! Tu masz stronę: https://pangziceramics.com/

      Usuń
  12. Piękne zdjęcia i udane na nich rzeczy. Dziękuję:) Podobają mi się te kubki za 20 zł, ale na stronie inter firmy Tryni stoi, że kubki po zero złotych. O co chodzi? Rozdają? Utajniają cenę? A może to czary jakieś? Proszę o oświecenie. Pozdrawiam. Frajda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojęcia nie mam. A firma, która robi te kubki w źwierzomtka to Cerlux o ile się nie mylę. Tylko, że oni nie sprzedają kubków zdobionych przez swoją stronę. Tam można zamówić kubki z własnym zdobieniem. Te konkretne zamawia jakaś firma z Wielkiej Brytfanny i oni na jarmarku sprzedają coś, co kiedyś występowało pod nazwą odrzuty z eksportu. Daj nam Panie Boże wszystkim takie odrzuty!

      Usuń
  13. Pieseczku, jażem chyba tu wpisała komenta do postu z cudnymi stwarami z linku powyżej. Ale to nic, bo to i tak trafi do Ciebie z podzięką za ucztę dla oczu i ducha :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akuratnie z komentarzem trafiłaś pod właściwego posta, więc się nie sumuj. Bardzo mi się podoba słowo stwary. To pokazuje pokrewieństwo naszych języków. Przecież my też mamy stwory, stworzenia czyli coś co zostało stworzone. To by chyba nawet lepiej określało produkty rękodzieła, w odróżnieniu od produktów wytworzonych masowo.

      Usuń
  14. Ciężka to praca, obejrzeć wszystkie zdjęcia. A co dopiero w upale pełzać pomiędzy straganami i oglądać ceramikę na żywo. Jesteście bohaterami. Oraz ci wszyscy inni zwiedzający.
    Dobrze, że mnie tam nie było, z co najmniej dwóch względów. Po pierwsze, mój organizm nie sprawdza się w upalnych temperaturach. Po drugie - za dużo ładnych przedmiotów.
    A tych Pangzi stworów to Pani Karolina na swojej stronie ma dużo mniej niż na straganie. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - poczułam się doceniona :D
      Co roku wyrażasz radość, że Cię nie było, a ja bym się cieszyła, gdybyś była :)
      Więcej Pangzi stworów jest u pani Karoliny na FB, a poza tym można do niej napisać. Ja na ten przykład część moich pangzi-kotków projektowałam sama.

      Usuń
  15. Witaj końcówką sierpnia Piesku
    Ileż zdjęć, a jeszcze więcej samych tych cudności. Zazdroszczę Ci tego pobytu... Z drugiej strony dobrze, że nie byłam, bo wróciłabym z pustą portmonetką...
    Pozdrawiam przygotowaniami do wyjazdu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismena, raz się żyje! A ja kocham, podkreślam KOCHAM, rękodzieło! Tak jak koty/psy i książki. Reszta to didaskalia ;)
      Już już prawie jesteśmy wyjechani... ;)

      Usuń
  16. Ojoj, ceramiczny zawrót głowy :) tyle piękności, że nie dziwię się, że każdy długo się zastanawia co wybrać :) ja chyba musiałabym zamknąć oczy i coś kupić na chybił trafił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Eeee tam na chybił trafił to zwykle się chybia (wiem, bo tak jest zawsze jak zagram w lotto). Wybór ogromny ale ceny i miejsce w domu, a w zasadzie jego brak, skutecznie studzą :D
      Ale dla mnie to przede wszystkim uczta dla oka. Za oglądanie się nie płaci, a człowiek tarza się wzrokowo w tej rozpuście cudowności ;)

      Usuń
  17. Nie wiem, czy to pasuje, ale jednej firmie moge zrobic darmowa reklame;) Z tego co zobaczylam na zdjeciach, polecam chwast.art https://www.facebook.com/chwast.art/ , przemila dziewczyna sie tym zajmuje i ma piekne rzeczy! O te niedostepne mozna zapytac mejlem. Zamowilam, poczekalam, dostalam i jestem zachwycona:)

    OdpowiedzUsuń