sobota, 16 marca 2019

Doczekałam się!

Post będzie w zasadzie o niczym konkretnym, ale takie są najlepsze.

O tym, że się doczekałam po latach muszę, po prostu MUSZĘ napisać.

Ano doczekałam się, że mężczyźni się o mnie biją!
Teraz! Gdy mam lat... (pomińmy tę przykrą kwestię), no po prostu mam więcej lat niż miałam ich 20 kilogramów temu.
Wtedy się o mnie nie bili, choć kilogramów miałam zdecydowanie mniej, poza tym miałam wąską kibić i nogi od bioder do samiutenieńkiej ziemi. (Nieoceniona Kasia twierdzi, że wtedy nie było się o co bić, a teraz jest mnie więcej, to jakbym zyskała)
I nie, żeby w grę wchodził jakiś bliżej nieokreślony afekt, czy inny romantyczny poryw serca, nie!
Sypialnianie jestem pożądana i sypialnianie się o mnie piorą, lejąc się na odlew po pyskach.
Pisząc, że biją się o mnie sypialnianie, mam dosłownie na myśli, że akcja dzieje się w sypialni mej, a nawet, że dzieje się wprost w mym łóżku.
Mało tego!
W tymże łóżku jestem obecna w czasie tych miłosnych sparingów, a nawet zdarza mi się czynnie brać w nich udział - choć raczej wbrew mej woli.

środa, 6 marca 2019

Prezenty - niezwykłe torebki

Zarówno torebka, jak i zdjęcie autorstwa pana Jana Lewartowskiego 


Co roku przed Bożym Narodzeniem stajemy przed dylematem, a w sytuacji tej nie jesteśmy odosobnieni, co podarować w prezencie najbliższym bliższym i dalszym, którzy tak naprawdę już WSZYSTKO mają.
Różnie zostało to rozwiązane w innych rodzinach. Niektórzy w ogóle rezygnują z prezentów, obdarowując tylko najmłodszych członków rodziny. Inni się biedzą, szukając koncepcji lub kupują coś banalnego i neutralnego, co zwykle po świętach ląduje jako zwrot w sklepie, na Allegro lub po prostu w koszu na śmieci. Oszczędniejsi nieudany prezent puszczają dalej, zawalidroga staje się prezentem przechodnim i bywa, że trafia jako zemsta po latach do pierwotnego darczyńcy. Na tego typu prezenty doskonale nadają się poliestrowe komplety pościeli, okazyjnie nabyte kołdry czy kupiony lekkomyślnie w telemarkecie sprzęt AGD.

Z książkami bywa ten problem, że molom książkowym już brakuje na nie miejsca i korzystają z czytników, a darować komuś ebooka jest jakoś nie teges. Poza tym trudno, mimo mnogości tytułów na rynku, trafić w gusta literackie obdarowywanego, a jak się już trafi w sam ich środek, to zwykle obdarowany ten tytuł ma. Notoryczny problem w mojej rodzinie czytaczy.
Pewnym rozwiązaniem są "listy do Mikołaja".

Jakiś czas temu poszliśmy w produkty spożywcze, bo to nie zalega latami. Dżemy, pierniczki, przyprawy, kawy i herbaty. I to się nawet sprawdzało.
W tym roku poszliśmy dalej i poczyniliśmy kolejne założenia w kwestii nabywania prezentów.
Pierwszym było, że NIC made in China. Ze względów światopoglądowych, z szeroko rozumianym światopoglądem. Wbrew pozorom nie było to takie trudne.
Najchętniej produkty rodzime o praktycznym zastosowaniu. Całkiem nieźle wypadły kolorowe męskie skarpetki marki Wola i jakoś nikt nie marudził, bo wzorki zwierzęce były dobrane indywidualnie.
Idąc dalej w założeniach, miały to być produkty rodzimego rękodzieła, które są dla swoich twórców źródłem utrzymania lub produkty spożywcze lub rękodzielnicze, z których dochód idzie na zbożny cel ludzki lub zwierzęcy.
Ponieważ problem obdarowywania nie dotyczy tylko Świąt Bożego Narodzenia, prezentowe założenia przyjęliśmy za swoiste wytyczne, prezentowy regulamin czy kodeks i stosujemy z powodzeniem.