środa, 24 lipca 2019

Kocie sprawy

Na początek Krokiet, boska kokietka i moja wielka miłość, której nie da się nie kochać!


Kocie sprawy się dzieją.
Niby ciągle na blogu koty się przewijają, ale dawno nie było o naszym stadzie.
Nie było, bo wieści mamy hiobowe i ciężko nam było :(

Zapewne szanowni PT Blogoczytacze pamiętają, że w zeszłe wakacje pojawili się u nas kolejno panowie: Fraczek, Lord, Łatek i Jean-Paul zwany Rzępolem. Poza Fraczysławem, któren jest franca z charakterkiem i konsekwentnie nie życzy sobie towarzystwa, pozostała trójka miała charaktery wyjątkowe. To chyba były jakieś kocie anioły, zesłane na ten padół łez. Przytulne i bez pretensji, eleganckie w obyciu, urokliwe i mądre.

Fraczysław ma się świetnie, nawet przeprowadza się do większego mieszkania z większym balkonem i jak zeznaje personel, chyba się porusza. Dlaczego chyba? Ano dlatego, że za każdym razem widzą go leżącego w innym miejscu, więc zakładają, że musi się przemieszczać między miejscówkami. Ale nikt tego nie wie na pewno, bo kocisko głównie zalega.



piątek, 19 lipca 2019

Krokiet-ka z Bigosem :)

Ano tak. Nastąpiła zmiana w staropolskim menu.

W niedzielę wieczorem, w czasie jednej z ulew - bo w niedzielę u nas lało z przerwami - na osławionych deskach pojawił się kot.
Siedział i wrzeszczał.
Czytałam akurat bajki na dobranoc kocim dzieciom w kocim pokoju, tzn. ja czytałam, a towarzystwo się bawiło i oswajało, kiedy Mężczyzna zaczął nerwowo nawoływać:
- Chodź, chodź, nowy kot przyszedł!
No przyszedł. Siedział i darł sznupę.
Szybko zorganizowaliśmy kotu jedzenie - zjadł chętnie, ale bał się podejść.
Jednocześnie nie miał ochoty nigdzie sobie pójść, tylko dalej siedział na dechach i płakał.
Bo w sumie to nawet nie był kot, nawet nie pół kota, tylko takie ćwierćkocię.
Żal to było zostawiać w tę zawieruchę na dworze, ale złapać się nie dało - w sensie, że po dobroci.
Godzinę żeśmy się uwijali wokół drewutni i kicialiśmy zawzięcie.
W końcu Mężczyzna się poddał i poszedł spać, a ja postanowiłam złapać kiciusia na klatkę-łapkę.
Jako, że akurat nasza klatka jest chwilowo nieobecna, potrzeba matką wynalazków.
Pogasiłam światło wszędzie poza moją sypialnią, otworzyłam drzwi na oścież i położyłam się spokojnie z książką. Słowem użyłam domu jako największej dostępnej klatki-łapki.
Za jakieś 20 minut zakotłowało się w pokoju w głębi domu, bo zgodnie z przewidywaniami nowy wszedł do ciepłego z resztą stada.
Oczywiście reszta stada postanowiła go od razu zeżreć, bo skubane przeliczyły, że misek jest tyle co mord i mord jest tyle co misek, więc nowego trzeba zagryźć, ale najważniejsze, że już był w domu i szczęśliwie w pokoju, gdzie stoi wciąż niezłożona klatka kenelowa.
Szybka akcja z zamykaniem drzwi i ubieraniem skórzanych rękawic i już kilka kwiatków doniczkowych później udało mi się skubańca ściągnąć z rolety okiennej.
Umieściłam to kocie nieszczęście w kenelu i wszyscy poszliśmy spać.


sobota, 13 lipca 2019

Krokiet z Pieczarką :)

Wbrew tytułowi nie będzie to przepis na popularną zakąskę do barszczyku.

Otóż moi mili dorobiłam się tzw. kociego pokoju. A w zasadzie apartamentu.
Pokój wyposażony na potrzeby kota w wygodną kanapę, legowiska różnego autoramentu, półki z drabinkami linowymi, furę kocich zabawek, miski i kuwetę.
Pokój jest z widokiem, a docelowo będzie z osiatkowanym wybiegiem. Chwilowo jednak z tarasiku musi być dostęp do rynien i dachu, a podłoga czeka na wyłożenie dechami, więc na razie siatkowanie tarasu jest niemożliwe.



Żeby kotom było miło, nad kanapą zawisł portret moich dwóch najwspanialszych psów: Foxa i Bazyla.



Żeby małe koty nie "wyciekły" z pokoju, Mężczyzna zastosował podwójne zabezpieczenie: drzwi wyciął na wymiar z panelu ogrodzeniowego i obciągnął je od wewnętrznej strony siatką "na koty".


No i zjechali pierwsi goście! Krokiet z Pieczarką. Tym sposobem Pies w Swetrze stał się filią DT Gosianki https://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/

Krokiet jest czarniutki z białym fularkiem, Pieczarka bura, nakrapiana jak ocelocik.
Ponieważ Krokiet jest odważniejszy, a Pieczarka była beksa i cykor, zatem brat dla dodania jej otuchy usiadł na głowie i zakrył oczy ogonkiem: