Jojo.
Zamieszkała z nami 15 stycznia wieczorem, czyli nawet dwa miesiące jeszcze nie minęły, a nam się wydaje, że jest z nami od zawsze.
Upodobała sobie parapet okienny nad moim biurkiem, gdzie Mężczyzna zrobił dla niej specjalną półeczkę. Wymościliśmy miejscówkę ręcznikami i polarkową bluzą piżamową, bo pod sobą Jojo musi mieć chłonny materiał. Początkowo zwinięta w nerwowy kłębek, obecnie Jojo wyleguje się w niedbałych pozach.
Wszystko poniżej musi być zaścielone podkładami dla szczeniąt...
Jojcik już bez krępacji paraduje sobie po domu. Psów się nie boi, z kotami mają pakt o nieagresji.
Popołudnia spędza z pozostałymi domownikami w "salonie" na jednym z wyściełanych krzeseł dosuniętych do stołu. Odmawia wychodzenia na balkon, a otwarcie drzwi balkonowych powoduje natychmiastową ucieczkę do drugiego pokoju na okno.
Czasami z Burą nawiązują bliższy kontakt nosami.
Bura jest w ogóle wielce zainteresowana Jojo, jej zapachem i jej sposobem poruszania się.
No i właśnie na tym tle są jedyne konflikty, bowiem Bura zaintrygowana podskokami Jojo, biegnie za nią i trąca ją nosem w zadek. Jojo, czując się i tak dość niepewnie na swoich trzech łapkach, odskakuje, przysiada i zaczyna syczeć.
Bura traci wtedy rezon, również odskakuje i zaczyna syczeć (tak na wszelki wypadek, żeby zachować twarz, choć syczy lekko drżącym głosikiem ;).
I tak oto dwie zdenerwowane kobiety z bezpiecznej odległości metra - żeby nie doszło do łapoczynów, bo to takie niekobiece - obrzucają się inwektywami.
Jojo wyzywa Burą od nachalnych smarkul o plebejskiej urodzie, Bura nie pozostając dłużna syczy, że Jojo jest stara, tłusta i łaciata.
Serio, serio!
O dziwo Mamba nigdy w tych pyskówkach udziału nie bierze, za to przygląda się im z pierwszego rzędu, z wyższością niby od niechcenia czyszcząc swoje długie, jedwabiste futro w kolorze głębokiej czerni. Dla większego efektu swój długi, gruby, puchaty ogon układa wdzięcznie na łapkach :)
Jojo wylewna nie jest. Nie pcha się na pieszczoty i nie lubi brania na ręce.
Łatwo ją przestraszyć, co kończy się mokrą katastrofą. Jojo ma jednak pewną słabość, którą poznaliśmy przypadkowo u weterynarza ;)
Ze względu na swoje dolegliwości Jojo przeszła serię rożnych badań, w tym prześwietlenie i usg.
Prześwietlenie wykazało, że w trakcie wypadku doszło do złamania kości krzyżowej, kość jest lekko przemieszczona i krzywo się zrosła, co z kolei doprowadziło do porażenia nerwów. Generalnie Jojo nie ma czucia tam z tyłu. Objawia się to tym, że czasem coś z niej wypadnie lub się wyleje.
Zwłaszcza wyleje - zwłaszcza gdy czymś się zdenerwuje...
Ponoć to i tak nieźle, że w jej stanie trochę jednak panuje nad zwieraczami. No i z wiekiem lepiej nie będzie niestety :(
Tyle rtg
Usg wykazało, że ma piasek w pęcherzu i stąd brał się krwiomocz. Teraz jest po leczeniu antybiotykami, bierze swoje pigułeczki z suplementem i ma specjalne dwie karmy - z błonnikiem i urinary. Jest jak nowa :)
Ale wracając do usg.
Pewnie bym nie zwróciła na to uwagi, bo o kotach wiem niewiele, a nigdy nie miałam problemu z psim usg (wszystkie moje psy reagowały wielce spokojnie), gdyby wcześniej znajoma nie opowiedziała mi o swojej kotce wziętej ze schroniska.
Niemłoda kotka też musiała mieć usg, a ani nowa właścicielka, ani pani weterynarz nie były w stanie przewidzieć, jak się kocica zachowa. Przy goleniu brzuszka, wywalona na grzbiet kocica się wyluzowała, zaczęła mruczeć i z rozkoszy zwijać paluszki :)))
Mając w pamięci tę historię, obserwowałam Jojo, ciekawa jak się zachowa w czasie badania.
Mruczenia nie było ale kocica wydawała się wielce kontenta ;)
Od tego czasu poranki - jeśli mam czas - wyglądają tak:
(zdjęcia nienajlepsze, bo jedną ręką drapałam Jojo, a drugą usiłowałam obsługiwać telefon :)
Najpierw drapanko u nasady ogona. Żadna ze smarkul tego nie lubi, a psy i Jojo uwielbiają być drapane w tym miejscu.
Potem Jojcik się przewraca na grzbiecik:
Radośnie fajta łapą i kikucikiem
No i zmiana banana:
Energicznie - bez obijania się :) Paluszki zwijają się z rozkoszy!
Jeszcze, jeszcze, jeszcze!
Jak mi już ręka odpada, to po wszystkim kot leży tak:
Mam nadzieję, że z tych zdjęć dochodzi do Was jojcikowe orgastyczne mruczenie, momentami przechodzące w trzaski!
Tak. Jak Jojo głośno mruczy, to co jakiś czas słychać trzaski!
I to by było na tyle w kwestii oswajania dzikiego kota, który (jak zeznał pan Marian) dotychczas nie pozwalał się dotykać :))))))))
Fajna :) Moje na próbę podrapania po brzuchu dostają napadu dzikiego szału i dotkliwie potrafią pokąsać rękę która karmi :)
OdpowiedzUsuńMamba z Burą też, a przecież od kocięcia małego u nas. Tym bardziej zadziwia mnie zachowanie Jojo, bo przecież przez te wcześniejsze lata nikt jej po brzuszku nie łaskotał.
UsuńMożesz sobie na wizytówce dopisać obok tytułu naukowego: ekspert w dziedzinie tresury dzikich kotów.
OdpowiedzUsuńTo świetnie brzmi! :-)
A potencjalni pracodawcy będą się pchali drzwiami i oknami ;)
UsuńMoże miałabym szansę w Zoo? Co prawda tygrys niedawno przekąsił śniadanie swoim opiekunem, ale może po prostu nikt dotychczas nie drapał go po brzuszku? Tygrysa znaczy. Może powinnam spróbować?
A jak sądzisz, kto tresował tygrysa do "Kubusia Puchatka", który tak świetnie zagrał Tygryska? A kto tresował lwa, żeby Simbę mógł odegrać, zwłaszcza scenę jak mu ojca zadeptali? A kto tresował tygrysa grającego w "Życiu Pi"? No, może tego ostatniego nie najlepiej wytresowali, bo jednak był początkowo dość niemiły, ale jednak... Ci wszyscy treserzy też zaczynali od ugłaskawiania kota trójnożnego! ;-)
UsuńTy, no patrz, nie pomyślałam o tym! Oto otwiera się przede mną nowa ścieżka kariery!
UsuńŻeby Jojo wcześniej wiedziała jakie przyjemności wiążą się z posiadaniem...Personelu to bardzo szybko dała by się złapać w klatkę:)Rozkosznie napawa się drapaniem po brzuszku:)Niech się zdrowo chowa.
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńNiech się zdrowo! :)
Kocham tę straszną dzicz Jojo ! Psie, Ty też dasz się lubić ! ... Moja w czasie drapanka leży rozpłaszczona na pleckach i mruczeniem aż się zachłystuje :) Myślę, że niedługo przyjdzie ten czas, że Jojo będzie w Ciebie wtulona !
OdpowiedzUsuńDzięki ewa :D
UsuńJojo do wylewnych nie należy, więc nie sądzę, żeby to wtulenie szybko nastąpiło. W końcu niech sobie nikt nie myśli, że ona znowu taka łatwa! Że byle drapanie po brzuszku ją obłaskawi! To przecież kota z zasadami, no. ;)))
Psie, trzeba was sklonować. Koniecznie! Jesteście niesamowici. Mam nadzieję, że mi z dzikim Diego pójdzie też podobnie...
OdpowiedzUsuńJojcik pięknie się zaaklimatyzowała, no i potwierdza regułę, że koty "cieszące się wolnością" nawet nosa nie chcą na nią wytchnąć po tym jak znajdą dom.
Gosiu, czy sądzisz, że Świat jest gotów na przyjęcie nas w większych ilościach? ;)
UsuńSądzę, że Diego się też szybko oswoi, choć tak jak rozmawiałyśmy przy okazji adopcji Albusa (obecnie Balbusa i Ola obiecała wkrótce post, bo tam to dopiero rewolucje zaszły :))), że w naszych małych mieszkankach oswajanie jest łatwiejsze - bo przymusowe :D Jeżeli w takim kołchozie wszystkie stworzenia siedzą w kupie i sobie na głowie, to nowy zwierzak ma dwa wyjścia - umrzeć ze stresu (niezwykle rzadko wybierana opcja), albo się piorunem oswoić (bo i tak wszyscy domownicy będą się do niego pchać z ciekawości).
Mądry pies/kot wybierze wariant drugi :)))
Masz szczęście, że Fika tak pięknie odwala kawał roboty. Fantastyczna sunieczka!
Psie, trafiłam na Twojego bloga w momencie Twoich polowań na Jojo....kibicowałam Ci cichutko i na szczęście kocica dała się złapać :-). Od tego momentu śledzę poczynania Jojo i reszty zwierzyńca :-) Jojo porwało moje serce .....
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńJojo z tą swoją nieprzeniknioną miną, prawie bez mimiki, co sprawia, że ma się wrażenie, że wie WSZYSTKO, a człowieka zaszczyca swoją uprzejmością, z tymi eleganckimi białymi wąsami i brwiami oraz żółto-zielonymi oczami jest NIESAMOWITA i pazurami trzyma za serce!
(Nawet jak obsiusia laptop...)
Ach, ach :-)
OdpowiedzUsuńOch! ;)
UsuńKurczę, moje nie chco drapania po brzuszkach!!!
OdpowiedzUsuńWyrzuć na mróz i wpuść do domu kiedy skruszeją ;)
UsuńMamba z Burą rękę mi próbują w łokciu odgryźć, kiedy próbuję drapać je po brzuszku!
To wcale nie jest nudny post!
OdpowiedzUsuńBardzo sie cieszę, ze sa obfitsze wieści o Jojo bo mnie ciekawość żre z ciamlaniem. Nawet miałam sie nieśmiało upomnieć, ale mam grypę mi trochę myślenie szwankuje....
Cudna jest z tym wystawianiem brzuszka! Moja starsza kota tez tak robi a młodsza odgryza rękę w łokciu. Nikt by nie śmiau miziać Toski po brzuszku!
Glaski dla wszystkich futer i pozdrowienia dla reszty stada
Magtan i Kropka i Tosia :)))
Widzę, że Jojo sobie już niezły fanklub zorganizowała - spryciula!
UsuńRównież pozdrawiam wszystkie futra i bezfutrzastych :)
Należy jej sie i juz :)
UsuńGosia napisała już to, co zamierzałam (że świat zyskałby gdyby Was sklonować) więc powtarzać się nie będę :) Jeden z moich kotów też uwielbia drapanie po brzuchu i excusez-moi zadku ;)
OdpowiedzUsuń:) Olu L wierz mi, że jest wiele osób, które uważają, że świat byłby piękniejszym miejscem, gdyby można było nasze zwłoki zakopać gdzieś w lesie - zwłaszcza moje. Dzisiaj spotkam się z takimi co najmniej sześćdziesięcioma :P
UsuńTo niej już w stanie liczebnym zostanie jak jest ;)
Skoro tak twierdzisz ;) Ale uparta jestem i nadal uważam, że przynajmniej zwierzęcy świat zyskałby :) Ta 60 reprezentuje, jak rozumiem, autorów wybitnych naukowych prac, które kiedyś nam pokazałaś? ;D
UsuńZgadłaś! :D
UsuńKtóż inny mógłby Ci źle życzyć? :) Choć i tak nie wierzę, że nawet oni ;D
UsuńDobrze jest byc waszym kotem / psem /chomikiem / wszystko jedno
OdpowiedzUsuń:)
Noooo...., a wiesz, że Ty jesteś naszym Diabłem w buraczkach? ;)
Usuńpająkiem też? ;-)
UsuńKosarzem tak, ale pająkiem niekoniecznie. Dzisiaj w nocy mnie jedna taka harpia użarła w palec. Spuchło i boli. :(
UsuńKiedyś myślałam, że głaskanie po brzuszku uwielbiają tylko kotki. Do czasu, gdy zamieszkał ze mną malutki MRyś.
OdpowiedzUsuńMRyś jest już prawie dwuletnim 6 kilowym kocim chłopcem (bezjajeczny pan kotek).
Przerobił się na przytulankę miziankę.
Zwykle o 4 nad ranem słyszę jego "pi, pi!" i nabieram się, że głodny. Idę za nim zaspana do kuchni, a MRunio bęc! na dywan przed kuchnią (muszę uważać, żeby nie rozdeptać). Brzuszek do góry, łapki do góry - miziaj!!!!! A jeszcze pod paszkami!!! A jeszcze brzuszek! A potem albo jedzenie, albo na dwór...
MRysiek poza tym uwielbia czesanie grzebieniem, zwłaszcza teraz, kiedy linieje.
Pełna obsługa personelu się należy;)
No boskie po prostu!
UsuńMam nadzieję, że Jojo też tak będzie się dopominała sama z siebie, choć o bardziej ludzkich porach ;)
Buras z Mambą przychodzą na pieszczoty ok. 5 rano. Kreska z Pyzą śpią ze mną, więc mam nie pieszczoty co pieskoty :D i brakuje mi dwóch rąk. A potem brajlem lezę do kuchni, potykając się o całą czwórkę, przy akompaniamencie głośnych miauków Jojo. Jojo nie bierze udziału w pochodzie, ale głośno przypomina o swojej obecności, żeby micha jej nie ominęła :)))
Ja też czytam Twojego bloga. Śledziłam tę historię. I wzrusza mnie Wasza dobroć.Trzymajcie się w miłości!
OdpowiedzUsuńWitaj Kwiatowa 22,
Usuńi dziękuję :) Choć z tą dobrocią to chyba lekka przesada - komary tłukę z krwiożerczym błyskiem w oku, Tofika i Mężczyznę też bym czasem miała ochotę ;)
No nie wiem... trochę nieprzyzwoite tak robić dobrze kotu na tle bloku na widoku w internecie ;)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że zazdraszczam: dawno mnie nikt godzinami nie głaskał (po pleckach) - muszę to robić sama ołówkiem...eh.
Nooo... ołówek to faktycznie mocno zastępcze rozwiązanie, ale przynajmniej dobrze wchodzi pod zapięcie biusthaltera :)
UsuńCo tu pisać, jak wszyscy powyżej już napisali :-) Podziwiam!
OdpowiedzUsuńJojo można podziwiać całymi godzinami! Uwielbiam tego kota!
UsuńRozczulająca jest, mruczenie oczywiście słyszałam i takie jakby gruchanie:)) I ta zwisająca łapusia... Sama rozkosz! Ale masz roboty z tym brzusiem! Ściskam
OdpowiedzUsuńMika, ja jestem zakochana w tym tłuściutkim, pękatym brzusiu, tej fajtającej łapce, tym puchatym pomponiastym zimowym futrze (grubaśne takie, jak u wszystkich kotów wolno żyjących) i w tym różowym pysiaczku - nosku z uśmiechem. Jojo jest tak rozkoszna, że nie da się jej nie uwielbiać! No i jeszcze te białe wąsiska i brwi na żółtymi ślepiami. A przy tym naprawdę fantastyczny spokojny charakter. Sama słodycz!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńMacie jeszcze jakiś wolny parapet? Za drapanie w okolicy ogona jestem skłonna dopłacać:-) Cudowna kotyś!
OdpowiedzUsuńCudowna!
UsuńMamy jeszcze pół metra bieżącego, ale miejscówka nieciekawa - w Toficzej norze - można się na amen przykleić. No i wszechobecna woń nastoletniego testosteronu nawet koty wypłasza... ;)
Skandal! Gdzie nowe wieści?
OdpowiedzUsuńHalo, puk, puk! Jest tam kto? Niechaj zamiauczy lub zaszczeka - czekamy ;-)
UsuńA co tam u Jojcika? I reszty ekipy?
OdpowiedzUsuńCzekam bardzo....
Piesu, co tu jest grane? A wlasciwie dlaczego NIC NIE JEST grane?
OdpowiedzUsuńWszystko u Was w porządku? Się martwię...
OdpowiedzUsuńHalo, tu Ziemia! Jest tam kto? Wszystko u Was w porządku?
OdpowiedzUsuńAjajajaj, ponad miesiąc bez wieści? :(
OdpowiedzUsuńHalo, halo? Czy wszystko dobrze? Buziaki ♥
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wszystko ok? że to tylko brak czasu?
OdpowiedzUsuńmyślę o Was, martwię się. tak długo milczysz..
OdpowiedzUsuńPiesku w swetrze, odezwij się proszę ...
OdpowiedzUsuńCzekam na wieści :)
Czemu taka cisza?
OdpowiedzUsuńWpadłam tu po rozgrzewkę i nie zawiodłam się.
OdpowiedzUsuńTęsknimy za wami, za długo ta cisza, stanowczo za długo ... :(
OdpowiedzUsuń