sukę biłgorajską i fidel płocką.
Usłyszałam w radio, zakochałam się i Mikołaj okazał się domyślny :)
Instrumenty zostały zrekonstruowane dzięki prof. Marii Pomianowskiej i jej przyjaciołom i współpracownikom.
Nie będę się o tym rozpisywać, bo zrobili to lepsi ode mnie, a jeśli ktoś coś ładnie i składnie pisze, to ja nie będę odwalać benedyktyńskiej roboty z przepisywaniem, wolę odesłać PT Blogoczytaczy do źródła i mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
O instrumentach można poczytać tu:
Laboratorium muzycznych fuzji (tu można również posłuchać utworów z płyty)
i tu:
www.pomianowska.art.pl (trzeba zjechać na dół strony i warto pobuszować w innych zakładkach)
A teraz dla zachęty:
Ci wszyscy, którzy chwycą bakcyla suki sami znajdą sobie inne utwory i wsiąkną, jak i ja wsiąkłam :)
Wchodziłam w linka "z pewną taką nieśmiałością". Bardzo, bardzo mnie boli słuchanie muzyki wykonywanej na tzw. instrumentach ludowych. Ich nieczystości wwiercają mi się w potylicę i wywołują drżenie wątroby.
OdpowiedzUsuńA tu - niespodzianka. Dźwięk jest niewiarygodnie przyjemny! I nie wiem jak to określić - optymistyczny? Pełen energii? Wnika do środka?
Dziękuję, PwS!
Jak to mawiała babcia: Trzeba robić rzeczy, których się nie umie i zaglądać tam, gdzie się jeszcze nie było. :-)
No to mam tak samo i koko koko euro spoko trzewia mi nicuje. Ale Pomianowska mnie wzięła tę suką pod włos i trzyma mocno :) I Teklą Bądarzewską też -ale nie będę teraz przeginać, tylko poczekam do imienin albo co ;)
UsuńTwoja Babcia miała świętą rację - aczkolwiek myślę, że są granice. Ja za instrument nie chwycę i będzie to mój wielki wkład w muzykę :D
Wow! Energiczna muzyka jak na skrzypcach ale ma wiecej tego "czegos" :D.
OdpowiedzUsuńNo nie, że wow! Taka inna.
UsuńSłuchałyśmy z córką kiedyś czytania baśni* przy akompaniamencie suki biłgorajskiej.
OdpowiedzUsuń* Ilustrowanych przez Wasiuczyńską.
A gdzie tak można posłuchać?
UsuńTo było w 2014 roku:
Usuńhttp://www.iluzjon.fn.org.pl/aktualnosci/info/254/za-siodma-gora-basnie-polskie.html
Piękne, jak wiele dźwięków wychodzących z zapomnianych dziś instrumentów. :-)
OdpowiedzUsuńPiękne :)
UsuńPoslucham sobie na przerwie, teraz nie moge, ale w pierwszym momencie jak przeczytalam o domyslnosci Mikolaja, to juz widzialam Cie z rzeczonymi instrumentami na dachu albo w stodole, trenujaca pilnie ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja tez tak sobie zwizualizowałam. Brzmi rzeczywiście urokliwie:)
UsuńDziewczyny, są granice! Przecież by mi sąsiedzi chałupę z dymem puścili za takie bezeceństwa. O moim talencie i domniemanym wkładzie w muzyczną kulturę nie wspomnę.
UsuńWe wsi spokojne ludzie mieszkajo i takiej awangardy by nie szczymali ;)
Pomijam ten drobny fakt, że może bym i na ten dach jakoś się wygramoliła (a obie widziałyście mnie w naturze, więc tego no, bujną wyobraźnię macie), ale wczepiona pazurami w dachówki instrument musiałabym w zębach trzymać (przynajmniej cicho by było), a potem popikowałabym na twarzyczkę i kark skręciła. Ludzie kochane, nie dla mnie takie cyrkowe sztuczki.
Psie, skoro Tevie mleczarz dał radę, to Ty byś nie dała?!?
UsuńPiękna muzyka i piękne granie, prawdziwa wirtuozeria i takie kobiece to garnie, spod serca :)
OdpowiedzUsuńTaka niesamowita i inna :)
UsuńO, nie są to rzewne skrzypecki, oj nie :)
OdpowiedzUsuńech piękna muza a nazwy instrumentów to dopiero wirtuozeria ...kilka dni temu kolega mi o pani profesor przypomniał a teraz tu u Ciebie zobaczyłam, to znak )
OdpowiedzUsuńHeja, witaj v!
UsuńNie wiem znak czego, ale skoro znak to pewnie wiesz, co robić dalej :)
Z formy zwrotu "kolega mi o pani profesor przypomniał" wnoszę, że i Ty i kolega szanowny branżowo związani jesteście z panią profesor :D Witam, witam! Zaglądają do mnie na blogaska umysły ścisłe i poetyckie, artystyczne literacko, malarsko, rękodzielniczo i kuchennie (czasami wszystko naraz) ale muzyków to tu jeszcze chyba nie było :)