sobota, 5 maja 2018

Tuśko-bazarek - podsumowanie i wieści

W pierwszych słowach chciałam bardzo, bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy wzięli udział w tuśko-bazarku i tym samym udzielili OLBRZYMIEGO wsparcia finansowego naszemu stadu.
Jestem bardzo wzruszona takim wspaniałym odzewem, ciepłem, życzliwością! Te dobre emocje, jakie towarzyszyły licytacji były mi równie potrzebne jak finanse, a kto wie czy nie bardziej!
Fanty zostały rozesłane, mam nadzieję, że już dotarły do Adresatów i zakupy nikogo nie rozczarowały.
(Nie wszyscy jeszcze się po swoje fanty zgłosili, także jak komuś się alzheimer cofnie, to zapraszam - a jeśli z jakichś powodów ktoś nie może lub nie chce - Kochani, jest ok, przymusu nie ma)
Jak zwykle przy takich okazjach dzieje się magia i tym razem było tak samo.
Specjalnie na okoliczność bazarku na googlu zalogowała się Aga Maga z Wro i się spotkałyśmy w celu przekazania fantów. Spotkałyśmy się kolejny raz w życiu... ostatnio widziałyśmy się na szkolnych korytarzach naszej podstawówki :) Fajnie, nie?
Myślę, że nie był to ostatni soczek, który razem wysączyłyśmy :D

Dzisiaj byliśmy u NNNŚ Weta i melduję, co następuje:
Tusięty jest zdrowy jak ryba i nie ma konieczności inwestować w drogie testy alergologiczne. Owszem, coś go uczuliło i zareagował, ale teraz jest ok, a czynników, które mogły wywołać taką odpowiedź jest w czorta i ciut i nie ma gwarancji, że testy je wykryją.
Testy na razie możemy odpuścić.
Trzeba natomiast w trybie dość pilnym usunąć dwa dolne połamane kły, bo są tkliwe, zepsute i przeszkadzają kotu w normalnym jedzeniu.

Tusiek wygląda obecnie jak pączek w maśle, waży ok 7 kg (raczej więcej niż mniej) i jest żywym dowodem na to, że naturalnym środowiskiem występowania kota jest fotel ;)
Po przejażdżce do Weta, gdzie w sumie był tylko do towarzystwa, przylazł do kuchni i głośnymi rykami - czego nauczył się od kocic - zażądał wypłaty zadośćuczynienia za straty moralne w kocich kabanosach!










I tu niestety kończą się dobre wieści.
Przedwczoraj rano Kreska zwymiotowała.
Kto ma/miał psa wie, że to nic nadzwyczajnego, że pies wymiotuje czasami. Ot, zeżre coś, leży mu na wątpiach, nawcina się trawy i heftnie - normalka.
Ale wyglądało to na ciężkie zatrucie, takie wiecie, z silnym podrażnieniem wątroby - zawroty głowy, chód pijanego marynarza, plątanie łapek i spadanie ze schodów.
Kreska nie chciała jeść, ale była dość pogodna, piła sporo...
Niestety dnia następnego objawy neurologiczne nie przeszły, choć rzyganko było jednorazowe.
Kreska nadal miała oczopląs wskazujący na silne zawroty głowy i problemy z utrzymaniem równowagi. Musimy bardzo uważać i ją asekurować, gdy wychodzi do ogrodu lub z niego wraca - te 5 stopni stało się jej osobistym Mount Everestem.
Przeprowadziliśmy bezowocne śledztwo, czym to się Kresia mogła zatruć.
Niestety, to nie objawy neurologiczne były spowodowane problemami gastrycznymi, a odwrotnie.
Kreska cierpi na idiopatyczny zespół przedsionkowy i w największym skrócie można powiedzieć, że jej świat przyspieszył, a ona nie ma jak zsiąść z tej karuzeli :(
Tutaj jest >>>LINK<<< do artykułu na ten temat z filmikiem, jak to wygląda u starego psa. U Kreski oczopląs był tylko nieco mniej intensywny niż u mopsa na filmie.
Przyczyn może być wiele, również kresiowa niedoczynność tarczycy i podeszły wiek. Pocieszające jest, że nie wiąże się to z bólem i często ustępuje samoistnie. Ponoć u Kreski choroba przebiega łagodnie (a to jest jej ostra faza), bo niektóre psy leżą jak sparaliżowane lub kręcą się w kółko.
Kreska została zaopatrzona w leki i przez dwa tygodnie mamy czekać i obserwować rozwój sytuacji.
Ponieważ NNNŚ Wet przy Tuśku kazał czekać 5 tygodni i obstawiał, że po leczeniu Tusiętemu wszystko minie - jak zwykle się nie pomylił - toteż teraz podchodzę do sprawy ze spokojem i ufnością w trafną diagnozę i dobre leczenie oraz wyzdrowienie Kreski.
Mogę spokojnie wpadanie w histerię odłożyć na dwa tygodnie.
Wszystkich zamartwiających się z urzędu, jak to zwykle mam w zwyczaju sama czynić, pragnę uspokoić, że ryzyko nowotworu mózgu jest nie większe niż 2%

U Kreski nastąpiło charakterystyczne przekrzywienie głowy, które niestety utrudnia jej jedzenie i picie. Podniesienie brwi, nadające Kresce zatroskany wyraz pysia, jest spowodowane nieustannym oczopląsem poziomym i zaburzeniami widzenia :(





Biedna suka jest niestabilna nawet jak siedzi i się przewraca na bok :(



Niestety przechył na lewo utrudnia jedzenie i pies miał problemy ze zjedzeniem chrupek z lewej strony miski.







Kreska się nie boczy na Tuśka, ją tak po prostu wygięło.





Kochani, dzięki Waszej pomocy bez trudu opłaciłam dzisiejszą wizytę u Weta, a kosztowała ta przyjemność 635 złociszy za:
- przegląd Tuśka
- szczepienie i czyszczenie gruczołów Pyzy
- leki na tarczycę - dwumiesięczny zapas, czyszczenie gruczołów, przycinanie pazurów, leczenie neurologiczne - zastrzyki i - leki na 20 dni dla Kreski (tym samym można rzec, że Tusiek jest głównym sponsorem leczenia Kreski)
- dwie serie leków na odrobaczenie kotów, które znowu zafundowały sobie bogate życie wewnętrzne (konsumują gryzonie, bo wiadomo, że w domu NIC do jedzenia nie dostają!)
- mocne środki zabezpieczające na kleszcze, bo standardowe nie działają - kleszczy w tym roku jest zatrzęsienie! Pomimo Fyprystu z Mamby znowu ściągnęłam 8 kleszczy!

Za 100 zł zakupiłam miesięczny zapas saszetek z kocią karmą dla zaprzyjaźnionej samotnej starszej pani, której emerytura opiewa na 1400 zł, a oprócz swojej kocicy ze schroniska właśnie odziedziczyła po zmarłej sąsiadce jej kotkę. Rodzina sąsiadki odziedziczyła mieszkanie willowe z ogrodem rzecz jasna.

Tuśkowe zęby będą kosztowały ok 200 zł.

Dlatego jeszcze raz serdecznie dziękuję za Waszą dobroć, za pomoc i dobre emocje.
Czasami spiętrzy się tyle problemów, że trudno to samemu szarpnąć i wtedy dopiero można odczuć na własnej skórze jak wielkie profity daje blogowanie, PT Blogoczytacze, blogoświat i wielkie blogowsparcie!

A teraz coś pogodniejszego.
Ogrodujący wiedzą co to inspekt i po co. Ciepło, zacisznie.
Koty też potrafią sobie zorganizować taki inspekt: Groszka voila! czyli alternatywa dla psa kiwającego główką na tylną półkę w samochodzie ;)




Kreska nauczyła się zawijać w pierożek, choć zwykle to Groszka śpi włażąc pod tę narzutę na kanapie ;)



29 komentarzy:

  1. Nie, to ja Tobie i Tuskowi dziekuje, bo dzieki Wam wlasnie moglam adoptowac tego slicznego mopsa, ktory jest nie tylko uroczy, ale bardzo praktyczny, bo nie zre i nie brudzi. Na imie mu Malvin, bo to bedzie piesek mojej wnusi Malviny.
    Jesu, pierwszy raz slysze o tym idiotycznie idiopatycznym czymstam u pieskow. Trzymam kciuki, zeby malenka jak najkrocej sie meczyla, zeby chorobsko szybko poszlo precz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tę cenę, powinnam Ci była jeszcze rodowód wypisać! Cieszę się, że pies trafił w dobre ręce i dostał śliczne imię :)
      Wczoraj dostała tyle zastrzyków na to wszystko, że dzisiaj karuzela jakby zwalnia :)

      Usuń
    2. No patrz, co za niedopatrzenie! To ja jeszcze te metryczkie poprosze. :)))

      Usuń
  2. Moja pierwsza sunia w życiu tyż to miała, trzeba uważać ale da się zaleczyć. Kiedyś ta choroba nie była tak dobrze poznana, pamiętam że moja Mama miała z leczeniem Jokuni bardzo duży problem ( jazdy do miastowych wetów były uskuteczniane ). Cieszę się że udało Ci się jakoś ogarnąć sytuejszyn i jeszcze sąsiedzkie kotki się używią ( bo rodzina, ach rodzina ). Lalek daje mi popalić, towarzystwo oczywiście usiłuje mu dorównać. Ech!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj jakby lepiej po lekach, które wczoraj dostała. Czytałam w netach inne historie - jedna suka wstała na łapy dopiero w trzeciej dobie, a w piątej dopiero wyszła z domu na siusiu - czyli Kreska faktycznie ma jakąś miłą, łagodną postać tego paskudztwa.
      Za każdym razem Bogu dziękuję za mojego Weta i jego olbrzymie doświadczenie z wojennego frontu schroniska - diagnozuje super! Spojrzy i wie.
      Rodzina, ach rodzina nie jest aż taka zła, bo czasem podrzuca sąsiadce większą ilość karmy dla kocicy, ale robią to bardzo nieregularnie - jak któremuś się przypomni... co oznacza, że przypominać sobie będą coraz rzadziej niestety. Koteczka jest już bardzo leciwa, ma prawie 20 lat, ale bardzo chce do ludzi i brakuje jej kontaktu, głaskania, domu. A niestety kocica pani sąsiadki nie godzi się na nową lokatorkę i ją tłucze :(
      Kocica jest więc dokarmiana w piwnicy i wygłaskiwana na schodach i w ogrodzie. To taka dwurodzinna willa, więc nie jakiś blok i kicia jest u siebie, w swoim ogrodzie i na swoich schodach tylko nie ma swojej ręki do głaskania...

      Usuń
  3. Patrzę na zdjęcia Kreski i ledwie powstrzymuję łzy. Znam ten ból, kiedy kochany piesek cierpi. Twoje zwierzątka, przyjaciele są pod wspaniałą opieką. Z całego serca życzę, by wszystko było dobrze. Ludzie są cudowni, a na pewno Ci, co ze szczerego serca pomagają. Brawa dla Was wszystkich. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :)
      Spokojnie, Kreska jeszcze nie umiera ;) Będzie dobrze.

      Usuń
  4. Kochana, ja też mam nadzieję, że to nie był nasz ostatni wspólny soczek!:) Za spotkanie i wylicytowaną torebke jeszcze raz piękne dzieki. Ogromnie się cieszę, że Tusięty jest zdrowy i okragly, jak powinien być kot z porządnego domu :) Za Kresię bedziemy trzymać cała rodziną kciuki, pocałuj ja ode mnie w cudny, mokry nos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech no tylko się skończy ta dydaktyczna orka na ugorze...
      Kreska ucałowana :)

      Usuń
  5. Niczego nie udalo mi sie wylicytowac, ale był pretekst do ujawnienia się u Psa, od dawna po cichu podczytywanego;)
    Znane mi są Twoje niepokoje psie, ja mam w tej chwili dwóch seniorów w typie onka i jakiegoś teriera, panowie 14 i 18- letni...cieszę się teraz już z każdego normalnego dnia. Zdrowia dla Twoich życzę i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowie jest nam wszystkim bardzo potrzebne więc za życzenia dziękujemy! A Kresce to najbardziej. Oj starość czy psia, czy ludzka jest taka jakaś nie bardzo...

      Usuń
  6. Och, PwSie, jaka biedna jest Kreska :( Przeczytałam o tym idiotycznym przedsionku, o którym nigdy dotąd nie słyszałam. Jest nadzieja, że ustąpi samoistnie, i tego Wam życzę najserdeczniej.

    Jak to cudze nieszczęścia człowiek na duch podnoszą, jakkolwiek to brzmi ;) Pocieszyłam się, że mnie tylko przychodzi wciąż i nieustająco walczyć ze sraczkami Twixa, który teraz został Tłiksiem :) Przerabiane niespecyficzne zapelenie jelit, ostatnio na tapecie jest dyzbioza, od półtora miesiąca codziennie jest probiotyk, a w porywach nawet promax. Wyrzuciłam z jego diety mięso ssacze i teraz zaczęłam podawać tylko ryby. Ryby a właściwie filety mrożone. Twixowi gotuję więc co innego, a Titkowi dalej kurze piersi, ryż z marchewką - jego brzuszek jakby się ustabilizował. Jeśli na rybach Twix nadal będzie maił sraczkę, będę musiała wyrzucić ryż. a wtedy już nie wiem co mam mu gotować :(No, cóż pożyjemy zobaczymy.

    Tymczasem ściskami bardzo delikatnie Kresiunię i całą Resztę Ferajny pozdr.

    B.B i T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało być człowieka na duchu, a tak bez a na końcu brzmi głupio :)

      Usuń
    2. Jak nie urok to przemarsz wojsk.
      Podziwiam Cię w całej rozciągłości za cierpliwość do tych brzuchów i sraczek. U mnie jakby też spokoju nigdy nie ma ale jakaś większa różnorodność problemów i to takich, które jakoś dają się rozwiązać, co jednak nastraja pozytywnie. A Ty biedaku masz walenie głową w mur :(
      A może... może chcesz skonsultować Tłiksa z moim wetem? W sensie wzięłabym kiedyś do niego wyniki badań i historię choroby?

      Usuń
    3. Beato,czy Twoje piesy miały robione badania trzustki?Problemy z psim żołądkiem miałam na jesieni minionego roku.ONka od tamtej pory jest na ścisłej diecie.Specjalistyczna karma/sucha/do której gotuję kurzęce piersi z marchewką.Tłuszcz wyeliminowany całkowicie,nawet one filety oskubuję z resztek tłuszczu i do tego daję tabletki AmylaDol-enzymy trawienne.Spróbuj ze ścisła dietą no i oczywiście trzustka-badania krwi powinny wykazać,usg lub specjalne badanie krwi pod kątem trzustki-jest stosunkowo drogie.
      Psie w Swetrze,dzięki za opisanie choroby Kreski.Moja w minionym tygodniu się też wywróciła na bok na kilka sekund a przed tą wywrotką zwracała a i po przeczytaniu podanego linka doszłam do wniosku,że muszę ten temat skonsultować z wetką.Zdarza jej się trzepać głową i drapać po uszach i często łapy się plączą.Ech ta starość:(
      Pozdrawiam życząc zdrowia zwierzaczkom:)

      Usuń
    4. Orka, a ma oczopląs? Tak jak ten mops na filmie? Bo to niekoniecznie musi być zespól przedsionkowy, ale jak wymiotuje i się przewraca to zapewne coś neurologicznego, albo jakaś infekcja w uszach, która rzutuje na pracę błędnika. Wizyta u wetki wskazana w trybie pilnym.
      Życzymy zdrowia i worka pieniędzy na owo zdrowie :)

      Usuń
    5. Orko i PwSie, w sprawie brzuchów psich uściślenie. Oba piesy miały badania na trzustkę - w pierwszej kolejności ( i ciepła kupa na trypsynę i badania krwi pod tym kątem). Głównym podejrzanym o niewydolność trzustki był Titek, bo bardzo chudł, a w badaniach w schronisku miał lipazę do 600 ( Twix do 300). Powtórzone badania nie wykazały już takiego podwyższenia, ale był jeden wskaźnik wskazujący na stan zapalny jelit. Pomimo tego, że Tito jadł 1/3 więcej niż większy od niego Twix wciąż chudł. Dostaje więc enzymy trawienne - te uwalniające się dopiero w jelicie cienkim tj. LYPEX - powoli przybiera na wadze, a na pewno nie wygląda już jak szkielet. Porósł tez od dołu włosami, bo gdy go zabierałam ze schrona był łysy :(. Je tylko gotowane jedzenie - ryż piersi kurze po wygotowaniu tłuszczu i marchewkę gotowaną - zero tłuszczu. Żadna gotowa karma gastro nie wchodzi, po kilku ziarenkach jest sraczka. Twix od kilku dni ma lepsze kupy ( są uformowane !!!) nie wiem, czy to jest efekt tej długotrwałej kuracji probiotykami, czy kolejnego etapu diety eliminacyjnej - właśnie wymieniałam kurczaka na ryby. Twix nie chudł, za to przytył z 12 kg na 14 kg, w ciągu 5 miesięcy.

      PwSie, jeszcze zaczekam z dodatkowymi konsultacjami, bo może akurat to jest ten moment, gdy się zaczęło poprawiać. Mam nadzieję :) Na pewno mu się poprawia po zastrzykach z antybiotyku - biotyl, co może właśnie wskazywać na zasiedlenie "złymi" bakteriami. Ponieważ ta dieta jest uboga i monotonna dostają krople z witaminami i mikroelementami, ale w dość małej dawce.

      Zdrówka życzę vicewersal :) I worka pieniędzy również :)

      Usuń
    6. BB, to o konsultacjach i cała reszta było do Orki o jej psicy, bo to, że Ty zrobiłaś już wszystkie badania na świecie to wiedziałam. Tylko nie chciałam Orce odpowiadać w Twoim imieniu i się mądrować.
      Poprawa zdrowia Twoich burków jest wynikiem wszystkich tych czynników i Twojej niewolniczej pracy.
      Tak jak kiedyś Ci pisałam o Foxie - 2 lata miałam takiego balu, a potem sraczki z krwią były coraz rzadziej, potem wszystko pomału się naprawiło. Działa dieta, leki, czas i według mnie bardzo ważny czynnik - spada poziom stresu. Chłopaki się wyluzowują, bo zaczynają wierzyć, że już są w swoim domu na zawsze. Muślę, że ta faza trwa dłużej niż nam się wydaje, a problemy zdrowotne, tak jak u ludzi, mają w dużej mierze podłoże psychosomatyczne.
      Życzymy Ci BB worów pieniędzy na wetów, czasu z gumy i tytanicznych sił :)

      Usuń
    7. Wszystko gra.Ja nie wszędzie i wszystko czytam a i tak musiałam sprawdzić czy BB to koty czy psy:)No niestety,ryzyko zdrowotne piesów po przejściach jest bardzo duże co nie znaczy,że one z hodowli to ideały o czym teoretycznie powinni wszyscy wiedzieć.Życzę normalnej formy tych onych na zawsze:)
      Psie,nie zauważyłam oczopląsów ale ta przewrotka ONki sprawiła,że raz:o mało co sama nie zeszłam a dwa:po prostu teraz pilnuję jej zachowań odmiennych od tych prawie 14 letnich.
      Serdeczności zostawiam:)

      Usuń
    8. PwSie dzięki :)i właśnie wczoraj czytałam o wpływie stresu na stany zapalne jelit u psów, więc masz rację, że to wszystko na raz i każde oddzielnie ma bardzo duży wpływ na dochodzenie do zdrowia po takich przejściach jakie psiury miały.
      Miłego i spokojnego czasu życzę :)
      BB

      Usuń
  7. To jak tak se pomarzę po cichu:))). Może ktoś kielichów nie odebrał:))?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kielichy odebrane jako jedne z pierwszych. Pieczołowicie zapakowane pomknęły do nowej Właścicielki. Ale jak natknę się jeszcze kiedy na takie kielichy to będę o Tobie pamiętać :)

      Usuń
  8. Biedna Kresiunia. I w ogóle, ech! Więcej zwierząt - więcej radości - więcej trosk. Ale nie zamieniłabym się na życie bez nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, taka kolej rzeczy. W końcu dla każdego z naszych zwierzaków, a potem dla nas zacznie się kiedyś końcowe odliczanie. Nie jest źle póki można pomóc, opanować sprawę, ma się na podorędziu dobrego weta i/lub lekarza i można chwycić sytuację za pysk. Ja w tej chwili ciągle trzymam lejce, czyli jest ok.
      Co oznacza, że Kresce się nieco poprawiło. Jeszcze się potyka ale już nie ma takiej karuzeli w głowie :)

      Usuń
  9. Nadal uważam, że za sam fakt uczestniczenia w licytacji licytant miał prawo uiszczenia stosownych opłat!
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalinko nie naciągaj regulaminu licytacji!
      Ty NIE BRAŁAŚ UDZIAŁU w licytacji - i próbujesz dokonać nielegalnej wpłaty :)

      Usuń
    2. Brałam jak ten lew (vel lwica!). Brałam! I brałam z nadzieją!

      I oby nasze życie mogło się składać właśnie z takich nielegalów!
      :-)

      Usuń
  10. Jeśli moje kciuki mają tu jakieś znaczenie to też je trzymam za zdrowienie zwierząt i zdrowie ich Pani (nie zapominamy o życiu z Krebsem:)

    OdpowiedzUsuń