Nasz jeden dzień tegorocznych wakacji!
Zerwaliśmy się świtem i pognaliśmy jakby nas kto na sto koni wsadził (dokładnie 107 koni, ale kto by tam liczył).
No i zajechaliśmy za wcześnie, bo się towarzystwo dopiero rozkręcało.
W tym roku rynek był uboższy niż w latach ubiegłych. Wysokie ceny wynajmu stoisk nie sprzyjają, oj nie sprzyjają, co odbiło się negatywnie na Wrocławskim Jarmarku Bożonarodzeniowym, a teraz Bolesławiec "wycina" drobniejszych artystów i rzemieślników. Szkoda.
Zostają ci więksi i zamożniejsi. No i ceny przez to też jakby dla lepszych gości...
Sądzę, że część wystawców zdecydowało się zjechać na weekend, na zakończenie, licząc na większy ruch, bo apogeum orgii i szaleństwa zwykle jest na koniec. Amyszka jest na miejscu, więc trzyma rękę na pulsie i zapewne też się zająknie na temat, zda relację i rzuci fotami. Może trzeba ją "zachęcić" zdecydowanie szturchając w komentarzach, żeby nam nie zaspała.
Nie było np. naszego pana z wikliną i nie mam swojego wymarzonego koszyka na jarzyny do kuchni. Trudno. Może trafi się jakiś inny jarmark, na którym się spotkamy.
Odpuściliśmy sobie w tym roku giełdę staroci na rzecz sklepików firmowych różnych manufaktur. Wszystkiego w jeden dzień nie dalibyśmy rady obskoczyć, bo by nam nogi weszły jeszcze głębiej...
Najpierw pokażę Państwu szanownemu łupy:
Przeszczęśliwa jestem z powodu dwóch ślicznych mydelniczek w kwiatki. Najpierw kupiliśmy rybkę, bo nie mogliśmy znaleźć nic stosownego na mydelniczkę, a potem znaleźliśmy dwie prawdziwe mydelniczki :)
W ubiegłym roku obfotografowałam sobie stoisko z bajecznymi kubkami - w tym z kubeczkiem z Arką Noego; Tabasia była uprzejma skomentować kubeczki w lelenie - ale pomroczność jasna zadziałała i nic na nim nie zakupiłam. W tym roku truchcikiem dopadłam stoiska i nie popełniłam grzechu zaniechania zakupu :)
Państwo zwócą uwagę na misterne zdobienie brzegu kubeczka z kotem (tygrysem?).
W tym roku wpadły mi w oko gwizdki dudki i kurki:
W foliowych tytkach, trochę słabo widać, są dzieła Marty Baron MartArt
Wszystko to są ręczne ulepianki, a nie z formy! Fejsbukowi są proszeni o polubienie strony, bo warto dziewczynę promować. Nabyliśmy magnesy: kota syjamskiego i konika morskiego, oraz breloczki psa i jednorożca :)
A teraz dla wszystkich miłośników mego pomarańczowego kota, o tego tutaj:
W tym roku się poprawiłam! Zakupowo też ;)
Zakupiliś kontener magnesów, jak i zarówno czarnego kota (chlip,chlip, rana po Mambie wciąż świeża i krwawi...) figurkę i broszkę. Poza tym krowy, łosie, psy, żaby i owce.
Ta dam! Wizytóweczka! Pani nie ma swojej strony ale można do pani pisać i prosić o zdjęcia wyrobów oraz cennik :)
Ładnie Wam załatwiłam?
A teraz Serdeńki, nie będę Was oszczędzać. A co! Dostańcie i Wy oczopląsu!
Wklejam jak leci.
Starałam się obfotografować rozmaitość wzorów i zdobień, od których może się zakręcić w głowie. Niektóre zdjęcia mi poobracało i nie mogę nic z tym zrobić - nie doszłam jeszcze czemu... Może bloggerowi też się zakręciło? :D
Ptaki i ważki w zeszłym roku były zajawką, w tym roku zdominowały stoisko.
Gliniane gwizdki - w tym roku więcej wzorów.
Świnia mą miłością! Jednak cena znacznie powyżej żywca w skupie...
Zastawa dziecięca.
Poniżej zdjęcia robione w firmowych sklepikach - trochę z partyzanta, więc pozostawiają do życzenia.
Kolejny rok kusi mnie ta dynia! Wiedźma i czarny kot!
Ale nie miałam wolnych dwóch stówek...
Teksańskie kapelusze w wersji bolesławieckiej :)
Zegary! Coś, co ujęło Mężczyznę. A była ich calutka ściana i każdy inny.
Ekhm... o gustach się nie dyskutuje. Źwierzontka jak żywe.
Dżungla obok choinek i płatków śniegu - możliwe tylko tu :)
Dla zachęty: orgia trwa jeszcze calusieńkie trzy dni! Aż do niedzieli 19.08!
Czy czujesz tę jadowitą zieloność płynącą do Cię z miasta Odzi? Tak to ode mnie zazdraszczalność płynie ku Cię jak fala w ódzkiej rzeczce Smródce. Wszystkiego co Twoje oczy widziały zazdraszczam, nawet stetsonów teksańsko - bolesławickich! I jeszcze łupy uwiozłaś! :-)
OdpowiedzUsuńA tak, tak, coś poczułam ;)
UsuńOesu! Ile tego!!! Niektore wzory zachwycily mnie do imentu i do cna, inne mniej, bo np. nie moje kolory, ale doceniam ich mistrzowski kunszt. Oraz dobrze, ze mam za daleko, o! Tyle powiem.
OdpowiedzUsuńPantera, tam idzie oszaleć! Wrzuciłam tutaj około 130 zdjęć, a na każdym jest po kilka niepowtarzalnych wzorów. A i tak to ledwie ułamek tego, co tam stało! No to sobie obrachuj i wyobraź, a potem weź na uspokojenie.
UsuńSpokojnam, bom daleko, ale na miejscu bym nie strzymala.
UsuńUparcie wierze, ze kiedys mi sie uda zorganizowac pobyt w Polsce tak, zeby i tam pojechac. Niestety nie w tym roku...
OdpowiedzUsuńSliczne te mydelniczki, ale RYBA !!! , no prosze ja Ciebie, ryba wymiata!!!!
I taka deske do krojenia / podstawke pod garnek okragla granatowa bym przygarnela, oj tak. I krowe na maslo.
A co się ma nie udać! Oczywista, że się uda! No bo wiesz, Japończykom się udaje - jak zwykle były ich dzikie hordy! Tokyo w Bolesławcu normalnie - to Tobie się nie uda!?
UsuńKochana, tam było tyyyyyyyyyyyyyyyle ryb w rozmaitych kształtach, kolorach i rozmiarach, że we wszystkich oceanach tyle nie ma!
Japonczycy sa o wiele lepiej zorganizowani niz ja, podejrzewam ze nawet ogarniaja takie rzeczy jak kalendarz i liczby, wiec... Ale nie trace nadziei, nie ;)))
UsuńOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO No i mnie zatchło na amen i też zazdraszczam widoków i wysyłam wyrazy współczucia iż nie mogłaś zaspokoić swych chuci do wypęku.Od samego patrzenia ciśnienie idzie ku górze,że nie wspomnę o wyrazie"bymbrała".Piękne to wszystko i naczynia i źwierzaczki i choinka taka tam jedna się mi tyż podobała iiii dzięki za taka ilość zdjęć:)))
OdpowiedzUsuńZdjęcia robiłam hurtowo, bo ile bym się tutaj o wzorach nie rozpisywała, to i tak guzik, TO TRZEBA ZOBACZYĆ! Jak się widzi, to już nie trzeba słowotoku.
UsuńOj, bymbrała! A najlepsze jest to, że będąc na miejscu nie widzi się połowy rzeczy, na które zwraca się uwagę dopiero oglądając zdjęcia. I człek się zastanawia, gdzie miał oczy... :)
Ale gdybym zaspokoiła swe żądze, to nie czekałabym jak na szpilkach na przyszły rok. A ja już czekam! :)
Z zazdrości dostałam ocząpląsu i wścieklizny zarazem. Ten komet w drobne kwiatuszki..no moje marzenie!
OdpowiedzUsuńSpokojnie. Każdy tak reaguje. To przechodzi z czasem, choć nie do końca. Na widok choćby najdrobniejszego tworu bolesławieckiego włącza się nerwowy tik ;)
UsuńNawet nie będę próbowała dojść, o który konkretnie komplecik, w które drobne kwiatuszki Ci chodzi...
Nie próbuj, bo każdy mię kusi straszliwie:)
UsuńBiję się w wątłą pierś, że zdjęcia są kiepściutkie, ale robiłam wysłużonym telefonem. Nawet nie wiem, czy wolno fotografować... a teraz jeszcze to RODO. No i nie ukrywam, że miotanie się z pełnowymiarowym aparatem, gdy ręce są NAPRAWDĘ potrzebne do czegoś innego, do mnie nie przemawia ;)))
OdpowiedzUsuńWszystko takie piękne, że prawie ośliniłam ekran! Kocham ceramikę artystyczną - gdyby mnie tam wpuścili, nie wyszłabym z własnej woli :D
OdpowiedzUsuńTo dobrzy ludzie ci artyści. Pozwoliliby Ci zostać. Znaleźliby Ci pewnie jakiś miły, ciepły kącik w którejś fabryce lub którymś sklepie firmowym i pewnie by Cię dokarmiali z dobrego serca. Ale zapewne po jakimś czasie Wiewiór nastawiłby na Ciebie klatkę-łapkę, za przynętę dając jakiś drobiazg z totalnie nowym, odjechanym wzorem. Potem na nowo socjalizowałby Cię w domu. Może nawet z behawiorystą.
UsuńTo po prostu tak działa.
Podoba mi się ta wizja!
UsuńChoruję na Bolesławiec od dawna, a teraz mi się pogorszyło, no dzięki. ;P
OdpowiedzUsuńAleż do usług Kochana! Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć ;)
UsuńO taaaak :)
UsuńA te kwiatki na długich łodyżkach drucianych (chyba), to z jakiej firmy? A zbliżenia jakieś będą, plis? Część widzę bowiem w celofanie.
Łodyżki są z różnych materiałów, a kwiatki w zasadzie u każdego wystawcy. Kwiatki są sztandarowym prezentowym zakupem mojego chłopa, muszę się spytać gdzie zbunkrował i zrobić foty. Ale pewnie będą w celofanie, bo sprzedawca popakował na prezenty.
UsuńJaskółki... Och... :-)
OdpowiedzUsuńJaskółki były w różnych wersjach u kilku wystawców. Fajne były :)
UsuńNo to ja się wyróżnię odmiennością. Lubię ceramikę bolesławiecką oglądać, na taki targ pojechałabym z chęcią pooglądać, ale nie sądzę, że coś bym kupiła. Jak dla mnie, w codziennym użyciu, za dużo, za nerwowo.
OdpowiedzUsuńNatomiast okropnie podoba mi się seria kubków , którą nabyłaś ( chodzi mi o te w motywy wiejskie np. kot i rybie szkielety ). Czy to też jest Bolesławiec? Może da się to kupić przez internet?
Fajnie, żeście tam znowu pojechali. Ja chciałabym, ale nie w tym roku - padłabym chyba z gorąca. Pozdrawiam, dołączając się jednak do fali zazdrości ( te kubki, no).
Toteż na serwisy ja się nie rzucam z powodów przez Ciebie wymienionych, ale właśnie takie sobie małe smaczki to kuszą. No i te wzory! Oczy można paść do wypęku. Jedyne, co faktycznie mnie bierze to ta dynia. Ale cena zaporowa dla mnie. Dwa lata temu były mniejsze egzemplarze, to się zawiesiłam jak idiotka i nie kupiłam. W tym roku były różne kubki i lampion domek czarownicy, ale jak była czarownica, to nie było kota i odwrotnie. A ja chcę taki, żeby były oba motywy.
UsuńTe kubeczki są z manufaktury w Wałbrzychu. Stemple podobne do Ceramiki Helena, ale oczywista w tym roku zagapiłam się i nie wzięłam namiarów akurat na tych wytwórców. Coś mi świta, że padła nazwa Ceramix (ale taka szkoła jest w Wałbrzychu, może to jakieś ich wyroby?). Faktem jest, że na tle były bajecznie tanie i jak im się przyjrzeć to miały różne drobne mankamenty, jakby wysort. Ale mnie te drobne nierówności w niczym nie przeszkadzają, bo podoba mi się ich lekkość i prostota właśnie. I bardzo wygodnie się z nich pije - nie kapie.
Chyba trzeba Amyszkę napuścić, żeby zerknęła, jak oni się zwą.
Nie było upału wczoraj - specjalnie sprawdziliśmy prognozy. Fajnie się chodziło.
UsuńTo jest nasz stały punkt co roku. W zasadzie to faktycznie jeden jedyny dzień wakacji, bo kasy na eskapady nie mamy, a w obejściu robota nas zawsze znajdzie i wiecznie się kręcimy za własnym ogonem ;)
Bajeczne kubeczki jakie zakupiłaś to ceramika z Unisławia Śląskiego. Firma nazywa się CERLUX Niestety na ich stronie nie znajdziesz tego asortymentu.
UsuńWyroby w tym guście wysyłają głównie do Anglii ...
Druga przykra wiadomość jest taka że firma nie posiada żadnego sklepu, ani w necie , ani stacjonarnych.
Jednak można wysłać mejla , albo zadzwonić i zamówić coś hurtem. Wtedy wyślą :-)))
JESTEŚ ANIOŁEM! Kto wie, może hurtem dałoby radę... :)
UsuńDo usług ;-)
UsuńPo co się ograniczać, hurtem bierz ! :D
W pierwszej chwili chciałam napisać, że obłąkańczo ci zazdroszcze, marze od lat, żeby pojechać do Bolesławca! W ogóle, a w święto to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńAle obejrzałam zdjęcia i zmieniłam zdanie. Co za szczeście, że ja tam nie pojechałam!
Pojadę, jak trafię milijony w totka! O :D!
W sumie więcej oglądasz niż kupujesz, a pojechać i zobaczyć te cuda na własne oczy i tyle tego naraz w jednym miejscu - BEZCENNE!
UsuńKosze wiklinowe są od dziś i wiele wiele innych nowych straganów ;-)))
OdpowiedzUsuńCo do namiarów na owy stragan , dowiem się wkrótce co za jedni ;-)
Też dopiero na Twoich fotach widzę niektore rzeczy pierwszy raz , a byłam już w środę i czwartek i widziałam niby wszystko ;-)))
Piękne zakupki porobiłaś , masę bajeranckich gadżetow ! :D
Co do zdjęć w tym roku to dałam plamę ,nie robiłam ...:/ Powinnam je robić w pierwszy dzień jak był najładniejszy towar i mniej ludzi. Teraz są takie tłumy że się odechciewa ...:/
Dzięki, ach dzięki Amyszka! Wiedziałam, żeś Ty jest człowiek od specjalnych poruczeń!
UsuńZ koszami też pomyślałam, że pewnie będą później. Jak się od wystawców dowiedzieliśmy ile sobie miasto życzy za wynajem straganu na te 5 dni + oczywiście media, to mnie w ziemię wbiło! Dlatego ludzie wolą się wystawiać na koniec.. We Wro magistrat tak zarżnął jarmarki. Jest kilku dużych wystawców i mają po 4-5 straganów, z każdej strony Rynku, a tych małych, najciekawszych, autorskich rękodzielników nie stać. Dlatego pomyślałam, że tu może być podobny trend. I pewnie jest, bo wczoraj też nie było stoiska z glinkami i olejkami zapachowymi - a tak lubię mieć w szafach... Pewnie wystawią się w weekend. Ale fakt, że u tych, co są od początku, towar teraz był najlepszy i wybór olbrzymi!
Amyszka, to tak działa, że ja na swoich fotkach też widzę niektóre rzeczy pierwszy raz! Szłam i nie widziałam. Człekowi się tam wszystko w ślepiach mieni, jak w kalejdoskopie i nie widzi choć patrzy.
UsuńChociaż nie jestem fanka ceramiki to chyba tez bym uległa i pare rzeczy nabyła 😀 zapewne te z kocimi motywami 😻
OdpowiedzUsuńFanką czy nie na pewno znalazłabyś coś fajnego dla siebie, źwierza swego albo i znajomych swoich. Oprócz ozdóbst niekoniecznie pierwszej potrzeby jest też dużo pożytecznych drobiazgów. Miseczki dla źwierza na ten przykład. Albo takie małe fajne podkładki pod łyżkę, jak gotujesz i mieszasz w garach, żeby było gdzie mieszadło odłożyć bez ubabrania połowy kuchni.
UsuńZazdrość mnie żre z ciamlaniem (cytując Chmielewską)!!!
OdpowiedzUsuńJestem chora! Szkoda, że to tak daleko od Krk.... Choć może to lepiej bo bankructwo murowane!
Ozdrowiejesz z czasem ;) Fakt, ruina dla kieszeni na dłuższą metę.
UsuńJaki cudowny oczopląs. I większość bymbrałków. Ajajaj. Te jaskółki...
OdpowiedzUsuńBymbrałki, a jakże. Uprzedzam lojalnie, że stówki ulatują z portfela jako te jaskółki ;)
UsuńJeżu kolczasty i borze szumiący, dobrze że nie na mnie trafiło! Mydelniczki są fantastyczne! Wszystko jest fantastyczne.
OdpowiedzUsuńPoszłaś szeroko, nie można Ci zarzucić, że nie:)))
Jaki koszyk sobie wymarzyłaś? Bo może znajdę w Czaczu?
Ano poszłam. A nogi mnię weszły. Głęboko. W gardle czułam ;) Imaginuj sobie, że te 130 fotek to tylko z ostatniego punktu zwierzania czyli ze stoiska przed fabryką i sklepików firmowych. Tylko! Czyli ostatnia godzina biegania.
UsuńZ Rynku nie mam ani jednej foty, bo są z lat ubiegłych, a rynek o tak dwa razy tyle i ciut więcej.
ORGAZM Kochaniutka!
Taki koszyk na podręczne warzywa, do trzymania pod stołem. Z rączką. Kilo lub dwa ziemniaków, 3-4 marchewki, pęczek włoszczyzny na zupę. Taka uniwersalna wielkość warzywno-zakupowa. Ale nie zawracaj sobie głowy, bo koszyk zapewne jeszcze do mnie przyjdzie - wabię go mentalnie ;)
Ale on, koszyk ten, ma być głęboki, czy płytszy raczej? Okrągły, czy prostokątny? W Czaczu, to akurat, to kupuje się za grosze, więc się nie sumituj. Prędzej czy później tam wyląduję. Jak mi jaki w oko wpadnie (a wpadnie, bo kocham koszyki!) to wezmnę i już. Może akurat Ci nie przypasuje? I bez wyrzutów sumienia ja go przygarnę?
UsuńEj, no! Skąd mnie wiedzieć teraz jaki ma być ten koszyk, jeśli go nigdy nie spotkałam?
UsuńŁadny ma być i raczej głębszy niż płytszy. Zawsze możesz zrobić fotę i mi w trybie natychmiastowym puścić MMSem do akceptacji, jak wewnętrzny imperatyw zakupu koszyka będzie Cię nieznośnie cisnął w dołku ;)
Tak zrobię, jakby co.
UsuńNo ćmi się, ćmi przed oczami i nawet kilka motywów zdobniczych mnie zauroczyło :)
OdpowiedzUsuńNawet nie będę próbowała dochodzić, które z kilkuset widocznych na zdjęciach wzorów Cię ujęły ;) Pozostaję pod wielkim wrażeniem, że (idąc od dołu komentarzy) Ciebie, Ankę, Agniechę, Diabła w buraczkach i Panterę rusza tylko kilka wzorów. Bo pozostali PT Blogoczytacze oraz ja mamy włączoną opcję "bymbrała" i jeszcze gałka jest przekręcona na maksymalne obroty :))))))
UsuńSiedzę. Przed sobą mam szybkę (laptopa), a za szybką te fotki. Jak wiadomo takie zagrania są nie fair. Idę sobie powycierać ślinę. Pa!
OdpowiedzUsuńJeszcze jutro możecie się załapać na ostatni dzień tego szaleństwa. A na pociechę pomyśl sobie, że już za dwa dni będziesz miała swojego nowego kota! ;)
UsuńTak, jest to pociecha. Znaczna. Nie będzie za szybką. Zaraz wysyłam link do Twojego posta do mojej krewnej w Australii - artystki projektującej biżuterię. A niech sobie zobaczy u Ciebie, jakie ładne mamy polskie projekty. Pozdro.
Usuńech... ;-)
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała! I ech... pomimo, że ja tam byłam. Mam niedosyt okrutny, a muszę czekać rok cały!
UsuńAle ladne!
OdpowiedzUsuńWszystko!!! :)
Nie mam odruchu bymbrania, bo mam sloniowe rece i wszystko tluke, a miejsc do wystawiania nie mam.
Czyli mam sama, czysta przyjemnosc ogladania, degustowania, lizania przez szybke :)
Poza tym do Boleslawca mam tak baaaaardzo daleko, ze hej!
Szczęściara, że bez odruchu bymbrania! :))))
UsuńA gdzie polować na tańsze rzeczy, czy wszędzie takie kosmiczne? Jutro się wybieram i nie wiem gdzie uderzyć, czy na rynek, czy do producentów. Moze jakaś podpowiedź?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie na rynek. Tam są i te droższe ale tańsze mozna wyhaczyć.
UsuńŚliczny ten czarny kotek w paseczki 💗
OdpowiedzUsuńA szare w kropki jakie wypaśne, że ho ho!
UsuńI zainspirowana znalazlam imie dla.kota :) bo będzie miał paseczki :)
UsuńAuuu, faktycznie oczopląsu można dostać. Już chciałam zgłaszać protest na brak trzody chlewnej, ale później się pięknie zaświniło.
OdpowiedzUsuńZaświniło się już z początku. Była tam taka cudna świnia wew kwiatki, ale ceny niestety nie na moje obecne możliwości. Ale co się świńsko opatrzyłam to moje!
UsuńTwoje łupy przecudne! Aż nie mogę uwierzyć, że tam byłam i tyle cudowności mi umknęło. Za szybko chodziłam, za mało wypatrywałam, no i za gorąco bylo niestety. Ale mnie to nie usprawiedliwia ;-)
OdpowiedzUsuńHa! Widziałam zdjęcia. Twoje łupy wymiatają! Dlaczego Ty Dziewczyno nie masz jeszcze bloga, to doprawdy nie wiem.
UsuńBajeczna ceramika ♥
OdpowiedzUsuńBajeczna!
UsuńWooow jestem pod wrażeniem tej ceramiki. Niesamowite piękności.
OdpowiedzUsuńNie przeczę!
UsuńNadrabiam zaległości z przyjemnością. Wyłączyło mnie na wakacje, bo najpierw szpital, potem wyjazd na wczasy do Wilgi, a teraz znowu po lekarzach latam :(
OdpowiedzUsuńSmutne wieści o Mambie - bardzo, bardzo Ci współczuję. Tym bardziej, że nie wiesz do końca jak kocinka odchodziła, a domyślać się tylko można... Wielki smutek :***
Tobi w zastępstwie , no cóż, po pierwsze nikogo (poza pracownikiem i ponoć mężem) zastąpić się nie da, a podręcznych zastępców masz dosyć. Mam nadzieję, że znajdzie dobry dom na zawsze.
Ceramika z Bolesławca PRZECUDNA. Zwłaszcza wpadła mi w oko ta kolekcja z jaskółkami.
PwS, uściski serdeczne posyłam, i stworzeniom głaski nieskończone :)
Ten szpital na początku i lekarz przy końcu mi się nie podoba, ale już wczasy w Wildze brzmią lepiej.
UsuńDomysły są najgorsze i gryzą jak pluskwy :(
Tobi coś nie ma szczęścia. Na razie osaczają mnie pseudohodowle i choć nie podaję nikomu lokalizacji, boję się, że ktoś go może ukraść z podwórka :(
Ach, Bolesławiec my love!
Dziękujemy za uściski i odściskujemy, jak i zarówno odgłaskujemy, jednakowoż czekając niecierpliwie na jakieś wieści o bliźniakach i nie tylko. Piśnij że coś!