W tym roku dekoracyjnie znowu poszliśmy w minimalizm.
Nawet nie ma na naszej ścianie choinki 2D, o pełnowymiarowej nie wspominając!
Cieszymy się świerczkami i jałowcami zewnętrznymi i to nam w zupełności wystarcza.
Kolędy rozbrzmiewają, Bóg się rodzi - oczywiście w asyście kota.
No bo niech mi kto powie, że w stajence nie było kota!
Oczywiście, że był!
A było tak:
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoim stadem. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu; dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania».
To jest znany fragment Ewangelii św. Łukasza, a to ciąg dalszy, który nie pojawił się w Piśmie przez niedopatrzenie:
W tej samej okolicy przebywał również kot.
Niezależny, chodzący własnymi drogami i właśnie ta własna droga wypadła mu do ulubionej groty, którą ludziska wykorzystywali jako małą obórkę. Stały tam poczciwy lecz niezbyt bystry wół i rozgarnięty osioł. Zwierzętom nie wiodło się za dobrze, jak to w służbie człowieka, wiadomo. Wykorzystywane i poniewierane jak pokolenia wołów i osłów przed nimi i niestety po nich.
Kot to co innego. Kot nie służył! Nie żeby jego egzystencja była jakoś dużo lepsza, ale przynajmniej był WOLNY. Kot urozmaicał czasem żywot woła i osła opowieściami o swoich włóczęgach.
Dziś kot miał dobry dzień. Z domu, w którym świętowano wyrzucono gotowane rybie łby i wątpia oraz resztki pieczonych synogarlic. Wracał więc przyjemnie syty do groty, gdzie mógł się zwinąć na sianie w kamiennym żłobie i zasnąć spokojnie.
Jednak tej nocy zwierzęta w grocie nie były same. Była tam wymęczona podróżą i porodem kobieta, starszy mężczyzna i ich świeżo narodzone młode. Wylądowali w stajence, bo w domu nie było dla niech miejsca.
No oczywiście, że nie było! Dom, szumnie zwany przez kolejne wieki gospodą, był jednoizbową, kamienną chatką, w której gospodarze z potomstwem sypiali upchnięci niczym ryby w beczce.
A grota dla zwierząt powstała przez wybranie kamieni na budowę tej "gospody". O dodatkowych osobach na tych metrażach mowy być nie mogło. Do tego kobieta rodząca i w połogu! Obraza Boska!
Kot otarł się o nogi zmęczonej kobiety i zamruczał przyjaźnie. Nie było reakcji - ani dobrej ani złej - czyli sytuacja sprzyjała. Zgrabnie wskoczył na brzeg żłobu i ocenił sytuację. Ludzkie młode było małe, pachniało mlekiem, trochę kwiliło, trochę skrzeczało, ale nie zajmowało zbyt wiele miejsca.
To dobrze.
Kot był w dobrym humorze i uznał łaskawie, że może się podzielić swoim żłobem i sianem z ludzkim młodym. A na pewno nie zamierzał rezygnować ze swojej wygodnej miejscówki. (Wół i osioł nie miały wiele do gadania w kwestii zajęcia żłobu przez bobasa - wiadomo, ludzie zrobią, co zechcą).
Kot umościł się koło dzieciaka, zrobiło mu się ciepło i zaczął mruczeć. Dziecko się uspokoiło i też zapadło w spokojną drzemkę.
Ach jaki mądry ten kot! - zachwyciła się kobieta i pogłaskała kota - Ululał małego do snu.
Przyszli pasterze, narobili rabanu i mały się wybudził. Teraz w środku nocy zrobiło się już naprawdę nieprzyjemnie zimno i mały znowu zaczął kwilić. Obudzony kot otworzył zniesmaczony jedno oko. Podniósł się, wyprężył, podreptał w miejscu i ułożył wygodniej, wtulając w dziecko. Zawsze to trochę cieplej.
O jaki mądry kot! Jak on ogrzewa dzieciaka własnym ciałem! - zachwycił się jeden z pasterzy i położył przed pyszczkiem kota kawałeczek sera owczego.
Tak było, jest i będzie, że ludzie wynagradzają kota, za to, że wydaje im się, że kot coś dla nich robi. Z myślą o ich szczęściu i wygodzie. No cóż, kot jest w stanie znieść taki stan rzeczy pod warunkiem, że należna mu nagroda będzie zadowalająco sowita :)
To wszystko najświąteczniejsze może wyglądać na przykład tak:
Jeśli ktoś po Świętach nadal będzie czuł niedosyt ryb, Joja chętnie temu zaradzi. Przed Świętami Joja zintensyfikowała dostarczanie nam świeżych ryb.
Oczywiście cieszymy się, że są złote, jednak ich stan nie sprzyja spełnianiu życzeń :)
Wreszcie ktoś napisał, jak było naprawdę. Bo niby gdzie był kot?
OdpowiedzUsuńWszystkiego najnajświąteczniejszego i najnoworocznego Psie Drogi z całą Twą psią i kocia watahą!
Dziekuję za życzenia. Niech sie nam darzy w domu i zagrodzie.
A à propos stajenki, mam już 3 maleńkie owieczki i 1 baranka z białą grzywką.
Rogata, nie kuś! Bo miałabym chęć wskoczyć w samochód i przyjechać pogłaskać! Nie Ciebie, rzecz jasna ;) Ciebie to werbalnie.
UsuńBo koty są zawsze i wszędzie.
OdpowiedzUsuńTo mówię ja, od paru miesięcy kociara!
Neofita w temacie ale mocno zaangażowana:)
Serdecznie i świątecznie pozdrawiam a wraz ze mną dwie burczące, małe buraski i jeden pies :)
Ha, ha, ha! Potwierdzam - koty zawsze i wszędzie! I to mówię ja - psiara od ćwierć wieku, ale i tak nie tak bardzo jak kociara od dwóch lat ;)
UsuńŚciskamy Was wszystkich!
Buziaki i głaski, gdzie popadnie :)
UsuńDobroci na Święta dla całej PsioSwetrowej rodzinki :-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Po prawdzie najwięcej "dobroci" tośma pożarli ;) ale inne dobroci zostały mam nadzieję i będą z nami na poŚwięta :D
UsuńDobrze że to ktoś kto nie miał charakteru Felicjana dzielił ten żłóbek ze Wzgardzonym Okrytym Chwałą. Felicjanocharakteropodobny mógłby wygryźć Najjaśniejszość ze żłóbka i jeszcze udawać że Najjaśniejszość to sama się o wygryzienie napraszała.;-)
OdpowiedzUsuńBuniole świąteczne
Tabs
Najjaśniejszość niewątpliwie się napraszała. No może nie w pierwszej dobie życia, ale potem. Przecież to dziecko było - kolki, ząbkowanie, biegunki, gorączki, wysypki, owsiki i inne przypadłości wieku dziecięcego. Czy ktoś wierzy we Wzgardzoną Boskość czy nie, ale to się historycznie działo naprawdę. Zawsze staję w zadziwieniu wewnętrznym, jak do mnie ta prosta prawda dociera. Ileż rozterek musiała mieć Maryja wychowując Boga a jednak człowieka. Z bólem brzucha i katarem, obtłuczonymi kolanami i dzikimi zabawami z kolegami. Żeby potem pociągnąć ludzi za sobą, musiał wcześniej wykazywać cechy przywódcze i charakter. Bardzo skąpe, apokryficzne źródła mówią, że w okresie dziecięctwa to Jezusek balsamem na matczyne serce nie był. To zwykły dzieciak był. I nie ma co się dziwić Felicjanowi. Boskość czy nie, uczciwy kot musi zadbać o swoje ciepłe, wygodne miejsce do spania ;)
Usuńależ mi się ta pominięta część opowieści podoba! :)
OdpowiedzUsuńJoja robotna bardzo, chociaż w czasie Świąt może odpoczęła? ;)
na Wesołych Świąt już za późno ale pora na Szczęśliwego Nowego Roku! dla całej Waszej rodziny dwu i czteronożnej :)
Wesołych poŚwiąt też chętnie przyjmiemy i odwzajemnimy ;)
UsuńW czasie Świąt Joja przerzuciła się na karpie w galarecie, głośno się ich domagając :D
Siada, patrzy z wyrzutem na jedzącego i zaczyna koncert: Mia-łaaaaaa-łauuuuuuuuuuuł!
Szczęśliwości wszelkiej w Nowym Roku Ci życzymy!
Och, Psie w Swetrze, Nowy Ewangelisto ;) w przyjemnością, dzięki Tobie pozostaję w świątecznej, rozmarzonej atmosferze, i dziękuję serdecznie :) I poświąteczne życzenia ślę, niech będzie cudnie przez cały rok !
OdpowiedzUsuńKwa...
Beatko, to są słowa natchnione! Ja to normalnie zobaczyłam, gdy Burasek zaczęła się czochrać o naszą szopkę ;)
UsuńAno natchnione zatem :)
UsuńCiepło tu:-) Ściskam mocno i przesyłam moc dobrych życzeń dla wszystkich, bez wyjątku.
OdpowiedzUsuńO! Pieprzu! Witaj! Rozgość się, ogrzej! :D
UsuńOdściskujemy. Wszyscy odściskujemy! :)))))
Tylko pamiętaj, że pierwsza zaczęłaś i nie narzekaj, że koty bez manicure a psom się przytyło ;]
Jestem, uf. Wpadam zdyszana, ale całuję w oba poliki, to znaczy w dwadzieścia polików, eeeeee, tracę rachubę! Niech wszystkie poliki się ustawią w rządku, dokonam cąłuśnego obrządku!
OdpowiedzUsuńA teraz uruchom wyobraźnię - każdy obcałowany oddaje całus dubeltowo! I co Ty na to? ;)
UsuńKot musial byc, oczywiscie, jak to tak bez kota.
OdpowiedzUsuńAle ale: widze tam pomelo. Ja tez sobie kupilam, takie wielkosci pilki plazowej. żerowalam na nim trzy dni, jak wilk na upolowanym bizonie :)))
Bez kota się nie liczy ;)
UsuńPomelo! Też kilka dni 2-3 mi schodzi na jedno, a jestem przy drugim. Lubię.
Piękna choinka i piękna opowieść:)
OdpowiedzUsuńDzięki Frajda!
UsuńZ roku na rok choinka nam się kurczy :) Niedługo dojdziemy do trzech igieł jedliny na krzyż.
No dobra, a co z psem? Z psami wszystkimi? Nieudomowione jeszcze były, czy jak?
OdpowiedzUsuńNajserdeczniejsze na Nowy Rok!
No jak to co! Były! Z pastuszkami przyszły do groty. Jak byłam mała, w naszym kościele była śliczna szopka ze starymi gipsowymi figurkami i była tam figura pastuszka z takim małym biszkoptowym psem, kundelkiem przy nodze. I czasami w szopkach widywałam właśnie psy pasterskie, towarzyszące pasterzom, a kota nigdy. Nikt nie wpadł na pomysł, że kota zwiniętego w precel trzeba umieścić w żłóbku!
UsuńNajlepszego Gaja! :)
Psie, gwarantuje, zw juz sie urodzil... ;). Co tam u Was? Wierze, ze czasu nie starcza, ale nie trzymaj czytaczy w napieciu, bo to grozi rozpukiem ;).
OdpowiedzUsuńWychodząc na przeciw oczekiwaniom już się poprawiłam :)
OdpowiedzUsuń