sobota, 2 listopada 2019

Gucio prześliczny!




Gucio jest pięknym, półrocznym kocurkiem, który trafił do mnie „na oswojenie” z piwnic jednego z wrocławskich osiedli. Miejsce to dla kotów nie jest bezpieczne, bo akurat tam brakuje wolontariuszy, którzy ogarnęliby sterylizację, koty się mnożą, a to przeszkadza mieszkańcom. A stąd już blisko, by jakiś samozwańczy miłośnik porządku w piwnicy wziął się za sprawę kocią po swojemu, po głupiemu, po ludzku okrutnie.
Gucio jednak, choć dostał milutkie imię na zachętę, ani myślał się oswajać. Siedział z uszami położonymi na bok, miną „aj-kill-ju!” i syczał. A próby dotknięcia ucinał waląc pazurami.


(Zdjęcia kiepskie, bo robione zoomem w telefonie. Nos sobie Gucio rozwalił o klatkę, w której siedział po odłowieniu zanim trafił do mnie. Teraz nosek jest już piękny i gładki!)






Zapadła decyzja, że wobec niechęci Gucia do oswajania, po kastracji i zaszczepieniu Gucio zostanie u mnie jako kot zewnętrzny, opcjonalnie wchodzący. Martwiła mnie tylko pora roku i fakt, że Gucio terenu zupełnie nie zna, a poznawanie nowej okolicy i innych dzikich kotów odbędzie się w warunkach jesienno-zimowych.  Ale do czasu kastracji i szczepień Gucio został umieszczony w kocim pokoju i mogłam sobie Gucia poobserwować, pobyć z nim i pogadać.

No i ja się początkowo dałam na to wszystko nabrać! Na to syczenie i aj-kill-ju. A Gucio po prostu jest cykor. Jest to chodzący rudy kłębek strachu. Kiedy jest przerażony, broni się, kuli, przewraca na grzbiet i wali pazurami - nie gryzie nigdy!
Niestety runął mój plan wypuszczenia Gucia na mój teren. Gucio boi się dosłownie wszystkiego! Odgłosu jadących samochodów (to akurat świetnie!), głosów dzieci idących do szkoły, czy sąsiadów rozmawiających w ogrodzie, Gucio boi się nawet skrzeczących sójek! Więc czort wie, gdzie by Gucio uciekł i zaszył się z tego strachu. A tu już listopad i temperatury takim cykorom nie sprzyjają :(
Ale Gucio jest ciekawski. Owszem, przy człowieku chowa się do pudła, ale całe wieczory słyszymy, jak szaleje z zabawkami. Piszczą piszczące myszy, turlają się piłeczki, fruwają budki i tunele. Rano znajduję drobne fanty poupychane pod nakryciem kanapy, pod dywanikiem lub w domku Gucia. Pomalutku zaczęliśmy się bawić wędeczką i myszą na sznurku. Jak się Gucio zapomni, to biega i skacze po całym pokoju i w ogóle mu nie przeszkadza, że to człowiek trzyma drugi koniec sznurka czy patyczka. Kiedy Gucio już pęka z podniecenia i radości, biegnie do swojej budki, ugniata łapkami poduchę i mruczy radośnie.









(Jak wlezę do tunelu, to mnie nie zobaczy i podejdę ją cichcem!)










A następnego dnia znowu zaczynamy od początku, czyli od syczącego Gucia w pudełku, ech.
I tu właśnie mój dom wyczerpał swoje możliwości oswojenia Gucia. Bo ja mogę z Guciem posiedzieć tak godzinkę dziennie w jego pokoju. Mój dom jest domem niekontrolowanie wychodzącym – to oznacza, że koty wchodzą i wychodzą przez system klapek, kiedy chcą. Dlatego nie mogę wypuścić Gucia na dom, bo wyjdzie, ale czy znajdzie w sobie odwagę żeby wejść?
Jest ciekawy innych zwierząt, ale się ich bardzo boi. Kiedy zabrałam Gucia na szczepienie, wzięłam jeszcze ze sobą Tuśka i Jojo. Dwoje starych kocich wyjadaczy, co to zupełnie nie zamierzali cierpieć w milczeniu i darli sznupy przez całą drogę w tę i nazad, jak i również u weta. Po powrocie do domu myślałam, że Gucio nie żyje! Że po szczepieniu dostał wstrząsu anafilaktycznego. A to był wstrząs psychiczny. Gucio siedział wbity w sam koniec kontenerka, nieruchomy, z oczami wielkimi jak spodki. PRZERAŻONY!
Gucio jest po prostu kotkiem bardzo wrażliwym i dlatego szukamy dla Gucia bardzo szczególnego domu, w którym będzie miał częsty kontakt z człowiekiem, bo będzie ludzi widział i słyszał, ale który pozwoli Guciowi się oswoić w jego, guciowym tempie. Może to być dom tymczasowy, a najlepiej żeby był już stały.
Dom musi być doświadczony, bezpieczny dla kotów i spokojny. Bez małych dzieci i dużej ilości zwierząt. (W małym mieszkaniu stado 10 kotów wpędzi Gucia w depresję i zapewne Gucio latami nie wyjdzie z pudła lub szafy) Gucio może być jedynakiem, pod warunkiem, że personel Gucia zaakceptuje fakt, że ma kota tylko do oglądania (a sami przyznacie, że jest co oglądać!), a nie do głaskania. Jestem przekonana, że to się kiedyś zmieni, ale podejście do człowieka musi być decyzją Gucia i nie wiemy ile czasu mu to zajmie. Docelowo Gucio może być kotem wychodzącym, ale myślę, że próby wypuszczania Gucia można będzie podjąć dopiero wiosną/latem, kiedy poczuje się bezpiecznie u siebie. No i przestrzeń do wychodzenia musi być zabezpieczona, żeby Gucio ze strachu gdzieś nie zwiał i sobie krzywdy nie zrobił.
Gucio jest odrobaczony, wykastrowany, zaszczepiony (drugie szczepienie 21. listopada) i ma książeczkę. Pięknie korzysta z kuwety.
Komu pięknego Gucia, komu?!
Zainteresowanych proszę o kontakt mailowy: pieswswetrze@gmail.com

24 komentarze:

  1. Chyba miał wśród przodków jakiegoś artystę art deco - te plamy jakieś takie obłe :-)
    Śliczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrutek zbezczelniał, dziefczynki go po swojemu socjalizują i mrutanie jest tylko kiedy madka bardzo się prosi. A jak przychodzi Epuzer to nic ani nikt się nie liczy, madka może sobie ćwierkać do woli! Gutek mógłby u nas zejść ze stresu, bo towarzystwo takie à la Opera za Trzy Grosze. Po mojemu to Gutek musi mieć domek niewychodzący i kogoś kto ma dużo cierpliwości i potrafi zrozumieć że szafa to jest odpowiednie schowanko kiedy kotu cóś nie tego. Myślę że skoro on udeptuje to jest na najlepszej drodze do oswojenia, może z czasem poczuje że godzinka to za mało i sam się będzie pchał do kontaktu. Cóś jak Wasyl Dżizaasa. A w ogóle to on jest przepiękny! :-) Mogę spokojnie to napisać bo leżący za mła Mrutek nieczytaty ( choć może niesłusznie się obawiam bo Mrutek nie jest zazdrosny o kontakty madki z inszymi kotami, natomiast za konkurencję uważa ludzi ). Buniolujemy Was. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrutek też jest przepiękny! Ile ja bym dała, żeby Gucio miał choć 1/3 odwagi i bezpośredniości w obyciu Mrutka!
      Właśnie to udeptywanie wlało otuchę w me serce i dało nadzieję na lepszą przyszłość Gucia. Zapewne scenariusz będzie następujący: najpierw Gucio w nocy wpakuje się personelowi do łóżka i będzie z ludziem spał, a potem się ludź zorientuje, że nie jest sam w łóżku. Tak było z Kapslem i Sprzączką. Śpią ze mną i tylko ja mogę je pogłaskać, przed chłopakami moimi wieją, a przynajmniej trzymają metrowy dystans. Tyle tylko, że moje bure dzikusy świetnie sobie dają radę w szerokim świecie, a Gutek absolutnie NIE! Albo się gdzieś zaszyje i ze strachu i paniki padnie z głodu, albo uciekając na oślep zrobi sobie krzywdę. Cholerny wrażliwiec! Gucio będzie dla kogoś po równo radością i zgryzotą, bo trzeba będzie baczyć na guciową delikatną psychikę.

      Usuń
    2. Mrutek to urodzony pan na włościach, boszsz... jak on kocha Podwórko i Alcatraz! No i mrutkizm czyli otwarcie jeśli chodzi o inne stworzenia. Myślę że Gustao to był głównie zapiwnicowany i świat jako taki go po prostu przeraża. Udeptywanie oznacza że teraz jest OK i on jest u siebie, następny etap wyrko. Może wychynie z domu za jakieś pół roku ale będzie się trzymał domu ( do czasu bo świat kusi ). A co do tego że kociambry wieją przed chłopakami - madka jest tylko jedna! ;-)

      Usuń
    3. Mrut to urodzony optymista z sercem na łapie :) To Gustaw dokładnie odwrotnie :(
      Żeby tylko dom się dla niego znalazł szybko, bo niestety - następny etap to deprecha zamkniętego w pokoju samotnego kota, a co za tym idzie moja deprecha po całości. Naprawdę jestem teraz w kropce, bo nic więcej nie mogę zrobić.

      Usuń
    4. Dziś jeszcze raz przejrzałam zdjęcia Gutiego i doszłam do wniosku że widać na nich jak on się zmienia w kota oswojonego. Ten pomysł z salonem jest dobry, może rzeczywiście Gutkowi zrobią dobrze na jestestwo insze, odpowiednio ułożone koty. W przypadku Mrutiego wystarczył miesiąc coby się wziął i poczuł domownikiem zasiedziałym , bardzo wrażliwy Gustao będzie potrzebował więcej czasu ale spoko - już ma opanowane jedno pomieszczenie i wie że po drugiej stronie wędki nie ma wroga. To przeca bardzo dużo jak na kota który całe życie spędził w piwnicy ( a nie jak Mruti w dobrym DT w którym w dodatku usiłowała zarządzać ). :-)
      U mła dziś z rana była awanturka o ubitą myszkę, niby wygrał Mrutek ale Sztaflik tak zacisnęła pyszczek na zdobyczy że oboje stali face to face w stuporze. Mła musiała huknąć na towarzycho coby zdobycz odebrać ( niestety szybsza była Szpagetka, która ją porwała i uciekła przez otwarte okno ). Sztaflik i Mrut o tę niespodziewankę dla Szpagetki mieli rzecz jasna pretensje do madki. No tak , mła wina bardzo ciężka. ;-)

      Usuń
    5. Ha, ha, ha! Tylko skąd ja wezmę odpowiednio ułożone koty? Bo chyba nie myślisz o moich półdzikich zakapiorach? Przecież jak one wyczują jego strach, obsiądą kołem klatkę z minami "aj-kill-ju!" i zaczną oblizywać swoje wredne pyski i demonstracyjnie ostrzyć pazury o resztki dywanu!
      Mruti jest dokładnie z tego osiedla i takich samych piwnic, ale został z nich wyłuskany w wieku młodszym, no i Mruti to król świata! Przecież rzucił się do wylewnych powitań Dżizaasa z przyległościami, choć ich pierwszy raz w życiu na oczy widział i sam, krokiem defiladowym, wlazł do kontenerka, bo wlezie wszędzie i sprawdzi wszystko z ciekawości, a nie żeby się gdzieś zaszyć ze strachu. Mruti może się co najwyżej wkurzyć solidnie, ale nie bać!
      U mnie ostatnio był pod stołem kuchennym sparing Tuśka z Pyzą. Pyza użarła Tuśka w pysk, zahaczając zębem zdrowo o jego nos u nasady - tuż przy oku i drugim kłem trafiła w miękkie pod brodą, Tusiek solidnie naprał Pyzę pazurami po mordzie, cudem omijając oczy. Nadmienię, że poszło im o kurczaka, któren leżał na talerzu. Talerz stał na stole rychtyk przed moją paszczą i łudziłam się naiwnie, że tenże kurczak jest ciągle jeszcze MOIM OBIADEM! Czy naprawdę uważasz, że moje stado świecić może Gustawowi przykładem manier?

      Usuń
  3. Przepiękny kot! Aż mi serce drgnęło, jak przeczytałam post :( niestety z moimi kociakami mamy dom wariatów, więc to kiepskie miejsce dla Gucia, szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę nie wiemy jak się zachowa w obecności innych kotów. Jak się szczepienie "uleży" planujemy przenieść go na próbę do klatki kenelowej w salonie, żeby w kontrolowanych warunkach poznał stado. Ciekawy jest, ale potrafi również umierać ze strachu. Niewykluczone, że z drugim spokojnym kotem oswajanie i socjalizacja pójdą łatwiej.

      Usuń
  4. Jaki on jest śliczny! Jeden z piękniejszych kotów jakie widziałam. Niestety nie dla mnie... Z kotożernym psem w domu nie ma miejsca na kota. Zresztą my już jednego kota mamy, tyle że gumnowego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przecudny rudasek , marmurkowy ♥
    Oby znalazł dobry , cierpliwy domek !

    OdpowiedzUsuń
  6. Udostępniam gdzie się da! Oby oby domek się znalazł!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest śliczny, na pewno ktoś go przygarnie. Pieprz i Sól nadal mieszkają na zewnątrz, wchodzą do domu, ale jak próbuję zamknąć okno jest katastrofa. Walą głową w szybę. Odkryłam, że nocują w... wędzarni. Wędzarnia nie jest czynna ale jest dobrym schronieniem, wchodzą od strony paleniska przez rurę do komory. Tam jest sucho i zacisznie. Wyłożymy jeszcze ścianki styropianem i wyścielimy słomą ( na razie są stare swetry). Pieprz nadal nie daje się dotknąć i trzyma się na uboczu. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest śliczny! Tak jak Sól i Pieprz - piękności niesamowite!
      No i Gucio byłby tak samo szczęśliwy jak Pieprz i Sól na wolności, tylko pierwszy okres poznawania okolicy i sąsiadów byłby bardzo trudny i dla Gucia niebezpieczny. Zwłaszcza gdy zima idzie. Dla takich kotów jak Pieprz, Gucio czy mój Kapsel taka kontrolowana i dokarmiana wolność na terenie, który znają od urodzenia jest wyjściem optymalnym. Ale cóż, Gucio nie może wrócić skąd przyszedł. Skoro Kapsel zrobił postępy i śpi w domu, a często ze mną w łóżku (z chłopakami to nawet w jednym pomieszczeniu nie wytrzyma i zwiewa), to i Twój Pieprz pewnie się przełamie z wiekiem i temperaturami i Gucio, jak trafi do właściwych ludzi. Ci koci chłopcy są tacy piękni, że wystarczy na nich się gapić do woli - nie trzeba kota zaraz w rękach miętosić :) Gucio od dwóch dni poczynił olbrzymie postępy - łazi przy mnie po pokoju i jakby mniej nerwowo zwiewa, jak coś szurnie :)
      Serdeczności i uściski!

      Usuń
  8. Normalnie, oniemiałam. Taka piękność nieziemska wręcz. Chciałbym takiego Gucia, chciała. Ale nie dam rady przygarnąć kolejnego sierściucha. Ale boski jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego adopcja spędza mi sen z powiek! Tak trudno znaleźć dobry dom dla kota, a jeszcze tak specyficznego kota! :(

      Usuń
  9. Matko, jaki on śliczny i jaki bidny! Też mam na garnuszku kocią bidę, ale jest gutkowym przeciwieństwem - to puchata, mrucząca i tuląca się pieszczoszka. I nikt jej nie chce:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam o Twojej kocinie -jest PRZEPIĘKNIASTA! Bymbrała! A Gucia chcą, chcą ale tylko dla jego urody, czyli ludzie, którzy nie podchodzą do tego poważnie :(
      Gustawo jest trudnym kotem, ale jak się oswoi będzie to olbrzymią nagrodą dla personelu.
      Ostatnio spotkałam znajomą, a ta mi z oczami błyszczącymi jak gwiazdy i bananem od ucha do ucha oznajmiła, że jej kotka Balbina ostatnio wskoczyła jej na kolana!!!!! Po ilu latach? - się zapytam. A ona mi z jeszcze większym bananem i jeszcze bardziej lśniącymi oczami, które zwilgotniały jak u sarny i wzruszonym głosem oznajmia
      -Po SIEDMIU!
      Fakt, pierwsze dwa lata Balbina polowała na Agatę i gryzła ją po nogach, a na każde stuknięcie chowała się pod łóżko...
      Tylko gdzie ja taką drugą oszołomkę znajdę dla Gucia?!

      Usuń
  10. Ło matuluuuu..... ALe piękne futro!! Mam już 4 koty (i amstaffkę ze schroniska) i jak przygarnę kolejnego kota to mi samej grozi eksmisja na bruk.

    OdpowiedzUsuń