czwartek, 5 grudnia 2024

Frędzel się zadomowił, Sprzączki już z nami nie ma...

Tradycyjnie nowy post zaczynamy w miejscu, gdzie skończył się poprzedni, choć znowu musicie mi kochani PT Blogoczytacze wybaczyć, że post był pisany na raty, ale mój niedoczas przyspieszył przeokrutnie i jeśli nie zwolni, to ja w końcu wypadnę na jakimś zakręcie...

Na ogrzanie jestestwa  gdy listopadowe mokre zimno wciska się za kołnierz najpierw trochę zdjęć Kluski/Figi z nowego domu. Ta to się umiała ustawić!  Ale faktem jest, że miała wybitne szczęście trafiając na spokojnego Gacusia, który tak cierpliwie daje jej wsparcie.