wtorek, 17 listopada 2015

Taki kot to może człowieka wykończyć!

Ano może.
Przylezie takie małe kocie dziecko w zimną noc październikową za Tofikiem, wtarabani się po schodach na 10. piętro, chwyci całą rodzinę pazurami za serce, uwiedzie spojrzeniem złotych ślepi, rozkocha w sobie zmysłowym Mrauuu i co?!

I weźmie i się rozchoruje, i dostanie gorączki 41 stopni z kreskami, i straci apetyt, i będzie się przewracać, bo łapki sztywne, i będzie miało biegunkę, i będzie leżało bezwładnie i się przez ręce przelewało! Bo jak to? Rano wszystko dobrze i kot rzuca się na żarełko i się bawi, i biega, i skacze, i demoluje, a wieczorem nawet łebka nie ma siły podnieść?



A ty co człowieku?! Ano serce ci krwawić będzie, łzy jak grochy i smarki ci kapać będą, i w ciemną noc po ratunek polecisz 20 kilometrów, a wyobraźnia będzie podsuwała obrazy, jak to idziesz spać, a następnego dnia rano znajdujesz zwłoki ukochanego zwierzaka.
Tak, psze Państwa szanownego, tak właśnie Mambiszon testował nasze uczucia wieczorem 10. listopada. Bo Mambuś dostała w ramach becikowego wirusa Calici.

Teraz już z Mambulcem wszystko ok, oprócz drobnego szczegółu, że koty mnie znienawidziły. Oba.

Po pierwsze za próbę odizolowania zdrowej Burej od chorej Mamby, co absolutnie nie miało racji bytu. Chora Mamba leżała na kaflach po jednej stronie zamkniętych drzwi, błagalnie gapiąc się w klamkę. Zdowa Bura biegała po mieszkaniu, szukając Mamby i drąc się rzewnie, a głośno.
Doszliśmy do wniosku, że dalsza izolacja nie ma sensu, bo jeśli Bura miałaby się zarazić, to już miała po temu setki okazji, a duchowe cierpienia kotów nie poprawią ich stanu. Za to Bura, choć połowę mniejsza, pielęgnowała Mambę w chorobie.

Po drugie za zastrzyki podskórne. Dzień po zachorowaniu Mamby, Burą sczyściło - słownie raz i mogły być tego inne przyczyny niż wirus od Mamby, ale jednak. No i obie panny biorą antybiotyk i to ja naruszam ich powłoki cielesne. One za to zębami i pazurami naruszają powłoki cielesne, trzymającego je Mężczyzny.

Cóż, życie nie jest pluszowe, Pusiu.













11. listopada Kreska skończyła 11 lat. Dużo zdrowia Kreska! Góry pysznego żarcia, bez obaw, że Ci pójdzie w boczki i obciąży stawy! :)))

Oczywiście, że świętowaliśmy. Samymi frykasami i kaszanką też.
Właśnie dlatego, że jest cudownie niezdrowa, a przy okazji wypchana kawałkami podrobów ;)
Bo co to za frajda świętować własne urodziny zdrowymi przekąskami?

Kreska z Halinką.
(nieskromnie się pochwalę, że osobiście przerabiałam bluzę > Oli < na halinkowe wdzianko :)

Kreska i Halina
Halina i Kreska


12. listopada minął rok mojego blogowania i wiecie co - spodobało mi się :) A najbardziej mnie cieszy, że Was wszystkich poznałam, że jesteście, zaglądacie, zostawiacie miłe słowa w komentarzach, że via blogi mogę wpadać do Was w odwiedziny. To najmilsza część tego przedsięwzięcia. Także wiecie, no. DZIĘKI!!!

13. listopada minął miesiąc odkąd wprowadziła się do nas Mamba. Jakoś nie możemy sobie teraz przypomnieć, jak wyglądało nasze życie przed 13. października... ;)


20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Osobiście też nie miałabym nic przeciw :)
      Zazdrość mnie zżera z rana, gdy ja muszę odpalać wrotki do pracy, a w koszyczkach lub na poduchach śpią nażarte już śniadaniem koty, w łóżku byczą się wybiegane po spacerze i nażarte sucze, a Mężczyzna - wciąż na zwolnieniu - przewraca się na drugi bok i naciąga kołdrę na głowę... ech dolo, moja dolo...

      Usuń
    2. Biedne suczki muszą czekać całą noc aż Ty wyjdziesz rano i zwolnisz łóżko?! Oburzające! ;-)

      Usuń
    3. Hmm... byłabym wdzięczna, gdyby zechciały poczekać do rana... ;)

      Usuń
  2. Jak to nie jest pluszowe, jak jest??? Czy wszystko już dobrze? Z kotmi? Boszszsz, te koszyczki, podusie RAZEM. Aż mi w oczach zmętniało.
    Moja sucz też miała takie wdzianko, tylko żółte. I drugie, cieplejsze, z golfem, takie "sól i pieprz" (lubiłam ten sweter, ale cusz...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kotmi ok :) Dzięki!
      Halinka ma jeszcze taki ciepły, zimowy sweterek w góralsko-norweskie wzorki. Będzie w którymś następnym poście.

      Usuń
  3. Wszystkiego najlepszego dla każdego z Was z osobna ♥
    Blogu Twemu jeszcze 99 lat! Toż to zodiakalny skorpion!
    Całusy!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, dziękujemy! :)))
      99 lat? Czyli że co? Że bloga, jak inne dobra, należy w spadku zapisać? ;)
      Buziaki!!!!!!!!!!!! :D

      Usuń
  4. Zatem moc pluszu, kaszanki po uszy i szczęścia wszystkim mieszkańcom tego bloga życzę.
    Skosztowałam urodzinowego jadła (troszku) bo lubię. ;-) Dobra kaszanka nie jest zła.
    Ściskam i drapię za uszkami! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, czuję się również podrapana za uszkami ;)
      Dobra kaszanka jest bardzo dobra! A pieczona z jabłkami i majerankiem jest jeszcze lepsza!
      Odściskujemy! :D

      Usuń
  5. No to wszystkiego dobrego dla Was wszystkich i każdego z osobna :-)

    Zdjęcia kotów (i atmosfera nań) CU-DO-WNE, CUDOWNE! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy!!!

      Taaa.... Wiesz Buba, mniejsi duchem to nazywają kociokwikiem albo jeszcze dosadniej, a nie cudowną atmosferą pełnej chaty :)))

      Usuń
  6. Jak one się zaprzyjaźniły!! :) Co za radość! Wyzdrowieją, zaszczepicie i będzie spokój. Nno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo!
      Najlepszy był NNNŚ Wet.
      Roztoczył przede mną wizję kocich chorób wieku dziecięcego i innych ewentualnych problemów np. pokarmowych. To mnię wzięło na czarny humor i pytam się dobrego człowieka, czemu mi tego wszystkiego nie powiedział, jak byłam pierwszy raz z Mambą. Bo lepiej mi było dać ogłoszenie: oddam kota niż się dokacać. Na to on z szelmowsko złośliwym uśmiechem stwierdził: Nieeee! Bo gdzież by im było lepiej?!
      No to czekam, aż mi dzieci podrosną ;)

      Usuń
  7. Zaraz, zaraz, to ta kaszanka pieczona z jabłkami i majerankiem, z której mi sie w poniedzialek zwierzylas, to bylo dla pieska, tak? :) A czym raczyl piesek popic, merlotem, rieslingiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była powtórka kaszanki z 11 listopada, bo tamta nam wyjątkowo dobrze weszła. No i nie tylko dla pieska, bo u nas panuje demokracja kaszankowa, czyli bez dyskryminacji wszyscy wcinają ;)
      Eee... wstyd przyznać, że nie zadbałam o trunki...

      Usuń
    2. Ja osobiście to dziurawiec, bo wątroba swój pesel ma, a kaszaneczka dobra taka - treściwa :)

      Usuń
  8. Wiesz, że bez tych wszystkich "atrakcji" nudziłoby Ci się przeokrutnie, za dużo czasu byś miała i z tych nudów to jakieś głupoty zaczęły by Ci do głowy przychodzić typu poleżeć i odpocząć albo jeszcze jakąś lekturą się zainteresować i wziąć ją i przeczytać albo inne babskie fanaberie: fryzjer, manicury, pedicury a tak etat, gary, psy, koty, pranie, sprzątanie, szkoła Tofika i od razu kobieta wie jak chodzić, szkoda tylko że spać jednak od czasu do czasu trzeba bo tak by było 24h do wykorzystania a tu cholera ze 2-3 odchodzi na spanie
    U mnie źrą tylko gołom kiche bez jabkóf i mariankuf ale tyż bez żadnych fanaberii i my to mamy takom od znajomej baby ze wsi co to blondyna w poniedziałek po polu jeszcze lata a w piątek przetworzona jest u nas i do kichy jeszcze kiełbaska jest i żebereczka wędzone i polędwiczka i szyneczka prawdziwa (z tłuszczykiem - fuj) Alem się tu nachwaliła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa... święte słowa - wszystko dla zdrowia duchowego, żeby się we łbie nie przewracało. I fakt, spanie musi mi ostatnio wystarczyć za jedyną rozrywkę.
      Nooooo, Kochana! Takie kaszankie to grzech psuć dodatkami! ;) Oczywiście, że szyneczka z tłuszczykiem. Taka ze świni po joggingu straszliwie łykowata czegoś jest.
      Wiedział Pan Bóg, po co świnie stworzył! :D

      Usuń