piątek, 30 września 2016

Sweter :)




Zobaczyłam go w lumpeksiku i wiedziałam, że musi być mój!

Był fatalnie zrobiony. Zbyt ściśle. Fason nieodpowiedni zupełnie do tak ciężkiej włóczki. W efekcie sweter po nałożeniu dopasowywał się w biodrach, a niemiłosiernie rozciągał w ramionach, tak że spokojnie zmieściłby się w nim Pudzianowski.
Rękawy wisiały smętnie i ktoś jakimiś głupimi zaszewkami i szczypankami próbował go jednak przystosować do noszenia.

W zamierzeniu fason miał być "przy ciele" i w miejscach, gdzie absolutnie sobie tego nie życzyłam moje ciało było za bardzo "przy swetrze". A tam, gdzie mogłoby być nieco ściślej przez sweter otulone, dzianina do ciała nie miała powinowactwa.



Po prostu porażka nie sweter. Ale ta włóczka! Te kolory! Maliny, wrzosy i oliwki przyszarzałe na przejściu. Powyższe zdjęcie dobrze je oddaje.
Kupiłam za bezcen, wyprałam i od razu przystąpiłam do prucia w celu odzyskania cennego surowca :)

Odzyskałam.

W głowie miałam koncepcję co to ja mniej więcej bym chciała i co można zrobić, by tej włóczki nie zmarnować fasonem nieadekwatnym do jej charakteru.

Przestudiowałam w tym celu kilka uszparowanych czasopism swetrowych. Przekopałam bogate zasoby internetów. Dokonałam obliczeń, Przetrzepałam bloga Swetry Doroty, na dłużej zatrzymując się TUTU i TU i narzuciłam oczka na drut :)

W efekcie usztrykowałam sobie słiterek jak marzenie, w miłej formie luźnego namiociku, któren to ponętnie opływa ramiona (w noszeniu dekolt się rozciąga pod ciężarem), a poniżej ramion pozostawia dużą przestrzeń luźnych niedomówień ;)

W jeżynowych plenerach i wieczornym słoneczku słiterek wygląda tak:









I duma mą pierś rozpiera primo po pierwsze, że po n latach znowu chwyciłam za druty, primo po drugie, że zrobiłam pierwszy w swym życiu raglan i primo po trzecie, że ogarnęłam całą sprawę łącząc cztery części swetra na okrągło na drutach z żyłką. Tadam! Fanfary! Brawo ja!


No i nic mnie tak bardzo nie denerwuje jak nadmiar zbędnych opakowań - zwłaszcza dotyczy to produktów promocyjnych. Dodatkowe pudełka, folie, banderole, na które idą hektary lasu i folii polipropylenowej! A wszystko to razem potem ląduje w koszach na śmieci i na wysypiskach.
Dlatego zagotowałam się, gdy pewna firma spakowała kocie żarcie w promocji 400g + 400g gratis w tytki z foli, z zamkami błyskawicznymi. Ni to torby, ni to kosmetyczki, takie bukwico. I w tej formie dostałam 1,6 kg w dwóch tytkach.
Wyrzucić żal, bo środowisko cierpi, zastosowania temu znaleźć się nie da na poczekaniu, a upchnięte gdzieś na zaś zajmuje cenne miejsce.
Do czasu jak się okazało.
Otóż najbardziej w sztrykowaniu nie denerwowała mnie konieczność kilkakrotnego prucia i poprawek, ale uporczywe próby pomocy w dzierganiu ze strony Mamby i Burej.

No żesz qurna! Wydzieranie kłębków z chciwych łap, wyplątywanie futrzaków ze zwojów włóczki naprawdę może zniechęcić. Tu z pomocą przyszły te dziwne tytki.
Długo panny główkowały, jak się dostać do kłębków, które widziały przez folię, ale skończyło na szarpaniu jeno fragmentów nici :)



W tle oczywista poduchy autorstwa >>> Tosi <<<


38 komentarzy:

  1. Powiem tak: zaj....cie wyszło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w mych niskich progach! :)
      Przez grzeczność nie zaprzeczę ;)

      Usuń
  2. Aach! Miód malina, wrzos i oliwka! Cudny! Jakże się robi taki raglan?

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze na drutach umie. I to jak!? No luuudzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druty to mały pikuś ale szydełko to terra incognita :(
      Może kiedyś i szydełko uda mi się ogarnąć.
      Ale we władaniu piórem i tak nikt Ci Skorpionie nie dorówna :D

      Usuń
    2. Achjoj, Psie, mam czerwone policzki.

      Szydło opanujesz, bo jest jedno i krótsze :P. I to z jedną ręką związaną! Jest sto razy prostsze od drutów.

      Usuń
    3. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że szydełkiem to można se co najwyżej sprawnie oko wydłubać. Nic, absolutnie nic, co zrobiłam na szydełku nie trzymało linii - obojętne prostej czy krzywej, byle zamierzonej. Zaparłam się i zrobiłam sobie na szydełku szalik. Wyglądał jakby jeszcze na etapie produkcji mole go z boku ponadgryzały. Także tego no, na dzieła Jareckiej (a pamiętam, że i Tobie zdarzyło się coś dzierganego pokazać) gapię się z nabożnym podziwem. Jak ongiś w reklamie: a łyżka na to "Niemożliwe!"

      Usuń
  4. No brawo Ty! Resajkling pełnom gembom! I sweterek, i tytuszki! I uciecha kocia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Hana! Naprawdę jestem z siebie dumna, a dzierganie sprawiło mi ogromną frajdę. Kotom też ;)

      Usuń
  5. Ale że spruć się udało i odzyskać i tak dokładnie wystarczyło? Dla mnie magia! Kolory przecudne, sweter tyż !:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nawet jeszcze zostało, bo ktoś naprawdę sciubolił na za małych drutach. Na moje oko nr 3. Przez co sweter był jak zbroja sztywny i ciężki. Zreszta widać na zdjęciu ten fason - idealny dla delikatnych moherów.
      Mój też jest dość ciężki, bo ta włóczka swoje waży, ale przynajmniej jest miło lejący :)

      Usuń
  6. PS. Tereska R. zniknęła wraz z kradzionymi zdjęciami. Dobre i to, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie FB zareagował i usunął konto, bo skargi były. Musiała przecież ten proceder uprawiać od dawna i wkurzyła wielu ludzi.
      Albo uciekła sama i teraz wypłakuje w kąciku swoją traumę związaną z niezrozumiałą dla niej falą "hejtu" ze strony takich nawiedzonych jak Ty :)
      Jakby na to nie patrzeć jest happy end! :D

      Usuń
  7. Ja nawet nie roumiem jak to jest ze z jednej wloczki wychodzi pasiasty sweter, wiec mawet nie pytam co to raglan. Pewnie jakies zaklecie.
    Ale sweter faaaajny,te kolory naprawde chwytaja za serce.

    A z opakowaniami mam tak samo! Strasznie mnie zlosci to rozpasanie, w kolko sie trabi o ochronie srodowiska, oszczedzniu surowcow, a i tak caly przemysl ma to w dupie, byle produkt bardziej blyszczal na sklepowej polce. O tych wszystkich drukowanych reklamach wyciaganch na kilogramy ze skrzynki na listy to nawet nie wspominajac. I stosy darmowych gazet regionalnych podrzucanych u nas kolo drzwi wejsciowych.

    Przetwarzajmy wiec :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włóczka jest pasiasta :) a raglan to te skosy od szyi do pachy miedzy górą rękawa a przodem i tyłem swetra :)

      Te tony zmarnowanego wszędzie papieru mnie dobijają! Nawet u nas w fabryce.
      Kandydaci na studia rejestrują sie elektronicznie, więc jak sie który nie dostanie można mu to wyświetlić jako komunikat na jego koncie - ale nie! Trzeba listem wysłać! I jak sie taki na przykład zarejestrował na pińć kierunków - bo co mu szkodzi, gdzieś sie dostanie - a dostał sie na jeden, to musieliśmy mu wysłać cztery listy odmowne! Oczywiście nikt takiej laurki nie przechowuje, o ile w ogóle przeczyta! Tylko szurnie do kosza. Żeby choć do pieca czy recyklingu... A komputery miały wszystko uprościć i oszczędzać papier... Ech.

      Usuń
    2. Tk, tak, pamietam te zachwyty nad oszczedzaniem papieru dzieki komputeryzacji :-)
      Bajki.

      Usuń
    3. Aha, a skoro raglany to jest to, co piszesz, to ja tez lubie. Tylko pojecia nie mialam, ze to ma w ogole jakas nazwe, hy hy. Koltun ze mnie welniany ;)

      Usuń
    4. Taaaa, przez drukarki i kserokopiarki to w ogóle mowy nie ma o oszczędności papieru. Jak kiedyś pani Lodzia z panią Krysią musiały wszystko wypisać odręcznie albo na maszynie to szło o 90% mniej papieru. Pamiętam te czasy, gdy panie na poczcie wszystko skrobały ręcznie i o dziwo wtedy szybciej to szło niż teraz, kiedy muszą najpierw uskutecznić tysiąc kliknięć w systemie i dokładnie to samo powpisywać w zeszyty.

      Usuń
    5. Kiedyś przyjdzie nam za to marnotrawstwo słono zapłacić i może dlatego wszelki recykling sprawia mi tyle przyjemności :)

      Usuń
  8. Super kolorki i świetny fason Ci wyszedł :-)) Też lubię raglany -)
    A pojemniczki po karmie promocyjnej wykorzystuję do przechowywania pasmanterii i rożnych takich. Przydatne ustrojstwo :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki amyszka :)
      Tak, Ty wykorzystasz na pasmanterię, ja na włóczkę i druty ale większość bezmyślnie wyrzuci i to na wysypisko, a nie do odpadów segregowanych :( Dlatego jestem przeciwniczką takich dodatkowych opakowań.

      Usuń
  9. Po pierwsze - bardzo się cieszę, że znowu często piszesz. Po drugie uprzejmie chciałabym zwrócić uwagę, że powyższy sweter powinien mieć sesję fotograficzną w jagodach, a nie jeżynach! ;-) Po trzecie - umiem na drutach robić kilometry szalików. Zwężanie i poszerzanie to magia. Czysta magia w wełnianej postaci. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze - uprzejmie informuję, że się zmobilizowałam i mam trochę zaległych postów kulinarnych, to je postaram się szybko wypuścić w świat - bo na czasie, no i mogę trochę czasu spędzić przed kompem, bo nie muszę tak często bywać u weta z chudobą :) Po drugie uprzejmie informuję, że stare torowisko - miejsce naszych psich spacerów, które jakimś cudem przetrwało Festung Breslau jest porośnięte jeżynami a nie jagodami. Najbliższe jagody mam na placyku targowym, ale sprzedawcy mogliby nie okazać zrozumienia... ;) Po trzecie spróbuj trochę poczarować. Założę się, że sztuki magiczne to Twoja specjalność, tylko jeszcze o tym nie wiesz! :D

      Usuń
  10. Aach! Miód malina, wrzos i oliwka! Cudny! Jakże się robi taki raglan?

    OdpowiedzUsuń
  11. Słiter urodny ( ostatnio kontemplułam żmijowaty słiter u Ewy Nordstjerny - widzę że melanż króluje ) i w kolorkach odpowiednich, dystyngowanie nienachalnych. Podziwiam bo u mnie z drutami kiepsko, jakbym nie zaczynała słitrowania to zawsze się z tego robią zwierzątka. Mam kangura, świnię z prosiakami a stado dzieci "po rodzinie" miało w czasach mojego drutowania Arkę Noego. Skrzywienie takie u mnie, więc druciki i szydełka zarzuciłam, podziwiam na innych, wyprostowanych, te dzianinkowe cuda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znowu się czegoś od Ciebie dowiedziałam, a właściwie trafiłam na bloga Ewy. Że mnie jeszcze tam nie było!
      Poka kangura i prosiaki! Arkę Noego podaruję, bo mój Tofik po siostrzenicach miał bociany na gnieździe i króliki, ale kangura i prosiąt nie mieliśmy :) Zwierzontka rzondzom!

      Usuń
    2. Najpierw muszę chałupę posprzątać, żeby sesję zrobić. Hym...tego...trochę potrwa, wszak ostatnio zajmowałam się ogrodem a koty się rządziły!

      Usuń
  12. zdolna bestyja z Ciebie, pięknie ten sweter wyszedł!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolory prześliczne! Ty zdolna bestio! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wszystkiego Gosiu, do wszystkiego! Aż strach się bać ;)

      Usuń
  14. Sweterek przecudnej urody :) Ciekawa, tasiemkowa (chyba) włóczka , to szkoda byłoby nie wykorzystać. Ja tez uczyłam się raglanów na blogu swetrydoroty :)
    A pies w swetrze gdzie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i witaj! Włoczka to taki sznurek z dzianiny czyli nie taka tradycyjna tasiemka. A pies jest mało fotogeniczny ;)

      Usuń