
W związku z kocimi sprawami zagęściły nam się telefony z Megi i tak oto dostąpiłam zaszczytu i otrzymałam zaproszenie na cud-miód spacer z drużyną Poszukiwaczy Roślin :)
(za co pragnę serdecznie podziękować!)
Przede wszystkim spotkałam cudownych ludzi, pozytywnie zakręconych roślinnie, posiadających olbrzymią wiedzę i rozliczne umiejętności. Nasłuchałam się o produkcji octów, mydeł i herbat, o jakich nawet filozofom się nie śniło! Naprawdę mam wrażenie, że z zapałem przerabiają każde zielsko na jakąś pychotę i chyba rzeczywiście tak jest. A jeśli nie to tylko dlatego, że ich motto brzmi: nie znasz chaszczy, nie pchaj do paszczy :D
I bardzo, bardzo miło spędziłam czas.
W botaniczne szczegóły wdawać się nie będę, bo Megi zrobi to zdecydowanie lepiej :) Fotograf też ze mnie nędzny, więc się nie będę wygłupiać.
Dość, że powiem, że byliśmy w Trestnie, a spacer był wzdłuż Odry. I mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane, choć muszę liczyć na zaproszenia via mail, bo uparcie nie posiadam FB.
Oczywiście sucze też z nami były. Jak również piękny, wielki, czarny terier rosyjski o wdzięcznym imieniu Ejty (czyt. Ej, ty!) - bardzo trafnym ;)
