Budzę się. Chcę, czy nie chcę - raczej nie chcę - ale się budzę. Jeszcze kilka łapek i gryzków w nos i karnie maszeruję brajlem do kuchni wydać pierwsze śniadanie moim zagłodzonym koteckom.
Najedzone koty odstawiają szaleństwa, by potem zalec na ciepłej kołdrze.
Godzinkę później osłabłe z głodu kociska zaczynają plądrować kuchnię, w poszukiwaniu jedzenia. Wszak puste brzuszki nie były napełniane już od tygodni, o czym świadczy wyrzut w oczach kota, wylizującego ozdobne nadruki z kocich miseczek, wstawionych do zlewu.
Nic w miseczce nie ma :( Trzeba szukać gdzie indziej, choć z głodu kot się na łapach słania.
O tu na pewno coś jest!
To w woreczku to sucha karma. Bleeee! Ale na półce... :)
Łagodna perswazja i personel wyda drugie śniadanie! Biedny, wygłodniały kot może wreszcie coś przekąsić. Niewiele, bo skąpią, ale zawsze coś.
Kropla w morzu potrzeb. Ale dobre choć tyle.
Kolejną godzinę później.
Teraz psy będą się opychać! Też coś! Po co im tyle żarcia dawać? Przecież Wet mówił, że są i tak trochę za puszyste. Lekarz wie, co mówi. Lekarza trzeba słuchać. Sorry Burki. To dla waszego dobra, żebyście za grube nie były.
Coś nie tylko dla miłośników opery i Rossiniego ;)
Koci Duet - nagranie nie najlepsze ale moje ulubione wykonanie.
Zgłaszam do TOZu!! Tak nie może być. Patrzeć na to nie można! Biedne, zagłodzono kotecki, buuuuuu
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak sobie pomyślałam, że to się skończy donosem do TOZu ;) Jeśli dostarczą mi pół tony karmu (może starczy do sylwestra) to nie mam nic przeciwko :)
Usuńcwana bestia z ciebie! :)
UsuńChodź do mnie głosować na imiona. :)
Matko, biedne, biedne kociska. Biedna Mamba, aż ją wyprężyło z głodu.
OdpowiedzUsuńTiaaaa... Mamba jest bardziej przedsiębiorcza w poszukiwaniu jedzenia, ale Bura to mistrzyni w działaniu - dlatego nie ma jej prawie na zdjęciach. Bura wkracza do akcji, gdy my próbujemy sobie zrobić i zjeść śniadanie. Ponieważ jedną ręką trzeba sobie szykować kanapki, a drugą trzymać wyrywającą się do kanapek Burą, rąk brakuje do robienia zdjęć. No i z tej prozaicznej przyczyny się Burej upiecze, bo jej złodziejski proceder nie zostanie uwieczniony :)
UsuńJa mysle ze Mamba chciala poczytac ksiazki kucharskie z pólki i sama wreszcie zaczac gotowac posilki godne podniebienia kota!
OdpowiedzUsuńNiech się spełni! Niechże kocisko rozwija kunszt kulinarny! Może i my się załapiemy na degustację :)
UsuńJeszcze trochę i dojdą do takiej wprawy, że same zaczną puszki otwierać...
OdpowiedzUsuńNa razie próbują z lodówką.
UsuńOstatnio otworzyłam drzwi lodówki, a obok mojego ucha, szybując niczym polatucha, przefrunęła Mamba i wylądowała zgrabnie na półce z serami.
Bura wykazuje mniej pomysłowości ale więcej determinacji. Jak już chwyci coś w zęby, to bez kija nie podchodź - warczy głośniej i bardziej zajadle niż Kreska. Nawet psy wtedy boją się podejść!
Nikt nie broni tych biednych, obżeranych przez wygimnastykowane koty, pieseczków ! ? Tak być nie może, zgaszam veto, żeby koty z psich misek kradły. Bo to jest KRADZIEŻ i niczym nie da się usprawiedliwić !!!
OdpowiedzUsuńWierz mi Beatko, psiego żarcia bronimy przed tymi żarłocznymi kotami z równym oddanie, co własnych kanapek! Możliwości żerne tych dwóch, w sumie jeszcze małych kociąt, mnie przerażają!
UsuńCo będzie na starość ( kotów) oczywiście? Moja suka stała się jeszcze bardziej zachłanna na jedzenie niż dawniej, jakby już jutro miała być wygnana na ulicę ;-]
UsuńJa się już boję, co będzie po ich sterylizacji. Z torbami nas puszczą te koty :)
UsuńPod warunkiem, że w torbach będzie jedzenie.
OdpowiedzUsuńMiał po kastracji nie dostać jedzenia przez trzy godziny. Żem jedzenie schowała, porządnie. Po przyjeździe z kliniki, zaczął szukać jedzenia, znalazł, zdziwieni dziwnymi odgłosami lecimy w ich kierunku a tam kocik wyrwał już spory kawałek opakowania kociego jedzenia i chrupki właśnie wyleciały wprost do pyszczka. :)
OdpowiedzUsuńI tak ma do tej pory, przyjeżdża świeże jedzonko, musimy się śpieszyć, bo on je otworzy pierwszy, wbijając z całej siły pazurki w siedmiokilowym opakowaniu i ono robi pyfff słychać radosne: - moje ci ono moje. :))
A jak nas oszukał przy kastracji, to cala opowieść, podlec spał i spał i spal trzy godziny a miał po półtorej góra dwóch się wybudzić. Ponieważ kocham tego kota nad nie wiem co, :) to były dziewczyny i uważne i bardzo staranne a on spał. Lekarka i asystentka patrzyły już lekko przerażone coś bąkając iż czasem się ...., wreszcie podniosłam podłe z kocyka i okazało się że oszust jeden udawał, świetnie wiedział gdzie jego kontenrek i pomaszerował doń, mogliśmy sobie z godzinę spokojnie zaoszczędzić. A jak spal nawet nie drgnął dotykany, za łapkę pociągany no dokładnie tak jak zaraz po kastracji. Aaaa nie powiedziałam? Myśmy go nie opuścili ani na chwilę, tkwiąc w klinice, dokładnie tak samo ja z sunią. :)
A jak im ta udręka głodówki dobrze wpływa na urodę!
OdpowiedzUsuńPo mnie to mają! Mi też głodówka zaokrągliła boczki :)))
UsuńKoty zmywają naczynia i sprzątają szafki w kuchni, a Ty jeszcze jesteś niezadowolona?! ;-)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy wilk w owczej skórze z Ciebie, Psie! Niby taka dobra dla zwierzątków, a tu proszę!
OdpowiedzUsuńWilk w swetrze z owczej wełny ;-)
UsuńNie rozumiem takich ludzi. Jak można patrzeć na to jak takie maleństwa słaniając się z głodu miauczą i są ZMUSZONE do podkradania jedzenia z misek piesów. To walka o życie przecież . Poza tym z dokumentacji zdjęciowej jasno wynika, że zaniedbania wobec kotów są też na innych polach. Ci ludzie zmuszają te małe biedne istotki do mycia garnków i sprzątania półek. Haniebne po prostu. Przecież jasno widać jak ich małe, spracowane kocie łapki omdlewają ze zmęczenia sięgając do półek, z jakim zaangażowaniem zlizują garnki. I pewnie jeszcze same kuwety sprzątają ??Kot jako przyszły władca świata zasługuje na inny los. Pisałam tu ja Lukrecja main coon lat 3 rękami służącej Zuzy
OdpowiedzUsuńOooch, na mojego syna Mima w czasach szczenięcych mówiło się Mimi!
UsuńPozdrowienia od Limy, maine coonki lat 3 i 4 dni! I poka fotę, Lukrecjo!
z największą przyjemnością bym się pochwaliła ( bo jest kim), ale nie umiem wstawiać zdjęć tu. Loguję się z konta google i tam chyba nie ma takiej możliwości.
UsuńW między czasie zaprezentuj wdzięki Limy , bardzo proszę. A ja pokombinuje co tu zrobić
Widzę, że czas na nowego posta, zanim poczucie winy z powodu znęcania się nad koteckami wpędzi mnię pod szafę ;)
OdpowiedzUsuńMoże tym razem będzie o koteckach "ubierających" choinkę? Właśnie przygotowuję się psychicznie na tą akcję.
Oj tak, poproszę nowa notkę! Przeczytałam cały blog wszerz, wzdłuż i na okrętke i zaglądam co dzień w nadziei na jakiś wpisik :-)
UsuńSkąd ja znam takie wygłodniałe koty? Hmmm, sama czasem "przymusowo" wstaję zbyt wcześnie aby miski napełniać bez gadania :) Muszę Ci napisać, że serdecznie się uśmiechałam czytając Twojego posta, takie znajome i tak naprawdę miłe i zabawne (czasem) dzielić z kimś podobne przeżycia :)
OdpowiedzUsuńWitaj Loona! Jak miło, że nie tylko mój dom stoi na głowie :)
Usuń