Te szuflady koty sobie upodobały szczególnie i przesypiają w nich całe dnie, zagrzebane pomiędzy worki ze swetrami.
To, że kot "znika" w szufladzie strasznie Kreskę irytuje.
Po pierwszych, bezowocnych próbach wepchnięcia się pod łóżko za kotem, frustracja psicy osiągnęła niebezpieczne poziomy. Krechulec całymi dniami siedzi i hipnotyzuje wzrokiem szuflady, usiłując koty wywabić skomleniem.
Co wygląda tak:
Koty owszem, opuszczają szuflady, gdy najdzie je ochota, ale niekoniecznie pod nosem Kreski.
Czasem nawet opuszczają pokój defilując za jej plecami, a czasami całkiem jawnie.
Myśląc, że Kresiunia po prostu nie zauważyła rejterady kotów, nawet próbowaliśmy jej stan faktyczny uświadamiać. Pokazywaliśmy psicy, że koty są już gdzie indziej. Same koty lansowały się przed oczami Krechy, żeby jej pokazać swoją jawną nieobecność w szufladzie. Ba, nawet manifestowały swą nową lokalizację głośno i wyraźnie!
Ale... NIC to nie daje! Kreska nie umie liczyć do dwóch i skoro kot wszedł do szuflady to MUSI tam być i należy go wywabić! Dlatego Kresia dalej ofiarnie pilnuje szuflad.
A to z kolei daje nam takie widoki:
A koty żyją sobie razem tak:
Oessu, takich zdjęć zawsze mało!
OdpowiedzUsuńNo tak, nie udało mi się sfotografować samych szuflad ;) Bo nie chciało mi się wpełzać pod wyrko :)
UsuńHana, a tak mi się skojarzyło, bo bardzo ładnie napisałaś o swojej Grażynce (ściskam, przytulam, jest mi przykro bardzo z powodu Grażynki!), że miała zajęczą sierść. Bura też taką ma, tylko nie umiałam tego nazwać :)
Usuń:)
UsuńBiedna suczka... Nie mogłabyś tych szuflad trzymać na samym środku pokoju? ;-)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, tak jakoś nie ;)
UsuńOczywiście do póki nie nauczymy się fruwać lub teleportować :)
Miecka tez ma azyl w szufladach pod lozkami, w ktorych trzymam sezonowa posciel. Mientko jej tam i spokojnie, Bulka na razie jeszcze nie robi zakusow na jej swiete miejsce, ale pewnie juz niedlugo, bo zdobywa kolejne Mieckowe bastiony.
OdpowiedzUsuńNo i bijo sie, maupy, coraz czesciej, zamiast sie zaprzyjazniac.
Aaa, nasza Kira umie liczyc do dwoch i kiedy koty za bardzo rozrabiaja, wpada w srodek klebowiska i je rozdziela.
Eeee.... kto się lubi, ten się czubi. Moje piorą się cały czas, a potem padają w swe objęcia.
UsuńBulka niedlugo bedzie u nas dwa lata i nigdy jeszcze nie spaly blizej niz na przeciwleglych koncach sofy, nie podeszly sie powachac, nie otarly o siebie. Beznadziejny przypadek.
UsuńTo faktycznie musi Ci być smutno, patrząc na takie dwie zacięte zołzy :(
UsuńPiękne no piękne, nasz sunia potrafi wyszperać gdzie kocię ukryło ale on jest jeden. :)
OdpowiedzUsuńPrawie jak moja Jagoda i Asani :)
OdpowiedzUsuńFajowe stfory :)
Piękny kocyk - jako tło ;-)
OdpowiedzUsuńA poważnie: cudowneeeeeee zdjęcia, cudoooooowneeeee.
Zazdraszczam kociej zażyłości :-)
Kocyk z wyprzedaży chyba tescowej za jakieś naście PLN i wyglądu już nie ma, bo ulubiony psio-koci, ale bardzo fotogeniczny :)
UsuńKobieto w Swetrze, Ty ustaw sobie jakiś znak wodny na tych zdjęciach, czy cuś. Bo jak nic bendom kradli na konkursy te zdjęcia, jak nic....
OdpowiedzUsuńKraść to może nie, bo jakość zdjęć robionych telefonem to wiesz... Ja jestem z technologią na bakier, więc nawet porządnego aparatu nie mam, bo w 5 minut bym zapominała, jak się go obsługuje. O znaku wodnym myślałam kiedyś, ale mi potem z głowy wyleciało, no i nie wiem, czy umiem...
UsuńPoszukam sobie jakiejś instrukcji, a jak coś, to się do Ciebie zgłoszę na naukę :)
Wodnego nie umiem :-(
UsuńW ogóle jakiegoś gotowca, co by zawsze sam się wstawiał, nie umiem :-(
Zawsze ręcznie w picasie.
Picasy też nie umiem :(
UsuńCzy ta choroba nazywa się pesel???
Picasa łatwa, intuicyjna, spróbuj, nie zasłaniaj się peselem :-)
Usuńfajna gapulinda z tej Kreski :)) a kociaki rewelacyjne, aż serce rośnie :)
OdpowiedzUsuńJa mam sunię bouviera, czyli psa pasterskiego, który swojego stada strzeże. I mam też dwa koty, które żyją na piętrze z moją Córcią (psica ma tam wstęp wzbroniony, a jak czasem zajdzie ze mną, to obrywa bęcki od kocicy). Ale jak pies wychodzi do ogrodu, to koty buszują po całości, a potem jeden zwiewa na górę, a drugi, kocica, mości się W kanapie. I pies dostaje szału, czyli jęczy jak potępiony, wyczuwając w kanapie kota. Czasem to ignoruję, a psica uważnie pilnuje obu końców kanapy, skąd czasem potrafi się kot wynurzyć. Jeśli mam dosyć psich jęków, pada do psa komenda "wypad" i pies niezwłocznie znika w łazience ;-) a kot biegnie na górę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z domu wariatów ;-)
Ech... mnie też to skuczenie działa na nerwy. Niechże by sobie tych kotów pilnowała, ale żeby była "piękna i milcząca" :)
Usuńkoty kotami, ale ten kreskowy kaldun na krótkich nózkach niezmiennie rozmiekcza mi serce... !
OdpowiedzUsuńMnie rozczulają krótkie, a grube nóżki, z fałdkami skóry (po basecich przodkach) i olbrzymimi, mocnymi łapami :D
UsuńTe moje kundlice mają w sobie tyle pokracznego uroku i wdzięku, że można je zjeść - takie są słodkie!
Uśmiałam się serdecznie, a jednocześnie żal mi się zrobiło Kreski...ot, takie ambiwalentne odczucia ;) A zdjęcia cudne - jak widać specjalistyczny sprzęt nie jest potrzebny :)
OdpowiedzUsuńWitaj Olu!
UsuńNam też Krechulca żal i dlatego pokazywaliśmy jej, że koty już są gdzie indziej. Krecha popatrzy, poduma i wraca pilnować szuflady :)