Tak sobie człek siedzi na tej wsi spokojnej i cichej. Niby co tu się może wydarzyć w temacie sztuki i kultury?
A czasami takie małe zadziwienia :)
Ot ślimaczek.
Mój ogródeczek to głównie ślimaki rodzi. Jakie kto chce, a najwięcej winniczków, ku mej radości.
Nikt ich tu nie będzie zbierał by skazać na pożarcie.
Ślimaczki rozpełzają się we wszystkich kierunkach możliwych i niemożliwych oraz obślimaczają mi dom. Na szczęście z zewnątrz.
Z upodobaniem, gdy było jeszcze ciut cieplej, łaziło mi towarzystwo po zaparowanych oknach.
I była twórczość :)
Może naiwna, dziecięca i z gatunku popartu ale jednak twórczość:
Niczym Picasso swego jamnika, jedną kreską, bez odrywania pióra od papieru - to znaczy stopy od szyby.
Niestety ślimaczek nie był usatysfakcjonowany efektem końcowym :(
Samokrytycyzm? Kompleksy? Wzięły wszak górę.
Gdyby był malarzem zapewne porwałby, pociął lub zamalował swoje płótna.
A w tej sytuacji ślimaczy grafik ulotnych obrazów naokiennych mozolnie pełzał wzdłuż i w poprzek aż przekreślił swe dzieło dokładnie i z rozmachem.
Ja tu widzę Jacksona Pollocka. Ślimacze obrazy jak pollockowe Composition, tyle że bez czerwieni. Albo razem z landszaftem spacjalizm Lucio Fontany. No, Psie odziany, wystawę mogłabys zrobić, jak nic.
OdpowiedzUsuńSądzisz Rogata, że mój ślimak był po całonocnej libacji i stąd ten rozmach?
UsuńJa tam widzę Myszkę Miki i myślę, że się zwierzak kreskówek naoglądał gdzieś przyklejony do okna sąsiadów.
A może biedak ów zmarzł w stopę na porannej rosie i przemierzając okno wszerz i wzdłuż szukał jakiegoś otworka, żeby się wślizgnąć do domu?
OdpowiedzUsuńA poza tym być niezrozumianym (czasem przez siebie samego :))), to jest typowe dla artystów ;-)
Wolałabym żeby dzika przyroda nawet nie myślała o wślizgiwaniu mi się do domu!
UsuńWystarczy mi walka (odkurzaczem) z plagą biedronek.
Że co? Że małe, słodkie i w kropeczki i jak ja tak mogłam?
Ano mogłam - gdyby Hitchcock żył mógłby z powodzeniem nakręcić "Biedronki" jako drugą część "Ptaków".
Trzy worki od odkurzacza zapchałam biedronkami, a one jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa!
U Was też tyle biedronek?
A co u Burków? Zdrowsze? Bo nic nie piszesz...
Piesu, u nas w mieście biedronki możemy zbierać garściami. Biedronki dziwnokropki.
UsuńPwS :) Biedronek u nas nie było, ani nie ma w nadmiarze, za to ślimaki nawet się pojawiały w większej ilości. W celu wytrucia ! ślimaków spółdzielnie wysypują na trawę trutkę na ślimaki, która jest niestety zlizywana przez niektóre psy, co skutkuje koszmarnymi zatruciami - wiem od weta :(
UsuńU moich Burków, różnie, to znaczy u czarnego Twixa jest ok, poza zajadłym rzucaniem się na psy wszelkiej maści, postury i płci. Do tego dołącza się biały szkielet Tito, i wtedy to jest takich trzech jak nas dwóch ! Ale za to przyjmowanie enzymów trawiennych znacznie poprawiło kupy Tito i biegunki nie widziałam już 10 dni!!! W sobotę muszę z nim polecieć do weta w celu zważenia, czy może już coś drgnęło i troszkę przytył, albo przynajmniej nie chudnie bardziej. Mam nadzieję.
A nie piszę, bo nie dość, że ten dwupsiak to złodzieje czasu, że nie wspomnę o 9 godzinnej nieobecności w prawdziwym życiu z powodu niewolniczej pracy zawodowej, to jeszcze mąż mi się wykrzaczył skutecznie i leży (:0 w, a właściwe na łóżku. Znowu po kilku latach małego oddechu powróciły powikłania po bardzo poważnym wypadku samochodowym sprzed 21 lat :( I popatrz, tak mi się nudziło nie mając stworzeń do obsługi, a teraz mam trzech chłopaków na swojej biednej :) głowie.
O matko! Kalina widzę, że biedronki mają zasięg niemal krajowy. A w tamtym roku się dziwiłam, jak w radio podali, że Węgrzy walczą z plagą biedronek.
UsuńBeatko, jak to Ci się chłop wykrzaczył?! Łomatkokochana! Jakbyś miała mało i bez zalegającego chłopa! Ale poważnie jakoś? Czy chwilowo i idzie ku dobremu (oby!)? Mężu swemu życz ode mnie zdrowia! Najlepiej całe wiadro zdrowia od razu. No i trzymam kciuki za Tito, skoro tak dobrze na niego enzymy podziałały, to niechże działają dalej!
A widać chłopaki uznały Cię za DOBRO świeżo co zdobyte, które trzeba za wszelką cenę chronić przed zakusami obcych :) Bo jeszcze innego psa pogłaszczesz? A w domu michy są dwie, a oni do dwóch potrafią liczyć i trzeci kompan byłby konkurencją? Nie ma to tamto tylko trzeba zagryźć niebezpieczeństwo, że tak powiem w zarodku ;)
PwS :) Chłop mój się wykrzacza dość regularnie, taka natura powypadkowa, choć mam nadzieję, że nie wszystkich po wypadkach ona tyczy.Tym razem jednak jakoś gorzej, bo to z latami się człek zużywa sam z siebie, a taki po stłuczce w dwójnasób. Na szczęście w dużym mieście , kiedy w kiesce grosza trochę, to można liczyć, że około stycznia jakiejś operacji się doczeka i trochę go podrasują ;-) Życzenia pędem mężu przekaże, a i Twojemu M z wzajemnością zdrowia życzę :)
UsuńNa ostatnim zdjęciu widać najlepiej: po prawej pysk i ucho, potem grzbiet i siodło.
OdpowiedzUsuńTo jest koń!
No wiesz.... jak tak spojrzeć w szerszej perspektywie, to może i koń. A nawet wielbłąd! Choć mnie się ciągle przed oczy Myszka Miki pcha.
UsuńMoze one chca Ci cos przekazac? Droge do ukrytego w zagrodzie skarbu!
OdpowiedzUsuńSkarbu to tu nie ma - poprzedni właściciel miał obsesję skarbu i zrył wszystko nawet podłogi :) Serio.
UsuńAle jak się nad tym zastanowić, to może faktycznie wyższa ślimacza inteligencja pragnie komunikacji pozawerbalnej. Tylko nie wiem, czy ja jestem gotowa na ten przekaz. A jeśli to jest petycja? W sprawie sałaty? W sensie, że są braki na grządce? To ja się potem będę czuła w obowiązku tę sałatę sadzić dla ślimaczego tałatajstwa, a to oznacza dialog i otwarcie drogi do wysuwania dalszych roszczeń. Boję się.
W przyszłym roku na wiosnę posiej sałatę i otwórz się na dialog. Nie ma rady!
OdpowiedzUsuńI Ty Brutusie...?
UsuńDostrzegam tu zasadniczy błąd w rozumowaniu. Trzeba wejść w duszę artysty. Obraz jest niezrozumiały dla odbiorcy, który siedzi wewnątrz, podczas gdy proces twórczy przebiegał na zewnątrz, co odbiorca zaznaczył sam osobiście w powyższym poście. Czyli że obserwator ogląda dzieło od tak zwanej dupy strony i się wymądrza. To jakby obraz olejny oglądać i oceniać od strony blejtramu...
OdpowiedzUsuńWitaj, ach witaj! Krytykę biorę na klatę. Czy przejrzystość podkładu nie jest jednak okolicznością łagodzącą?
UsuńDostrzegam tu zasadniczy błąd w rozumowaniu. Trzeba wejść w duszę artysty. Obraz jest niezrozumiały dla odbiorcy, który siedzi wewnątrz, podczas gdy proces twórczy przebiegał na zewnątrz, co odbiorca zaznaczył sam osobiście w powyższym poście. Czyli że obserwator ogląda dzieło od tak zwanej dupy strony i się wymądrza. To jakby obraz olejny oglądać i oceniać od strony blejtramu...
OdpowiedzUsuńMam też takie napisy na szybie! Myślisz, że korespondujemy? ;)
OdpowiedzUsuńZapewne, ale następnym razem poślij gołębia, bo za chińskiego boga nie skumałam przekazu :)
UsuńMyślisz, że gołąb tak Ci wyliże szybę?
UsuńNie dociekajmy, co gołąb zrobi z szybą, bo mam umyte okna ;) Raczej myślałam o bardziej konwencjonalnym sposobie - grypsik jakiś do nóżki przyczepiony, czy jak...
Usuń