Wyjątkowej dla nas. Pierwszej.
Weszła w nasze życie pewnym krokiem, nawróciła nas na koty, dała nam wiele radości i odeszła... niestety już na zawsze.
Miała gen wędrownika - inaczej by do nas nie przyszła, małe kocię na 10. piętro po schodach.
Była wolna, czerpała radość kociego życia pełnymi łapkami.
Polowała - to był jej żywioł, wspinała się na drzewa i wędrowała daleko po polach i lasach.
Nie, nie żałuję, że nie trzymałam jej w zamknięciu.
Jej nieobecność tak bardzo boli...
Ostatnie zdjęcie Mambisi
Została pochowana jako pierwsza w alei zasłużonych pod swoją ulubioną wiśnią, po której gałęziach skakała tak radośnie, ze swoimi ulubionymi kabanosami.
Współczuje :( biedna kicia:(.
OdpowiedzUsuńNo ale jak to...?
OdpowiedzUsuńDorota, tak mi przykro... :((
OdpowiedzUsuńCo sie stalo? Tylko zginela (wiec moze jeszcze sie znajdzie) czy tez...
OdpowiedzUsuńZnalazła się...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNajpierw sie ucieszylam, a potem doczytalam ostatnie zdanie. Tak mi przykro.
UsuńRozumiem Wasz żal... trudne to, gdy odchodzi kochany zwierzaczek... Trzymaj się! <3
OdpowiedzUsuńWędruje nadal w innym wymiarze...
OdpowiedzUsuńNie smuć się Piesku.
:(((
OdpowiedzUsuńOj, nie tak miała się znaleźć, nie tak. :-( Jednak życie miała dobre, tak po kociemu dobre. Jak piszesz - pełnymi łapkami. A ostatni rok królowanie na włościach i prawdziwe wędrówki, wolność ze wszystkimi konsekwencjami. A Wy mieliście szczęście, koci easy rider z Wami zamieszkał i był póki mógł. Niech jej tam wisienka szumi.
OdpowiedzUsuń:(((
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Piesie!!!
Hlip...
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :-((
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, przykro mi bardzo.
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą, współczuję i boleję.
Ja również obstaję przy wolności kotów, choć są różne zdania.
Mając dom na wsi nie wyobrażam sobie kota zamkniętego w murach.
I tyle.
Ściskam.
Szkoda jednak. Ściskam.
OdpowiedzUsuńTulę...
OdpowiedzUsuńSmutno jak odchodzi człowiek, ale i zwierzątko. Sama czasem myslę co będzie z naszą dwójką piesełków jak odejdą by przejść przez most...
OdpowiedzUsuńCokolwiek powiem, i tak będzie za mało, za banalnie, ..przez całe moje życie odeszło już tyle psów, a każdy jest dla mnie ważny, i każdy ma miejsce w moim sercu. Tęsknię za nimi wszystkimi. Wiesz, Piesie kochany, musi być takie miejsce gdzie te wszystkie sierściuchy, pręgulce, szczekacze na nas czekają. Musi być!
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję straty :(((
OdpowiedzUsuńKochana, tulę mocno, bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńKochana, tulę mocno, bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńEhhh... :(
OdpowiedzUsuńWspółczuję ogromnie. Dobrze jednak, że się znalazła, bo akurat w Waszym przypadku po zaginięciu zwierzaka nie da się łudzić, że znalazł sobie lepszy dom. Mam nadzieję, że nie zdążyła cierpieć i odeszła, ciesząc się wolnością i przygodą.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o niewypuszczanie zwierząt, próbowałam przez kilka miesięcy zrobić ze swojej najstarszej kotkę niewychodzącą. W domach z ogrodem. Katorga - dla obu stron. Mambulec wybrał sobie Was na 10. piętrze, ale dobrze, że doczekał przeprowadzki. Ten rok swobody był piękny. I tego się trzymajcie. Przytulam.
Jest mi bardzo przykro. Czytam, oglądam i serce mi płacze. Rozumiem, przytulam...w całkowitym zrozumieniu. <3
OdpowiedzUsuń:'-(
OdpowiedzUsuńZapłacz, kiedy odejdzie,
OdpowiedzUsuńjeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz, bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz, kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem rozglądnij się w koło,
ale nie w górę; patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę: on wróci...
Choć może w innym futerku
/F.J. Klimek/