Fraczysko panoszyło nam się coraz bezczelniej, terroryzując całe towarzystwo łącznie z Tuśkiem. Co prawda już odjajczony, ale przecież wciąż testosteronowy samiec (jedyny w tym towarzystwie) zachowywał się jak dyktator. Kocice ostrożnie wchodziły do domu, a Groszka wcale, bo Fraczek pogryzł ją w piwnicy przy kociej klapce.
Ot, zderzyli się nos w nos, wystraszyli i w myśl zasady, że najlepszą formą obrony jest atak, pobili się. Tylko Fraczek jest tak jakby w tym sporcie sprawniejszy i teraz Groszek ma dziurę na środku brzucha - ale goi się ładnie.
A w sobotę przyjechało dwoje przesympatycznych Młodych Ludzi, Kasia i Maks. Kot podejmował ich niczym gospodarz, wypiliśmy razem herbatkę, potem zaczęło się pakowanie woreczka karmy, jakichś puszeczek, kuwetki - kocisko się ciekawie przyglądało, aż.... został spakowany również KOT!
Oczywiście pierwszy foch! Czyli obrócenie się lepszą stroną do świata ;)
Personel jest w swoim kocie zakochany. Imię Fraczek zachował i po pierwszym wieczorze, gdzie jeszcze zestresowany siedział w łazience, zaraz od drugiego dnia wziął się za dyrektorowanie :)
Sypia na stole, pasie się wołowiną, leje państwu w materac na znak protestu (no niech sobie nie myślą!) - słowem jest cudowny :)
A ja dostaję smsy takiej np treści:
"Wołowina zjedzona wzorowo, suchą karmę też chętnie wciąga. Fraczek przefajny jest i powoli poznaje wszystkie kąty. Właśnie śpi na stole w kuchni:-) troszkę problemów z kuwetą - rano posikał się w rogu materaca także na razie ograniczamy mu przestrzeń do kuchni, łazienki i przedpokoju bo tam płytki. Od rana jeszcze się nie załatwiał także czekamy co dalej."
Zagapiłam się i zapomniałam napisać (co za niewdzięczna istota ze mnie!), że leczenie Fraczka pokryła Gosianka - ZA CO NIEZMIERNIE JEJ DZIĘKUJĘ, bo pomoc finansowa bardzo nam się w temacie kocim przydała.
A był to nie pierwszy już raz, bo jak niektórzy PT Blogoczytacze może pamiętają, ZMD sponsorowało również konsultacje Tuśka u specjalisty!
Dlatego jeśli Państwo szanowni chcą wspierać kocie sprawy to tędy proszę: https://pl-pl.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/. Poczytacie fajne kocie historie, znajdziecie link do zooplusa, przez który można robić zakupy i bywają naprawdę atrakcyjne bazarki!
A nasz dom odetchnął i wszystko pomału wraca do normy.
Kreska ma się nieźle, bierze leki i się trzyma. Chodzimy sobie na spacerki.
Pyza świętowała Dzień Psa w fotelu
Tusiek przyrósł do swojego fotela. Matko kochana, jak ten kot chrapie!
Jupa się plażuje.
Z zapasów naszej dzielnej armii wycofano prawdziwe, NOWE, łóżka polowe Polsportu! Zakupiliśmy dwa w charakterze leżaczków. Na testerów zgłosili się Mężczyzna i Bura.
Joja ma swoją miejscówkę pod krzakiem nieznanej mi nazwy, a wieczorami dzielnie kica z nami na spacery.
Groszka odsypia gdzie może.
Mamba generalnie się włóczy i udaje bezdomnego kota - jada na zewnątrz. Dodatkowo coś ją pogryzło w ogon (kuna, tchórz, łasica?) i wdała się infekcja spowodowana przez beztlenowce. Co ogon się zagoi, to zaczyna zbierać się ropa i od początku zabawa. Obecnie codziennie muszę robić jej zastrzyki z antybiotyku.
Ulubione są także koszyczki
Duży Kapsel już bez krępacji siedzi w przyczepce.
Sprzączka i Kapsel - rodzeństwo mikrokotów:
A teraz niespodzianka. Zdjęcia z dziś. Jeśli ktoś ma dejavu, to w zasadzie nic dziwnego.
Ja już tutaj pisałam, że Fraczków jest dwóch. Na początku było to tylko podejrzenie. Potem, gdy Fraczek I siedział zamknięty w łazience, przerodziło się to w pewność. A dzisiaj Fraczek II dał do siebie podejść na tyle blisko i siedział na tyle spokojnie, że mogłam mu cyknąć fotę telefonem. No i mam stuprocentową pewność, że znowu mam... Fraczka.
Choć na razie nie mam pewności, czy Fraczek II nie jest na ten przykład Wieczorową Suknią - bo to kompletny dzikun jest.
Od góry przybyszowi przygląda się Sprzączka:
Fajowsko, ze Fraczek znalazł taki superowski personel!
OdpowiedzUsuńKociastych tyla, że aż się w oczach ćmi ;)
Bardzo przyjemna ta wasza spacerowa droga :)
W naszej nyży stoi łóżko, polowe kanadyjskie z okresu II wojny światowej, nie chcesz przypadkiem?
Fraczkowi trafił się TAKI Personel, że no ACH i OCH! Trudno sobie lepszy wymarzyć!
UsuńPrzyjadę, obwącham i może faktycznie łóżko przytulę ;)
Bo w przyrodzie nic nie ginie ... ponoć? Więc Fraczek zastąpi Fraczka, żeby przypadkiem PwS nie położył się na tym nowym łóżku polowym w przypływie szaleństwa spowodowanego nagłym nadmiarem wolnego czasu. Psie w Swetrze jak już Górze pokarzesz, że możesz mieć TYLE stworzeń bożych, to Ci będzie Góra coraz nowe dosyłać :D
OdpowiedzUsuńA u nas powoli się normuje :) Psy właściwie całkiem zadomowione. Titek ukończył szkołę dla psów, ale czerwonego paska nie dostał :( Nauczył się siad ! Wciąż walczę z obszczekiwaniem ludzi i rowerów. Brzuch Titka ustabilizowany POD WARUNKIEM nie jedzenia niczego innego niż gotowany ryżyk z piersią kurzą i marcheweczką. Bierze enzymy trawienne i jest stabilnie chudy. Może też być marcheweczka surowa w cieniutkich strużynkach. Twix nie chodził do szkoły, ale umie już siad, daj łapę, leżeć, stój, idziemy i do mnie :D Z brzuchem stanęło na papkowatych kupach, przy wspomaganiu się BIOprotectem. ALE na poprzednim etapie diety eliminacyjnej odkryłam (przez miesiąc) ,że na gotowanej mirunie kupy sie utwardzają i ładnieją. Niestety nasz wet powiedział, że karmiąc go stale rybą wykończę mu nerki (fosfór i te sprawy). No cóż. Twix jest prawdopodobnie uczulony na kuraka, indyka, wołowinę (sprawdziłam). Dobrze choć, że ten miesiąc z rybą pokazał, że nie jest uczulony na ryż i marchew. Po wakacyjnym wyjeździe sprawdzę jeszcze przez miesiąc comber z królika z ryżem i marchewką. Mam nadzieję, że może ten królik się sprawdzi.
Poza tym, a raczej nawet razem z tym, psiury są PRZEKOCHANE i kochają matkę adopcyjną za-wzięcie i za-żarcie :)
Ściskamy rączki i łapki, kwa, kwa :)
"Pokażesz" a nie pokarzesz, bo Góry karać to nie godzi się ! Kwa
UsuńMiejmy nadzieję, że Góra zajęta wielkim światem nie zagląda w nasz wiejski zaścianek i do wysyłania nam nowych hord głowy mieć nie będzie ;)
UsuńHurra! Udało Ci się! Przewalczyłaś! Tylko kto będzie pracował na te combry i króliki... Dobrze, że ryż i marchew są mało rujnujące.
Comber z królika od rolnika - prosto - za 65 zł za kg sprzedają niedaleko mnie w biosklepie. Ale w Leclerecu comber z królika od nie wiadomo kogo - za 38zł za kg. Raz jeden jedyny dałam psiurom pierś z kurczaka nie z bazaru od znajomego kurczakodostawcy, tylko z Delikatesów ! Merkury i dostały krwawej sraczki - leczonej przez tydzień antybiotykami :( Teraz się boję dać coś z marketu, choć może królik jest z lepszej hodowli niż pospolite kury?
UsuńTak czy siak mogę zapomnieć o przejściu na emeryturę za 3 lata :( Muszę tyrać dopóki się z kundlami nie pożegnam , bo inaczej nie nastarczę. Z drugiej strony długoletnia praca podobno zapobiega wczesnej demencji ;-)
Hym... wygląda na to że Fraczek po odchowaniu wyraźnie zaczął felicjanieć. Taa, znamy takie modele. Myślę że on kuwetę to ma opanowaną w małym pazurze, po prostu teraz to wychowuje młodych - niech wiedzo kto rządzi. Bardzo dobrze że jest za to lania niby przypadkowe takie ograniczenie wchodzenia do "lepszych" miejsc, łagodną konsekwencją da się z takimi Felicjanami, znaczy Fraczkami sporo osiągnąć. Małe stado dochodzące bardzo piękne, moje dochodzące też się powiększyło w związku z czym Felicjan nocuje w ogrodzie. Twoje dochodzące jest miłe, opanowało przyczepkę ale zna swoje miejsce i nie czyni poruty. Ja słyszę bitewne miauki, Felicjan pierwszy raz od czasu śmierci Lalusia zachowuje się jak Felicjan ( jest podrapany, pogryziony i najwyraźniej szczęśliwy - w domu tylko posiłek i choda ). Cieszę się że się Kresce ustabilizowało, oby trzymało jak najdłużej bo kto tak pięknie fotel potrafi sobą ozdobić. Łóżeczków nie zazdraszczam tylko dlatego że wiem kto by na nich głównie zalegiwał.;-)
OdpowiedzUsuńDziś rozmawiałam z Kasią. Kuweta się jaśnie panu nie podobała - żądał większej. Dostał i lanie po łóżku się skończyło. Obecnie nadal zakochany w swym kocie personel donosi, że kot wszedł w rolę puchatej ozdoby na kominek. Z braku kominka zalega na stole kuchennym po kilkanaście godzin na dobę. Oko otwiera na miskę z wołowiną i głaski :) Bardzo odpowiada mu rola rozpieszczanego jedynaka.
UsuńTo genialne wieści! Cieszę się :)
UsuńNie nadazysz z wystawianiem do adopcji tych Fraczkow, co jeden znajdzie dobre rece, na jego miejsce pojawiaja sie nastepne. :)))
OdpowiedzUsuńTego własnie się obawiam, że na miejsce jednego wydanego w dobre ręce odrosną dwa inne...
UsuńChciałam napisać komentarz: "No i gites majonez", aż doczytałam o antybiotyku Mamby...
OdpowiedzUsuńWięc piszę: "Gites dla wszystkich, majonez dla Mamby" ;-)
Dzielni jesteście :-)
OdpowiedzUsuń