No i tak, że tak. Piątka kociąt w domu i armia kotów w zagrodzie.
Mamusia, czyli Lalunia, opuściła koci pokój, czas więc na podzielenie się obserwacjami i pewne wnioski z przebiegu procesu oswajania dzikusów.
Dzieciaki dzikość mają mocno wtłuczoną matczyną łapą w jestestwo, więc oswajanie nie jest tańcem po płatkach róż. Z pomocą przyszedł Borsuk, który człowieka kocha i pragnie oraz umie się bawić - w przeciwieństwie do dzikusów. Wędki, myszki i motylek to nieocenione pomoce dydaktyczne!
To teraz po kolei, kto siedzi w kocim pokoju i czeka na odmianę losu:
1. Po pierwsze Piernik. Jak wiadomo, nazwa ciasta pochodzi od pieprzu i innych przypraw korzennych. Taki też jest Piernik. Wytrawny!
Najbardziej rozgarnięty, niezależny i odważny z gromadki. Mam wrażenie, że Pierniczek człowiekiem się brzydzi... Uważa człowieka za użyteczny podajnik karmy i pariasa do sprzątania kuwety. Ma zadatki na "kota profesora". Nie ma siły - jak patrzy na człowieka, to z wyższością i rzeczony człowiek czuje się nieswojo, a wręcz jak idiota po prostu.
Obecnie jako kocię jeszcze niewyględny, ale zapowiada się na dorodnego Kocurro o półdługiej sierści. Będzie cudo! Dla przykładu zdjęcia Klopsa vel Pantera, który obecnie dobija 7 kg masy kociego jestestwa.
Prawdziwy Chat noir! Przedstawiciel kociej bohemy! I powiało Paryżem...
Najlepiej, żeby znalazł wspólny dom z Sernikiem lub Kruszonką
2. Sernik, puszysty z wierzchu, delikatny w środku. Najmniejszy i najbardziej subtelny z drużyny. Pozostaje w ciągłym zadziwieniu sytuacją tak, jakby musiał sobie to wszystko spokojnie przemyśleć. Ostatni przy misce, ostatni w zabawie. Spokojny obserwator. Będzie miał również dłuższą sierść.
Bezwzględnie potrzebuje wsparcia innego kota, czyli albo na dokocenie, albo z bratem.
Na zdjęciu w objęciach Racucha:
3. Racuch podobnie jak Piernik niezależny, ale człowiekiem nie pogardza aż tak ;) Największy, najcięższy. Jest oparciem zarówno dla Sernika, jak i dla Kruszonki. Również puchaty, czyli w przyszłości będzie miał półdługą sierść.
Jak dzikowały po zniknięciu mamy, to Racuch nawet siedział na Kruszonce. Zapewne dla ochrony młodszej siostry ;)))))
4. Kruszonka, jedyna dziewczynka, śliczna jak marzenie kruszynka. Drobniutka, wrażliwa i z płaczem na końcu nosa. Najdłużej wisiała u matczynego cycka i jako jedyna beczała za mamą długo, głośno i bez skrępowania. Również bezwzględnie potrzebuje wsparcia innego kota. Najlepiej starszego od niej i spokojnego lub któregoś z braci. Na jedynaczkę się nie nadaje. Żarłoczna jak pirania, zwykle wylizując michę wchodzi do niej łapkami.
5. No i nasz Borsuczek. Borsuk to jest ŻYWIOŁ! To jest monsun, orkan i huragan. Wyraźnie mniejszy od Łakoci, ale bez cienia dzikości. Borsuk kocha! Kocha koty, kocha człowieka, kocha wędeczki, tunele, myszki, motylka i kocie puszki! Początkowo siedział w klatce, ale płakał. Poszedł siedzieć do pokoju z wujkiem Kapslem (który w odosobnieniu leczy paskudnie pogryzione ucho), ale Kapsel po jednej nocy prosił o azyl i jeszcze chwila, a miałabym na głowie TOZy i Amnesty International. Borsuk został zatem przeniesiony do Łakoci i tak pokazał, że będzie! Będzie zabawa! Będzie się działo! I każdej nocy będzie mało! Borsuk potrzebuje drugiego takiego rozrywkowego kompana lub człowieka (a najlepiej kilkoro człowieków), który poświęci mu czas. Zdjęcia statyczne, bo w ruchu będą poniżej.
Edit: BORSUK MA DOM! I jest to super dom!
Jako pierwszy do zabawy dołączył Piernik
To zdjęcie idealnie oddaje osobowość obydwu kotów:
A wczoraj wieczorem to już było na całego! Oczywiście najpierw Borsuk rozkręcił towarzystwo, a potem charakterne rodzeństwo wykluczyło go z zabawy.
Teraz jeszcze wypada słów kilka o mamuni Laluni.
Po zabiegu wylądowała w klatce, żeby mogła dojść do siebie. Jak już wiecie, Lalunię przygarnęła Ruda z rodziną i dzielnie oswajają maupę, która im wcale tego nie ułatwia. Tzn. ma kocica nastroje. Może to być jeszcze burza hormonów i tęsknota za dziećmi. Ciągle je nawołuje, chociaż już rzadziej. Kiedy rodzina jest w domu, Lalunia jest z klatki wypuszczana. Pierwsze, co zrobiła, to pobiegła po schodach na piętro, bo pamiętała skubana, że u mnie z dziećmi też była na piętrze. Obszukała całe piętro nawołując dzieci, a gdy ich nie znalazła, rozżalona i zła, zostawiła sążnistą pamiątkę na środku małżeńskiego łoża w sypialni Rudej. Taaa... Ruda nie przepuści okazji, żeby dopieszczać kocicę, ilekroć furto ma lepszy humor.
Lali się po prostu poszczęściło! A dla maluchów potrzebne domy! DOBRE DOMY POTRZEBNE OD ZARAZ!
Z Borsuczkiem będzie łatwiej przysposobić dziczki do życia z ludziem. Metoda jedynie skuteczna, one się najlepiej uczą od siebie. Borsunio jest cudem, nic nie ujmując Łakociom😀❤️😀
OdpowiedzUsuńBorsunio jest złotym dzieckiem, jest super, szkoda, że nie dostał żadnych naprawdę fajnych propozycji :(
UsuńNie do wiary, gdzie te ludzie mają oczy?!! Fakt Łakocie prześliczne, ale on... Ach.
UsuńPoczekaj, przeca on zasługuje na dom w którym rozkręca się kotowanie. To jest kot twórca domowego ogniska. A z propozycjami to sama wiesz - trza mieć oczy z tyłu głowy, podsłuch jak te wszystkie agencje które oficjalnie nie istnieją i w ogóle być czujnym jak myszka na ściernisku.
OdpowiedzUsuńBORSUK MA DOM! Pojechał dzisiaj! Cudowna rodzina z kotem - obecnie dwoma kotami! Fantastyczni ludzie!
OdpowiedzUsuńSuper wiadomość 😀 trzymam kciuki za resztę kocienstwa 👊
UsuńNo! Poznali się na cudzie 😀
UsuńDzisiaj Serniczek pojechał do nowego domu. Zobaczymy czy się odnajdzie jako czwarty kot w rodzinie :)
OdpowiedzUsuńNo i się rozkręca! :-)
OdpowiedzUsuńI co i co i co? Łakocie wydane😀? Rozkręca się JAK?
OdpowiedzUsuńDaj głos Psico jedna.....
OdpowiedzUsuńCzasu brak
Usuń