wtorek, 13 grudnia 2016

Czapusia DWARF’S WIFE HAT :)




Zobaczyłam ją u Ewy Kuacji i się zakochałam bez opamiętania. A dokładnie zobaczyłam ją >>>TU<<<.
Potem polazłam do Asji, a następnie TU - po wzór, który można pobrać za darmo.
Następnie zaczęłam przetrząsać zasoby w celu znalezienia odpowiedniej włóczki i wygrzebałam ostatnie kłębki zgrzebnej, polskiej wełny (zachomikowanej przez przodków jeszcze w latach 80/90!), które mi zostały po wydzierganiu tuniki - nietoperza.
Niezbyt wdzięcznie się z niej robi, bo jest szorstka, a w splocie jeszcze są okruchy siana i słomy :D
Nierówna nitka nie pozwala uzyskać ścisłego splotu.
Niemniej narzuciłam na druty i dziarsko wzięłam się do dziergania.

Oczywiście zaraz na wstępie pozajączkowałam wzór - ale za to konsekwentnie autorską zmianę dodziergałam do końca :)

Pierwsza wersja wyszła taka:





Czapka wyszła dość przewiewna... Rozważane jest jej sprucie.

Chęć posiadania nakrycia głowy krasnoludzkiej żony była jednak przemożna i dlatego podjęta została kolejna próba. Tym razem zgrzebna przędza została wzbogacona mięciutkim moherem.



Oczywiście znowu pozajączkowałam wzór...



W efekcie otrzymałam dwie czapunie takie o:



Rozważam sprucie lżejszej wersji i recykling opornej włóczki przez połączenie z moherem w jeden zgrabny szalik lub komin do kompletu :D

Czapka wychodzi dość wysoka i pięknie się drapuje na czaszce.



No i na mnie wygląda nieco lepiej niż na dyżurnym jeżu :)

Rozważana jest kolejna wersja z jeszcze innej włóczki. Zmierzam ku produkcji masowej i może nawet za n-tym razem uda mi się nie poplątać wzoru.

A niedługo post o kocio-mikołajowej niespodziance :D

19 komentarzy:

  1. Czy żaden jeż nie ucierpiał podczas robienia zdjęć do tej reklamy? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie, że czapka testowana na zwierzętach? ;) Niewykluczone, że uszy odpadną emu jeżu zanim ja znajdę satysfakcjonującą mnie włóczkę i kolor :D

      Usuń
  2. A co jest niby nie tak z tym wzorem? O_o
    Ciepla czapka to podstawa przetrwania o tej porze roku, szczególnie rano w drodze do pracy. Bez czapki sobie NIE-WY-O-BRA-ZAM. W tamtym roku jak byly srogie mrozy i wichry, to nawet zakladalam dwie - bo welniana jest wlasnie troche zbyt przewiewna. To pod spód wkladalam taka dzianinowa.

    Ale teraz mam pelny wypas, 2 w 1, welniana na polarowej podszewce, yeah!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast w prawo jest w lewo i odwrotnie, i zamiast krzyżować co czwarty rząd, ja nadgorliwie krzyżowałam co drugi - com się namachała drutem pomocniczym, to moje, hehehe :)
      A wiesz, że mnie korciło, żeby tę czapusię tak polarkiem ode środka... Jak znajdę stosowny brązowo-bury polarek, to kto wie. Ponoć ma być kolejna zima stulecia w tym stuleciu ;)

      Usuń
    2. Nie straszyć miĘ tu zimnem! Ja zmarzlak jestem nad zmarzlaki! Mam czapkę, mam kaptur, ale najchętniej to bym kołdrą się owinęła. Puchową!

      Usuń
    3. Dobra, po co ja w ogóle pytalam, i tak nic nie kumam z tych drutów. "Zamiast w prawo jest w lewo i odwrotnie" brzmi dla mnie jak "Zamiast chleba z serem zjadlam ser z chlebem" :)))
      Polarek od srodka jest MEGA. I wystarczy taka jakby szeroka opaska od dolu do polowy glowy - zeby Cale uszy byly nim zakryte. Góre mozna zostawic niepodszyta. Bo jak szukalam tej mojej czapki to przymierzalam i takie podszyte w calosci, do samego czubka, i one byly strasznie sztywne, nie ukladaly sie.

      Buba Jak ja Cie rozumiem! Tez mi sie tak czesto marzy, najczesciej jak siedze w zimnym pociagu rano do pracy, zeby teraz byc opatulonym w koldre, albo przynajmniej w jakis cieply kocyk...

      Usuń
    4. Dziewczyny, a co Wam szkodzi wprowadzić marzenia w czyn. Zakupić długaśny płaszcz puchowy o dwa rozmiary za duży, żeby jeszcze długi, wełniany sweter, na który runo z trzech stad owiec poszło i można śmiało ruszać w miasto robiąc konkurencję maskotce Michelina.
      Co prawda swoboda ruchów jest dyskusyjna ale ciepło niezaprzeczalnie ;)

      P.S.
      Przyznam się, że rady czerpię z własnego doświadczenia. Swetry mam, płaszczysko za kolana z kapturem a'la Eskimos zakupiłam :)

      Usuń
    5. Swoboda ruchów jest dyskusyjna, owszem, to raz.
      Dwa, ze potem po poludniu jak sie wraca jest cieplej, i trzeba te metry kwadratowe swetrów taszczyc pod pacha - a tu jeszcze trzeba po zakupy isc...
      Trzy - takich ludzi w czterech kurtkach, trzech czapkach, o czerwonych nosach, to czesto sluzby mundurowe wypraszaja z pociagów ;)

      Usuń
  3. Dorobienie szalika pewnie jest dobrym pomysłem, bo lepiej mieć czapkę i szalik, niż dwie czapki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Hihihi! Hehehe! :-D

      Usuń
    2. Kalinko, tu nie ma nic do śmiacia. Ścisną mrozy i nie wiem, czy za radą Diabła nie trzeba będzie po kilka czapek na raz na uszy wciskać :D

      Ale generalnie Beatko masz rację i jak tylko czas znajdę to spruję wytwór numer jeden i zarzucę szalik na druty :)

      Usuń
  4. ale kiedy jeżowi będzie zimno jak mu czapeczkę sprujesz! tak pięknie w niej wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dyżurny, czapeczkowy jeżyk występował na tym blogu już w innej czapce, a jeszcze kilka będzie, więc krzywdy mu nie ma :)

      Usuń
  5. Polecam golf! Tzn. taki komino-szalik, ale ciasny, żeby wiatr między nim a szyją nie hulał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie właśnie wykombinowałam, żeby taki golfik sobie usztrykować.
      Nigdy nie pojmę idei tych wielgachnych kominów i szali omotanych NA kurtce lub płaszczu - co to ma grzać, jak szyja goła?

      Usuń
  6. Piesku miły, a kiedy ta kocio-mikołajkowa niespodzianka? ciekawość już mnie nadgryzła! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czerwoną! Teraz czerwoną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozważę, bo mam dwie czarne kurtki :)
      Ale białym futerkiem nie obszyję! No way!

      Usuń