Aliści.
No po prostu nie mogę! Nie wytrzymam! Muszę pochwalić się łupami! :)))
W zamierzchły czas remontu jeszcze, kiedy siedziałam w kąciku przysypana kurzem gładziowym (a moje psyche nie wysuwało nawet nosa z dołka), pociechę znajdowałam w buszowaniu po pewnym znanym powszechnie portalu, gdzie za gotówkę lub na raty nabyć można niemal wszystko. Ponoć jak czegoś tam nie ma to nie istnieje.
No i zaistniało :) W dziale z porcelaną. Znowu ktoś nie miał pojęcia, co sprzedaje :)))))
I tak nabyłam dwie XIX wieczne filiżanki - oczywiście ręcznie malowane - z porcelany z Guangzhou (Kanton):
1. małą, z motywem roślin, ptaków i motyli:
2. dużą z fikuśnym uszkiem, przedstawiającą ceny rodzajowe:
Przetarte złocenia wskazują na to, że nie były to okazy witrynowe, tylko użytkowe. Czyli z duszą, historią - takie, jakie lubię najbardziej. Najlepsze, że cena za obie filiżanki nie przekroczyła 5 PLN (słownie pięciu złotych polskich!)
Czy mógł mi się trafić lepszy balsam na me robaczywe serce :D
Tak, tak Szanowni Państwo! To właśnie ten zakup skłonił mnie do rozważenia ewentualności zapuszczania wąsów a'la Zagłoba. Jest to bowiem filiżanka dla osób z wąsami. Polowałam na taki bibelot długo, bowiem ceny na te okazy są zaporowe. Pierwszy raz udało mi się znaleźć filiżankę dla wąsacza w cenie poniżej setki (z sygnaturami nie widziałam dotąd poniżej 150 PLN). Filiżanka opisana była jako "niekapka" (cyt.), cokolwiek to znaczy. Co prawda bez sygnatury, ale reliefy wskazywałyby chyba na którąś ze śląskich manufaktur, początek XX wieku. Upolowana za trzy dychy :)
"... Nuż, ale baba wąsata! Chciałby ja i pół roku takie wąsy mieć!..."
Cytat pochodzi z pięknej książki (i filmu) "Paziowie Króla Zygmunta" i dotyczy barwnej postaci niejakiej Serczykowej :)
Nie wiem, jak Państwo, ale ja uwielbiałam zwłaszcza film.
Paczę, paczę i nie mogę uwierzyć... Czego to ludzie nie wymyślą...:-)
OdpowiedzUsuńJak mi się uda te wąsy zapuścić - to dopiero będzie na co paczeć! Ha! ;)
UsuńBędziesz pić z tej XIX wiecznej? O matko, mnie od razu ręce zaczynają się trząść przy takim obciążeniu wiedzą.
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie wiedziała, że są filiżanki dla wąsaczy. Ale serio?!
Już piłam :) Bardziej mi się ręce trzęsły przy rozpakowywaniu z paczki i myciu.
UsuńSą filiżanki dla wąsaczy! A szczytem frymuśności są filiżanki dla wąsatych mańkutów! Wielce rzadkie okazy.
Pojecia nie mialam, ze takie cos istnieje!!! - filizanki dla wasatych Mietków, no, no...
OdpowiedzUsuńAle wiesz, nie musisz zapuszczac, mozes sobie tylko przyklejac na okolicznosc spozywania napoju. Malym kosztem do zrobienia samodzielnie - na przyklad z kawalka futerka takiego, co dookola kaptura w kurtce. Albo z fredzli od kanapowej narzuty. No, ewentualnie z waty, wypróbowanym sposobem calych pokolen mikolajów.
Ten akurat egzemplarz był dla jakiegoś Hansa lub Franza z sumiastym wąsem a'la Franz Josef lub inny Car Mikołaj :)
UsuńTaki wąsiaty erzac? Diable, nie uchodzi. Filiżanka oryginał a wąs sztuczny - nie poczuję efektu, jak to jest być Hansem/Franzem. W końcu we mnie też tli się i kołacze dusza artystyczna (choć dobrze się maskuje) i nie będę gorsza od pewnej Penelopy, co to wcielała się we Fridę głównie z uwzględnieniem wąsa właśnie :)
Ty to masz NOSA do takich cudeniek!!! Nie wiem kto jest lepszy w wywęszaniu "smaczków" Ty czy Krecha z Pyzą :).
OdpowiedzUsuńMoich psów nic nie przebije :)
UsuńSą filiżanki dla wąsaczy, sąąąąą. Widziałam w w dworku w Koszutach pod Poznaniem.
OdpowiedzUsuńPojedyncza sztuka, czy mają większą kolekcję?
UsuńIle to się człowiek nauczy z internetu. Wyguglałam Koszuty, decyzja zapadła: jedziemy z dzieciami oglądać park! Uwielbiamy takie dworko-zameczko-pałacyki z terenami zielonymi dookoła! Dzięki E.W.!
Usuńcudeńka :)
OdpowiedzUsuńWitaj HOME! Ano cudeńka :)))
UsuńJest coś dla kobiety z brodą? :)
OdpowiedzUsuńTupajko, nie trafiłam. Ale będę się rozglądać :)
UsuńPiesu Drogi, patrzę, czytam, podziwiam, ale piszę chyba pierwszy raz: uwielbiam takie skorupy! ;-) :-D
OdpowiedzUsuńIzabelko Droga,
Usuńwitam serdecznie, w pas się kłaniam, wejdź i się rozgość i czuj, jak u siebie :D