piątek, 26 sierpnia 2016

Jupi i Groszek

Jupi jest kotem niezwykle zabawowym i towarzyskim, dlatego szukamy dla niej domu z innymi zwierzakami, również towarzyskimi :) 
>>> TU <<< ogłoszenie na FB, które dla Jupi zrobiła Ola (Pies we Wrocławiu). Uprzejmie proszę o udostępnianie i rozsyłanie.

Przez ponad miesiąc pobytu u nas Jupilon poczyniła olbrzymie postępy w relacjach kocio-ludzkich. Jedyne czego Jupi nie zaakceptuje, to branie na ręce. Ale na drapanko i do zabawy sama zgłasza się na ochotnika.
Jest słodko bezczelna, bez krępacji pcha się do misek, zaczepia zwierzaki i zaprasza do zabawy, ładuje się w nocy państwu do łóżka i barankami domaga się uwagi. Przychodzi na wołanie!
Fajna jest ta Jupi.
To teraz trochę scen z życia Jupi:

Notorycznie pakuje się do koszyka Burej




Czasem Bura se nie życzy



Wtedy wygląda to tak:





I kończy się np. tak:







Żeby biedny kotek na paterze nie leżał, zrobiłam dostawkę z drugiego koszyka, a uprzejma Bura oddała Jupi swój koszyczek:



Jupi NAPRAWDĘ źle znosi samotność, choćby w koszyku:



Jednak Bura konsekwentnie SOBIE NIE ŻYCZY:



Skoro nie Bura, to Jupi próbuje dalej:



Udało się wepchnąć Mambie na kwadrat





Jak się naje, a apetyt ma:



to czasami pada i śpi odpuszczając innym kotom, ale czujność zachowuje:





Jak już wymorduje w zabawie Burą i Mambę, to w akcie desperacji nawet idzie do ciotki Jojo:



A najchętniej do Pyzy:




















Jak widać Pyza znosi zabawy ogonem z godnością :)



Przed ostatecznym zmasakrowaniem Pyzie ogona jest w stanie powstrzymać Jupi tylko strach przed reprymendą od Kreski:



Obiektywnie twierdzę, że Jupi jest śliczna i rozkoszna! :D
Niestety trudno to uchwycić na zdjęciach ale plama na nosku jest koloru cappuccino, podobnie jak dwie łatki pod pyszczkiem, co daje efekt kota, który właśnie skończył wylizywać filiżankę po kawie z pianką i spodem pyszczka starł tę piankę, która została na brzeżku filiżanki.





A wczoraj udało nam się dzikim fuksem (tylko dlatego, że klatka-łapka się zacięła i nie zadziałała :) złapać brata lub siostrę Jupi (nie wiem co, bo zwierzak jest dziki, przerażony, skulony, a dzisiaj i tak będziemy u weta, więc się sprawa płci wyjaśni). Kocię roboczo zostało nazwane Groszkiem.



Wczoraj na bardzo późnym spacerze udało mi się także złapać błąkającego się psa, który zwiał właścicielowi, ale to już inna historia :) Grunt, że pies był zaopatrzony w adresówkę i właściciel zjawił się po niego w ciągu 20 minut!
Już widzę minę mojego Mężczyzny, który wraz z Tofikiem mężnie znosi piątego kota w domu (a wierzcie mi, na tej powierzchni jest to jedyny w swoim rodzaju survivalowy obóz!), gdybym wczoraj w nocy stanęła na progu z trzecim, DUŻYM psem.

Sądzę, że około północy kierowca karetki ze schroniska odbierałby 9 zwierzaków: 5 kotów, 3 psy i...
- Wie pan, to taka małpka jest, ale strasznie głośna i agresywna. Proszę przypadkiem nie odwiązywać jej tego szalika z mordki bez asysty weterynarza ze środkiem uspokajającym!

Apdejcik:
Groszek jest dziewczynką :) Chudziutką i choreńką (kiszki wzdęte, gorączka) ale śliczną! Taki klonik naszego Buraska :D

23 komentarze:

  1. I wszystkie spia na Twoim lózku? I drugie pytanie, wyniakajace z pierwszego: czy Ty musisz spac w koszyczku / na paterze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam w kolejności:
      1. szczęściem nie wszystkie naraz; no i Groszek jest w klatce bytowej, więc jeszcze nie poznał rozkoszy wylegiwania się w mojej pościeli;
      2. nie - ze względu na gabaryt pozostaje mi dywanik; na paterce i w koszyczku się nie mieszczę; pozytyw - jeszcze ciągle jest to dywanik a nie wycieraczka ;)

      Jeżu malusieńki! Żeby już się dla Jupi jakiś dobry domek znalazł!

      Usuń
    2. Noo, to jak dywanik, to jest dobrze ;)

      Usuń
  2. A Ojciec bezczelnie się nie odzywa! Udaje zajętego!!! :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabasiu, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że ogłaszam Jupi nie czekając na odpowiedź od Ciebie. Gdyby Twoj Tata sie zgodził już dzisiaj szczęśliwa wiozlabym Jupi do Was. Ale tu już jest naprawdę bardzo ciasno i płacą za to stresem moje zwierzaki.

      Groszka MUSIAŁYŚMY wczoraj wyłapać za wszelka cenę, bo spółdzielnia we środę ogłosiła, ze dzisia bedzie kolejne odpchlanie. Bałyśmy sie, że koty sie przytrują tymi chemikaliami...

      Usuń
    2. Spoko, rozumiem - jestem tylko zła na Starucha. Mógł wziąć na klatę i albo wóz albo przewóz a tu takie pituliten. Zresztą Nie ma co gdybać, jeszcze mu dzisiaj maila ponaglającego wyślę, a jak nie odezwie się to nawet niech nie pretenduje potem do posiadania chomika!

      Usuń
    3. Dzięki Tabasiu za wyrozumiałość.
      Ja muszę szybko znaleźć rozsądne rozwiązanie z tej sytuacji, czyli dobry dom dla Jupi. Z akcentem na dobry. Przez swój dziki temperament to dość wymagający kot.
      Bura od wczoraj warczy na wszystkich i bije inne koty i psy, a Jojo płakała całą noc i na koniec schowała się za łóżkiem Tofika, skąd nie wychodzi od rana :(

      A jak coś, to pisz bezpośrednio na maila pieswswetrz@gmail.com :)

      Usuń
    4. Tak to jest, jak sie pisze z telefonu. Teraz widzę, że nawet we własnym adresie mailowym błąd zrobiłam! Oczywiście miało być pieswswetrze@gmail.com

      Usuń
  3. Ty masz tak wielkie serce, że wystarczy dla wszystkich bezdomnych zwierzaków z sąsiedztwa! A łóżko pewnie się rozciąga jak guma do żucia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca :) Żeby to tylko chodziło o pomieszczenie tego stada w sercu... No i cierpliwość domowników nie jest z gumy...

      Usuń
  4. Cudne zdjęcia , super relacja:-))Dobrze że udało się złapać burą siostrzyczkę. Kciuki za jej zdrówko !
    Udostępniam wydarzenie Jupi ;-)

    Fajowy ten czerwony kot ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki amyszka. A takie koty były tez do nabycia ostatnio w Bolesławcu. Widziałam na jednym stoisku. Ale czarne.

      Groszek jeszcze słabuje, ale idzie ku dobremu :)

      Usuń
    2. No proszę , a ja nie widziałam ;-)
      Super że Groszek dobrzeje :-D

      Usuń
  5. Uśmiałam się. Te Twoje zwierzaki są przezabawne! :)
    Mój pies ze schroniska niestety nie toleruje żadnych zwierząt (instynkt łowczego),więc jedyną, która pozostało w naszym domu jest papuga. Trzeba pilnować, żeby zwierzęta nie miały ze sobą kontaktu - pies zapewne zagryzłby papugę.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ariadno!
      Ja miałam dużo szczęścia i w przypadku moich trzech poprzednich psów, gdzie rządził towarzystwem zrównoważony Fox i teraz. Co prawda moje sucze są dość ekscentryczne, ale za to Mamba jest tym zwierzakiem, który swoim spokojem zaprowadza ład w stadzie. To Mamba wychowała mi psy, bo postanowiła (tak, postanowiła!), że psy będą ją kochać i już. Zaskoczone sucze nie miały innego wyjścia.
      Nie wiem, jak zwierzaki to robią...

      Usuń
  6. Zamieściłam ogłoszenie na fajsie i rozesłałam po dobrych ludziach. Kotka jest piękna, sama muszę trzymać się mocno poręczy krzesła, bo najchętniej wzięłabym ją do siebie, ale Pan Mąż, podobnie jak u Ciebie, zagroził eksmisją :( Trzymam kciuki i za Jupi i za Groszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie DorKa :) A może odezwałabyś się tak po bożemu na maila? (Twojego maila przy profilu google+ nie znalazłam - ale ja dość niekumata jestem w te klocki) To może byśmy tak wyskoczyły na jakiś lansik po parku?
      Co do Pana Męża - może jakby poznał tą bezczelną słodycz na żywo, to by zmiękł?
      Mój chłop był przeciwny łapaniu Jojka - teraz to jest kiciunia pańciula; jeżył się na Jupi - teraz śmieje się z jej chec; był jak chmura gradowa, gdy przytargałam Groszka - teraz klęczy przed klatką i masuje małej bolący brzuszek... Strasznie mnie kręcą tacy twardzi, bezwzględni faceci :)))

      Usuń
    2. Zmiękłby, zmiękł, i dlatego będzie się bronił rękami i nogami (i wrzaskiem, przede wszystkim) przed poznaniem jej. Duszki też nie chciał, boczył się kilka tygodni, a teraz "moja przyjaciółko kochana". No, do mnie tak nie mówi. Odezwę się.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. mmm...chciałabym móc tak się zapsić, jak ty jesteś zakocona. To moje największe marzenie na teraz i na później. Nietety, tymczasem nie mogę. I cierpię. Cierpię nawet oglądając te zdjęcia, chociaż są cudowne. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieprzu, na pociechę Ci powiem, że zakocenie idzie szybciej, bo jest to proces samorzutny. Ot pełno tego kociostwa chodzi dookoła luzem. No i mój wet miał rację: są jak mrówki faraona - pierwszego puszczają na zwiady, a potem ruszają zwartą kolumną. Z psami trudniej, bo jednak trzeba choćby neta odpalić i do schroniska się ruszyć.
      Chociaż z drugiej strony... w moim przypadku wystarczy wyjść na spacer, co będzie tematem któregoś z kolejnych postów ;)

      Usuń
  9. Ale Ci się porobiło / rozmnożyło....
    Wycieraczka była prorocza ;-)
    Zdjęcia i podpisy rewelacyjne!
    Trzymta się ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córka mówi, że nie Groszek, tylko Fasolka :-)
      Trzymamy kciuki za całą ferajnę! :-)

      Usuń