czwartek, 28 lutego 2019

Magdusia i Bari

Kochani, jak co roku zwracam się do Was o przekazanie 1% podatku na rehabilitację Magdy.
Dla przypomnienia o Magdusi, jej cudownych zwierzakach i zwierzolubnej rodzinie było: TUTU i TU

Monika z Magdusią

I jak co roku oddaję na chwilę głos Mamie Magdy, Monice:

Dzień dobry Państwu,
Proszę o pomoc w dalszym leczeniu i rehabilitacji naszej 7-letniej już
córki Magdaleny i przekazanie 1% odpisu podatkowego na konto
Dolnośląskiej Fundacji
Rozwoju Ochrony Zdrowia.

Wszystkie zebrane środki w pełni zostaną przekazane na Jej
wielokierunkową terapię, wizyty u specjalistów, zakup ewentualnego
sprzętu itp.

Magda urodziła się jako skrajny wcześniak w 25 tygodniu ciąży i walczy
o uzyskanie jak najlepszej sprawności. Do osiągnięcia tego celu czeka
Ją długa droga i ciężka praca pod okiem specjalistów oraz w domu.

Jednocześnie OGROMNIE dziękujemy dotychczasowym darczyńcom za wsparcie
finansowe!

Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia

KRS: 0000050135

cel szczegółowy: LIDKA

(LIDKA to hasło Magdaleny w fundacji i Jej drugie imię :))

Serdecznie pozdrawiam!
Monika Nadolska-Karpińska

I to by w zasadzie wystarczyło, ale na psio-kocim blogu nie może zabraknąć historii zwierzaków.
A rodzina znowu się powiększyła ;)

Może niektórzy PT Blogoczytacze pamiętają, że >>>>TUTAJ<<<< pisałam, jak to w domu Magdy pojawiły się kolejno dwa koty, Figa i Hugo. No to jak myślicie, na kogo teraz przyszła pora?
Oczywiście, że tak! Macie rację! Pora przyszła już wielka, żeby na scenę wkroczył pies!


Wkraczanie psu wyszło bez fanfar za to z piskiem i skowytem, ale nie podkład muzyczny jest tu najważniejszy.
Jako "niepracująca" matka, żona przy mężu, Monika postanowiła, że czas nastał wielki rozejrzeć się za jakąś pracą, najlepiej na pół etatu lub dorywczą, żeby jednak na waciki i w ogóle....
Czy ja Wam Kochani muszę pisać, jak wygląda rynek pracy dla kobiet wykształconych, w wieku 40+, które wypadły z tego rynku na dłuższy czas? Oczywiście, że nie muszę się o tym rozpisywać - każdy to wie.
Monika rozglądała się za jakąś choćby fuchą po linii, w tym celu odświeżyła dla pewnej firmy w ramach "rozmowy kwalifikacyjnej"  zleżałą już ocenę przyrodniczą terenu przeznaczonego pod inwestycję. Że z zatrudnienia nic nie wyszło, nie muszę tłumaczyć.
Jednak pracowita kobieta nie narzekała, śwarnie wzięła się do roboty, zadowolona, że po latach wreszcie wyjdzie z domu i przewietrzy wiedzę i umiejętności. Żeby było jej raźniej, na szwędactwo po krzakach Monika wzięła swoją mamę.

I dalej pozwolicie, że tę część historii opowie sama Monika:
"Znaleziony 28 (lub 29?)09.2018 w krzakach nad Potokiem Antonowskim k. Kamiennej Góry (gdzie szukałam bobrów, a właściwie sprawdzałam, czy w ogóle jest tam woda).
Pytałam w najbliższej wsi, czy komuś nie zginął i zostawiłam swój nr tel, bo przecież nie chciałam nikomu ukraść psa. Ale nikt się nie odezwał. Ponoć stale znajdują tam porzucone psy, czasem przywiązane do drzewa...
Naszego chyba ktoś przywiózł i wyrzucił. "Wołał" mnie, gdy zaparkowałam i szłam w kierunku potoku, skąd wylazł. Myślałam, że wystraszyłam lisa, ale on po prostu usłyszał kroki i wołał człowieka. Gdy kucnęłam, prawie wlazł mi na głowę. Dość szybko podjęłam decyzję (nie, że go uratuję i zawiozę np. do schroniska, ale, że będzie mój). Przypomniałam sobie słowa Marii Czubaszek, że nie każdy człowiek powinien mieć psa, ale każdy pies powinien mieć człowieka.

Cały dzień, gdy go znalazłam, trzymał się blisko mnie. Nawet wyrywał się trochę mojej mamie, która go nosiła, bo był mały i zmęczony, a ja nurkowałam co chwila w krzakach. Ciekawe, że przez tyle lat jeżdżenia w teren, nigdy nie znalazłam żadnego porzuconego stwora.

Pies miał na oko 7-8 tyg., ważył 3700g (teraz 16 kg), czyli był mniejszy od kotów. Ogólnie był w niezłej formie, nie zagłodzony, z niewielką ranką przy oku (po jakiejś walce?). Miał STRASZNĄ glistnicę i jakieś pasożyty skóry, bo długo nie mogliśmy się pozbyć robactwa i swędzenia. Żarł wszystko i w każdej ilości. Do dziś uwielbia tekturę (na pierwszy rzut dałam mu do zabawy tekturową rolkę po ręczniku papierowym, bo nic innego nie miałam i od razu zapamiętał, gdzie mamy kosz na papiery). Ściął też fikusa, bo lubi także korę i patyki i kredki etc. I meble, ale to zrozumiała potrzeba gryzienia i staramy się ją zaspokajać psimi zabawkami. Objada też koty, jeśli mu się uda. Z "ciekawszych" rzeczy - skonsumował w nocy świeczkę na tort i taką jakby petardę też na tort, przygotowany na urodziny. Wyjaśniło to przy okazji stan domu, jaki zastaliśmy po powrocie z przyjęcia. Uznaliśmy, że petarda wybuchła mu w zadku ;) (Tak naprawdę po prostu się nudził. Dobrze, że się nie rozchorował.)

Co do kotów, Figa była na początku przerażona psem, a teraz omija go, ale niewielkim łukiem. Zdarza jej się leżeć na psim legowisku (ale samej). Gdy pies zanadto się zbliży, bo chce się np. bawić, syczy na niego i warczy lub daje drapaka. Tylko spod stołu, gdzie jemy, a ona czeka na coś, co spadnie, nie daje się spłoszyć, bo jest łakomczuszkiem. Ale zwykle też my wypraszamy psa. Przez pierwsze dni koty trzymały sztamę i wszędzie chodziły razem. Potem Hugo zaczął bawić się/walczyć z psem. Teraz w bezpośrednim starciu nie ma szans z racji wielkości, ale i tak to kot rządzi. Gdy kot je, pies nie podejdzie do miski. Ostatnio nawet ucieka czasem przed kotem. Hugo potrafi jakby od niechcenia, przy okazji, że przechodzi, dać psu po mordzie.

Pierwsze noce pies spał pode mną, pod łóżkiem, skąd wygryzł na jakiś czas Figę. Potem próbował wchodzić do łóżek, na co się nie zgadzamy, ale czasem udawało mu się spać z Magdą. Ale od kiedy dostał własne, nowe legowisko zamiast złożonego ręcznika, nawet nie próbuje wchodzić do łóżek. Dość szybko chyba przestał załatwiać się w domu, nauczył się reagować na "siad", "czekaj" i ruszać do miski po geście i słowie "proszę". Na komendę skupia na nas uwagę (no chyba, że obok jest inny pies, to ma nas w nosie). W ogóle to całkiem mądra bestia i wybieram się na szkolenie, żeby tego nie zmarnować.

Różne były typy imion. Najbliższe naturze naszego psa było imię proponowane prze moją mamę: Berek. Ja wymyśliłam i mocno forsowałam "Skiper". Sebek na prośbę o propozycję odpowiadał: "Idźprecz" albo coś w tym stylu ;) 
(Pamiętacie Kochani, że w tej rodzinie to Sebastian - tato Magdy jest hamulcowym przyrostu ilości pyszczków, które musi wyżywić pracą własnych rąk, ale zwiększenie pogłowia przyjmuje z wisielczym humorem)
Magdzie podobał się "Gofer". Ale uparła się i, wbrew mojemu niezadowoleniu, ostatecznie wygrała Agata (starsza siostra Magdy). I tak pojawił się w naszym życiu i pozostał Bari."

No i jak tu nie pomóc TAKIEJ rodzinie?

Jeśli ktoś już swój 1% przeznaczył na inny cel, a jednak zechce wspierać Magdę, może dokonać bezpośredniej - choćby najmniejszej - wpłaty na konto Fundacji:

Rachunek bankowy: Bank Pekao S.A. I Oddzial Wrocław

45 1240 1994 1111 0000 2495 6839

lub

79 1240 1994 1111 0010 1861 8795

cel szczegółowy: LIDKA
***

Dane do przelewu zagranicznego:

PL 45 1240 1994 1111 0000 2495 6839
Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia, ul. Lotnicza 37, 54-154 Wrocław
Pekao SA Bank Polska Kasa Opieki SA Oddział we Wrocławiu, pl. Powstańców Śląskich 9

A teraz to, co wszyscy lubią najbardziej! Dużo zdjęć!

Najpierw kruszynek Bari zaraz po znalezieniu. Na zdjęciach pozuje z "babcią" ;)






Podrośnięty kruszynek:


Oczywiście słitfoci kocich rezydentów nie może zabraknąć:



Faceci zawsze tak bez finezji... byle się uwalić i spać po jedzeniu.


Nie to co Figa, prawdziwa dama!


Zdjęcie, które według mnie zgarnia wszystkie nagrody roku 2018!


A teraz sama Magdusia ze swoimi i nie tylko swoimi zwierzakami :)





Magda wiozła na swojej hulajnodze koty na szczepienie :)



Z zaprzyjaźnionym kotem wakacyjnym






Bari prosi Was o wsparcie dla swojej dziewczynki Magdy :)







10 komentarzy:

  1. Bari jest rasowym labradorem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhm... mamusia zapatrzyła się na labradora ;) Z niego taki labek jak z mojej Pyzi rottweiler.

      Usuń
    2. Ejże, no proszę Cię! Spojrzenie ma bardzo rasowe. ;-)

      Usuń
    3. Tiaaaa, bardzo, bardzo rasowo się gapi "dej żryć!" Labek po całości. Rasowiej się gapi tylko Krecha ;))))))))))))

      Usuń
  2. Śliczne zwierzęta i fajni ludzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę piszesz Prezesowo! Zwierzaki super i ludzie też :)
      A że u nich "co rok prorok", zastanawiam się jakiego zwierzaka przedstawię za rok ;)

      Usuń
  3. Super rodzinka i śliczne zwierzaki 😀zdjęcie trójki w tubie wymiata 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdjęcie jest absolutnie rewelacyjne, a ludzie niesamowicie pozytywni! :)

      Usuń