czwartek, 4 lutego 2016

Jojcik i spółka

Jojcik ma się nieźle i chyba jeszcze będą z niej koty.

Boi się coraz mniejszej ilości rzeczy i dźwięków.
Nie integruje się wylewnie, ale też nie boi się, nie syczy i nie unika.
W sumie to nas olewa. Głaskać ją może każdy, kto ma na to ochotę.
Gdy drapie się ją za uszami to nawet łaskawie mruczy.

Wylazła spod fotela oraz spod stołu i przeniosła się na parapety.
Na parapet wychodziła początkowo tylko w nocy i gapiła się na "telewizję" do rana. Potem Mężczyzna zrobił dla niej specjalne półeczki w ulubionych miejscach i tak zyskaliśmy kolejną biało-czarną ozdobną poduszkę w kształcie kota ;) Jojo nawet nie rusza się za bardzo do miseczki, bo wie, że i tak przysmaki zostaną jej podsunięte pod nos!
No jak nie, jak tak. Codziennie w śmietanie dostaje laktulozę - niestety nie mogę jej odstawić, ani ograniczyć, bo wtedy jest problem z kupą. Codziennie też dostaje jeszcze antybiotyk w pysznym mięsku. No to pańcia kiciusia i podtyka temu kotku.

Jak to trafnie określił Tofik, Jojo uznała, że nadaję się na jej służącą. Mam właściwe kwalifikacje poparte długoletnim doświadczeniem :)



Efekty są następujące:
1. Jojcik rośnie duży, okrąglutki - już waży ponad 3,5 kilo i niedługo będzie najkrąglejszym kotem w powiecie;
2. poduszeczki twarde jak podeszwa z wołowej skóry obecnie robią się delikatne;
3. z niesmakiem przygląda się jak deszcz zacina po szybie i unika przeciągów, a zwłaszcza otwartych drzwi balkonowych - fuj! zimno!
4. przytulany i drapany za uszkami kot cichutko mruczy.

Ale nie wszystko wygląda tak różowo.
Okazało się, że Jojo ma życie wewnętrzne, które jak w starym dowcipie wychynęło i spytało, gdzie mleczko. Walczymy z tasiemczycą, bleeee. Nie jest tak łatwo zaraźliwa jak glistnica, ale tasiemce są oporniejsze w leczeniu.
Krew w moczu utrzymywała się długo i infekcja była paskudna, zadawniona, dlatego jeszcze przed nami sześć dni antybiotyków. Poza tym Jojcia nie trzyma moczu chyba.
Na pewno posikuje ze stresu. Czasami przez sen. Może też z powodu infekcji lub w efekcie obrażeń odniesionych w wypadku. Nie wiemy. Bywa to dość uciążliwe. Tym bardziej, że sypia na parapecie nad moim biurkiem i mój laptop oberwał już kilka razy ciepłym moczem.
Teraz zarówno kot, jak i biurko, laptop, maszyna do szycia i drukarka są spowite grubymi ręcznikami i specjalnymi podkładami, jak dla szczeniąt.
Poczekamy i zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie.







Tym czasem reszta kociego towarzystwa bawi się tak:













































A Burasek dostała wreszcie koszyk na miarę swojego EGO





Poza tym Bura ujawnia coraz więcej cech kota egipskiego. Oprócz smukłości, trójkątnej mordki i wielgachnych uszu jest kotem gadatliwym, wylewnym i aportującym. Cóż to za mieszanka genów?
W dodatku jest ciągle malutka i drobna. Czy jeszcze urośnie? Mamba przy niej to wielkie kocisko.

I będę musiała poważnie zastanowić się nad tematyką następnego posta, żeby PT Czytelnicy nie myśleli, że ja już tylko w kotach robię ;)




28 komentarzy:

  1. Tak się dobrze czyta o Twoich kotach :) A Jojcik wygrała los na loterii, że tak uparłaś się złapać królika. Wciąż trzymam kciuki za jej zdrówko. A reszta kociego towarzystwa równie miła. I co na to mój pies powie, że tak mi się koty podobają?

    P.S.
    Gdzieś zaprzepaściłam folder ze zdjęciami sukienek z męskich koszul :( więc wpis na Talent w Rękach odwlecze się do czasu poczynienia nowych :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spraw psu kota ;)

      Oby Jojutek jakoś z tym siusianiem był lepszy... Laptop niby na gwarancji, ale głupio go będzie nieść do punktu i tłumaczyć, że umarł, bo kot na niego siusiał.
      Myślę, że to jednak problem nietrzymania moczu, bo chyba żaden szanujący się kot nie siusia pod siebie na posłanie. A z Jojo nawet czasem jak idzie, to kapie, a czasem normalnie zdąży do kuwety. Trudno wyczuć od czego to zależy.

      Nie rań mi serca! Jak to zaprzepaściłaś??? A ja już z nożyczkami się czaję nad koszulami Mężczyzny!

      Usuń
    2. Ja ani psu, ani sobie kota sprawić nie mogę :9 Pies stary i chory, niech dożywa w spokoju. A ja śpię jak wróbel na gałęzi, więc muszę mieć ciemno i zupełnie cicho. Nocne kocie harce, niestety nie wchodzą w grę :(

      Zdjęcia koszulowych sukienek muszą poczekać na lepszą zdjęciową pogodę (światło). Wybacz. Ale z koszul męża można jeszcze zrobić ekologiczne torby na zakupy, z kotem oczywiście ;)

      Usuń
    3. Wybaczam, bo cóż innego uczynić mogę. Ale przecież w torbę się nie ubierę ;) Poczekam na te kiecki!

      Usuń
  2. kto to jest to wielkie bure??? Czy to ta sama malizna co siedziała u mnie w piwnicy??? Nie może być, jak ona urosła, a ty piszesz, że mała!
    Jojcik fajnie się zachowuje, może będą z niej koty, może i to sikanie ustanie gdy antybiotyk zadziała...
    Wiesz, służbo, ona musi się ruszać, bo persytaltyka jelit na tym bardzo zyska, więc, opanuj służbo trochę twoją chęć służenia, nich księżniczka się pofatyguje do miski kilka razy dziennie. :)
    Ogromnie się cieszę, że się ułożyło właśnie tak. Jojcik ma dom! Teraz wy miejcie, żeby było miejsce na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Burasek jest dość mała, choć na zdjęciach niby równa Mambie. Ale jest taka leciutka jak piórko i drobniutka, choć je tyle co cała reszta razem wzięta i przy każdej misce jest pierwsza ;)
      Ja wiem, że Jojo musi się ruszać, ale na razie wygrywa podsuwanie misek, bo w tych michach schowane są lekarstwa. A jakbym zostawiła miskę, to albo tabletka namoknie i kot ją wyczuje (tak raz wykiwała Mężczyznę, który za lokaja robić nie chciał), albo - co bardziej prawdopodobne - Bura wciągnie i laktulozę i antybiotyk ;)
      Przestrzeni potrzebujemy jak powietrza. Musimy jeszcze uzbroić się w cierpliwość, może nawet jeszcze na rok, ale TEN moment się zbliża!

      Usuń
    2. A jaką laktulozę podajesz i ile? Możesz podesłać mi linka?

      Usuń
    3. Daj znać, czy u Ciebie (u kota znaczy) podziałało.

      Usuń
  3. Drogi Psie (Psikocie?) pozwolę sobie podpisać się pod przedmówczynią (przedpiśczynią..?), iż o Twoich kotach czyta się wręcz wybornie. Od siebie dodam, że również wybornie się je ogląda. Dwa koty z szafą wymiatają :))
    Dwa posty dziennie... rozpuszczasz nas Psie okrutnie. Ale tak nam dobrze, tak nam rób:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Wam dobrze :)
      Czasem się uda dwa skrobnąć, częściej żadnego...
      No i tematykę wypadałoby urozmaicić, bo mi tu Czytelnicy w końcu miauczeć zaczną ;)

      Usuń
    2. No naprawdę, very funny Diabeł, very!

      Usuń
  4. ;-)) Piękna szafa na tle kotów:-) Niech nam żyje dziewczyna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy klejnot lśni lepiej we właściwej oprawie ;) Niech nam żyje!

      Usuń
  5. No, nareszcie jakieś wieści :-) Dobre wieści :-) Będą lepsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. No, a ja już od kilku dni szykowałam się z awanturą, że nie ma co czytać i oglądać, a tu tyle radości naraz :)
    Co do problemów z siusianiem Jojo - może, jeśli nie zniknie po leczeniu, psie majtki na cieczkę albo pampers będą jakimś rozwiązaniem? Pampersy noszą koty z problemami neurologicznymi jak np. Jogin, kot na wózku https://www.facebook.com/kot.jogin/?fref=ts Głaski dla całej kociopsiej gromadki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra. Postaram się poprawić, bo widzę, że tu na mnie chcą krzyczeć ;)
      Myślę, że problemy z siusianiem uda nam się opanować. Trzeba poczekać.

      Usuń
    2. Toż pisałam, że uzależniona jestem, a przez kilka dni pozbawiona używki byłam ;) Trzymam kciuki za Jojo :)

      Usuń
  7. A co jest, przepraszam, zlego w kotach?! No.
    A Bura rzeczywiscie taka egipska! I sadzac po rozdmuchanym ego, musiala byc w poprzednim zyciu kotem samego faraona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kotach nic złego nie ma, oprócz tego, że w założeniu (matko, kiedy to było!) blog miał być o psach i rękodziele... a coś się poturlał na manowce ;)
      Bura jest słodziak. Niby kot, a dużo ma z psa. Zaraz, zaraz, jak to szło...? Psikot...? ;)

      Usuń
  8. - Hej!
    - Co?
    - Zobacz.
    - O co chodzi?
    - Leży i czyta książkę.
    - Trzeba to zbadać.
    - Ty, ale zobacz, tu sie jakis kot na wieszaku ukrył.
    - Rób co chcesz, idę leżeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że co? Że zazdraszczamy? ;)
      Ano czasami leżę i, jak to mawia mój Autor, walczę o prawa człowieka!
      Teraz mam łatwiej, bo wszystko to pod pozorem oswajania kota. Trzeba tylko trochę rzeczonego kota przydusić, żeby siedział mi na brzuchu i już nikt się nie czepia, że leżę i robię NIC :D

      Usuń
  9. Przewalone z tym podsikiwaniem ... To w ogóle nie korzysta z kuwety ?? Ale mordka rekompentuje olewanie wszystkiego wkoło

    OdpowiedzUsuń
  10. ** miało być "rekompensuje"***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z posikiwaniem damy radę. Chyba. Dzisiaj się przydarzyło tylko raz. Do kuwety chodzi w nocy i w dzień - jak przezwycięży strach, kiedy nas nie ma lub siedzimy cicho w jednym miejscu. Naszych zwierzaków się nie boi, ale jednak my napawamy ją trochę lękiem, bo kręcimy się, gadamy i ogólnie jest nas pełno na małej przestrzeni. Nie łazi po domu w ciągu dnia, tylko nas obserwuje. Sądzę, że z czasem ma szansę się to zmienić.
      Np. już nie siusia pod siebie non stop, bo się pęcherz podleczył (jak kto miał kiedyś zapalenie cewki i pęcherza, to wie, że można wścieku dostać!); nie siusia ze stresu, kiedy trzeba ją wziąć na ręce; nie siusia, kiedy psy szczekają (a drą mordy na okrągło, przejęte swoją rolą stróżów);
      Liczę na to, że będzie ok.

      Usuń