Data jest historyczna z dwóch powodów. I nie chodzi tu o święto Matki Boskiej Gromnicznej, do którego mam wielki sentyment.
Primo po pierwsze w piątek 2. lutego odbyła się PIERWSZA rozprawa w sprawie odszkodowania po wypadku Mężczyzny.
Okropny
wypadek, który wywrócił nasze życie do góry nogami, miał miejsce dokładnie dwa lata i siedem miesięcy temu 2. lipca 2015 roku. No i właśnie się doczekaliśmy!
Pierwsza rozprawa, przesłuchanie Mężczyzny na okoliczność.
Nie będę się wgryzać w temat pracy naszych sądów, dość powiedzieć, że reforma gruntowna, dogłębna i jaka tylko jest im potrzebna jak tlen (uprzejmie proszę o nie rozwijanie tematu reform w komentarzach z szacunku dla mych zszarganych nerwów; ja odszkodowanie za swój wypadek - stłuczkę - uzyskałam po trzech latach)
Przeprowadzka bardzo nam pomogła uporać się z traumą, a teraz znowu wszystko wraca i maglujemy temat od nowa :(
No nic. Nie takie rzeczy ludzie przeżyli.
Jednocześnie wracając myślami do tych strasznych dni chciałam SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ wszystkim PT Blogoczytaczom miłym, którzy w tamtych strasznych dniach otoczyli nas modlitwą, serdecznym wsparciem, ciepłymi słowami. Strumienie DOBRA płynęły od Was kochani z każdej strony i podtrzymywały Tofika i mnie na duchu, a Mężczyznę przy życiu.
Nie zapomniałam o tym. Pamiętam i jestem Wam niewysłowienie wdzięczna!
Primo po drugie nie jest już takie jednoznacznie osadzone w dacie, ale chyba 2 lutego będzie najlepszy do odtrąbienia przełomu w moim związku z Białym.